01-09-2021, 06:17 PM
Wtedy dopiero nabrało wszystko sensu, jak się Nico poprawił. Parsknłą śmiechem z głośnym "Oh!!" po chwili. Czyli to faktycznie było spójne z jego myślami!
- Teraz to już chyba nie w Zjednoczonych, o ile pamiętam, większość jest już zajęta.
Trochę nie zdawał sobie sprawy, że Nico nieszczególnie śledzi jakiekolwiek drużyny narodowe quidditcha, ani nawet te szkolne, i po prostu może nie wiedzieć wiele o ich składzie. Za to Donovan wiedziałby wszystko nawet jakby nie chciał... Na szczęście oglądać mecze lubił, tylko do grania go nie ciągnęło. Parsknął lekko na ostentacyjne "gdzie" ze strony Nico.
- Mój brat z ojcem są wielkimi fanami Srok z Montrose, jak byłem z nimi na meczach to jest za czym patrzeć. W każdym razie czymś więcej niż za zniczem, oczywiście. - Spojrzał na niego. - Ale to drużyna narodowa, na twoim miejscu poszukałbym bliżej.
Znacznie bliżej. Co z tego, że nie był w drużynie.
No tak, sam siebie trochę wrobił w znaczenie snów Nico. Jednak czego ten nie wiedział, to że Donovan aktualnie przejmował się snami, i faktycznie bywało, że się sugerował sennikiem niźli własną intuicją. Słusznie czy nie, tak miał i nie oczekiwał by inni to rozumieli, tak samo Nico, choć byłoby fajnie jakby jednak znaczyło to dla niego troszkę więcej. Ale nie można mieć wszystkiego, był super przystojny, bystry (zazwyczaj), nie ma co przesadzać z tymi pozytywami.
Już miał odpowiedzieć nawet na to, gdyby nie to, że już i tak wiejący wyczuwalnie wiatr wzmógł się, dmuchając im w twarz. Donovan popatrzył w niebo z lekkim wyrzutem na twarzy.
- Patrząc na pogodę, faktycznie muszę chyba podnieść poprzeczkę. - Spojrzał na Nico, delikatnie nachylając się ku niemu i wcale nie krępując przy tym przed zerkaniem to na jego oczy, to usta. - Nie jest ci zimno?
- Teraz to już chyba nie w Zjednoczonych, o ile pamiętam, większość jest już zajęta.
Trochę nie zdawał sobie sprawy, że Nico nieszczególnie śledzi jakiekolwiek drużyny narodowe quidditcha, ani nawet te szkolne, i po prostu może nie wiedzieć wiele o ich składzie. Za to Donovan wiedziałby wszystko nawet jakby nie chciał... Na szczęście oglądać mecze lubił, tylko do grania go nie ciągnęło. Parsknął lekko na ostentacyjne "gdzie" ze strony Nico.
- Mój brat z ojcem są wielkimi fanami Srok z Montrose, jak byłem z nimi na meczach to jest za czym patrzeć. W każdym razie czymś więcej niż za zniczem, oczywiście. - Spojrzał na niego. - Ale to drużyna narodowa, na twoim miejscu poszukałbym bliżej.
Znacznie bliżej. Co z tego, że nie był w drużynie.
No tak, sam siebie trochę wrobił w znaczenie snów Nico. Jednak czego ten nie wiedział, to że Donovan aktualnie przejmował się snami, i faktycznie bywało, że się sugerował sennikiem niźli własną intuicją. Słusznie czy nie, tak miał i nie oczekiwał by inni to rozumieli, tak samo Nico, choć byłoby fajnie jakby jednak znaczyło to dla niego troszkę więcej. Ale nie można mieć wszystkiego, był super przystojny, bystry (zazwyczaj), nie ma co przesadzać z tymi pozytywami.
Już miał odpowiedzieć nawet na to, gdyby nie to, że już i tak wiejący wyczuwalnie wiatr wzmógł się, dmuchając im w twarz. Donovan popatrzył w niebo z lekkim wyrzutem na twarzy.
- Patrząc na pogodę, faktycznie muszę chyba podnieść poprzeczkę. - Spojrzał na Nico, delikatnie nachylając się ku niemu i wcale nie krępując przy tym przed zerkaniem to na jego oczy, to usta. - Nie jest ci zimno?