01-09-2021, 07:36 PM
W zasadzie Donovan był raczej przyzwyczajony, że wiedział więcej niż przeciętna osoba, o drużynach quiddtcha i o samej grze. Nawet gdyby nie chciał wiedzieć tego wszystkiego, część po prostu była niezależnie od jego chęci. Ostatecznie jak się mieszka z szalonymi fanami sportu, w sezonie nie ma gadki o niczym innym, chyba że uda mu się z matką umknąć niepostrzeżenie od udziały w konwersacji.
- W sumie też, ale nie tak jak oni. Ale lubię quidditch, i bardzo lubię chodzić na mecze. Myślę, że wielu osobom by się spodobało gdyby dali sobie szansę i aktualnie się chociaż raz wybrali, bo to zupełnie inna atmosfera niż szkolne gry, ale z reguły nie da się przekonać jak się kto zaprze. W każdym razie, a ty? Lubisz quidditch?
Co było prawdą. To nie tak, że zmuszał do polubienia tej dyscypliny, ale mecz, tak samo jak na przykład koncert, to specjalne wydarzenie, ma zupełnie inny wydźwięk niż z radio czy w szkole z minimalną publiką. Było w tym coś magicznego i żal mu było tych, co nie chcieli spróbować tylko dlatego, że tak sobie wbili do głowy i basta. Ograniczone ludzie.
Właściwie doskonale słyszał, jak i domyślał się, co mogło chodzić Nico po głowie. Tu nie trzeba było legilimencji. Zastanowił się jednak czy na pewno chce dać mu wszystko jak na tacy? Z autopsji wiedział, że jak się dostaje wszystko, o co się poprosi, życie robi się nudne i jakoś tak zniechęca do dalszych próśb. Może czasem lepiej jednak poczekać albo się postarać. Dlatego uśmiechnął się szerzej do chłopaka, po czym... Zdjął swoją skórzaną kurtkę, nakrywając zaraz ramiona Nico. Dżentelmen! Choć nie tego Nico oczekiwał, ale tym bardziej Donovan bybł szalenie ciekawy czy coś z tym zrobi.
- Masz, ja mam chyba trochę grubszą skórę. - Nie miał, zaraz zmarznie.
- W sumie też, ale nie tak jak oni. Ale lubię quidditch, i bardzo lubię chodzić na mecze. Myślę, że wielu osobom by się spodobało gdyby dali sobie szansę i aktualnie się chociaż raz wybrali, bo to zupełnie inna atmosfera niż szkolne gry, ale z reguły nie da się przekonać jak się kto zaprze. W każdym razie, a ty? Lubisz quidditch?
Co było prawdą. To nie tak, że zmuszał do polubienia tej dyscypliny, ale mecz, tak samo jak na przykład koncert, to specjalne wydarzenie, ma zupełnie inny wydźwięk niż z radio czy w szkole z minimalną publiką. Było w tym coś magicznego i żal mu było tych, co nie chcieli spróbować tylko dlatego, że tak sobie wbili do głowy i basta. Ograniczone ludzie.
Właściwie doskonale słyszał, jak i domyślał się, co mogło chodzić Nico po głowie. Tu nie trzeba było legilimencji. Zastanowił się jednak czy na pewno chce dać mu wszystko jak na tacy? Z autopsji wiedział, że jak się dostaje wszystko, o co się poprosi, życie robi się nudne i jakoś tak zniechęca do dalszych próśb. Może czasem lepiej jednak poczekać albo się postarać. Dlatego uśmiechnął się szerzej do chłopaka, po czym... Zdjął swoją skórzaną kurtkę, nakrywając zaraz ramiona Nico. Dżentelmen! Choć nie tego Nico oczekiwał, ale tym bardziej Donovan bybł szalenie ciekawy czy coś z tym zrobi.
- Masz, ja mam chyba trochę grubszą skórę. - Nie miał, zaraz zmarznie.