02-09-2021, 02:55 AM
Nico zdecydowanie lubił podobne wydarzenia. Można było się ładnie ubrać, poobracać wśród znajomych w zupełnie innym klimacie niż na przykład podczas regularnego posiłku w Wielkiej Sali, zjeść coś dobrego, napić się, potańczyć, mnóstwo wszystkiego! Więc oczywiście pojawiał się na każdym podobnym wydarzeniu, o którym miał pojęcia.
Początkowo kręcił się tylko wokół ludzi, witając się z niektórymi z nich, jednak w momencie kiedy spotkał wzrokiem Hiroshiego, zdecydował podejść i zatrzymać się właśnie przy nim na chwilę dłużej.
W tym temacie był szczery tylko i wyłącznie ze sobą, ale chłopak... Cóż, po prostu nie kojarzył mu się najlepiej. Nie jego wina. Nic do niego nie miał, ale uwagę na niego zwrócił przecież tylko ze względu na relacje ich rodziców i wszystko wyszło... Okropnie słabo. A jednak w tym wszystkim czuł, że chociaż nieproszony, zbliżył się do sytuacji jego rodziny i szczerze bez typowych dla samego siebie złośliwostek, chciał z początku po prostu go poznać. Dodatkowo, co niezrozumiałe dla niego, czuł się źle z tym, że wpieprza się z buciorami w tematy jego rodziny, w które nie powinien.
A jednak sytuacja trwała i nie mógł powiedzieć, by go nie lubił.
Skinął do niego głową, a następnie nalał sobie tego samego ponczu, aby wreszcie oprzeć się bokiem tuż obok Gryfona.
- Dobra, wyglądasz na dobrego obserwatora. Jakie dramy udało mi się przegapić? - zagadnął, rozglądając się po sali.
Cudze dramy były fajne! Ich... Niekoniecznie.
Początkowo kręcił się tylko wokół ludzi, witając się z niektórymi z nich, jednak w momencie kiedy spotkał wzrokiem Hiroshiego, zdecydował podejść i zatrzymać się właśnie przy nim na chwilę dłużej.
W tym temacie był szczery tylko i wyłącznie ze sobą, ale chłopak... Cóż, po prostu nie kojarzył mu się najlepiej. Nie jego wina. Nic do niego nie miał, ale uwagę na niego zwrócił przecież tylko ze względu na relacje ich rodziców i wszystko wyszło... Okropnie słabo. A jednak w tym wszystkim czuł, że chociaż nieproszony, zbliżył się do sytuacji jego rodziny i szczerze bez typowych dla samego siebie złośliwostek, chciał z początku po prostu go poznać. Dodatkowo, co niezrozumiałe dla niego, czuł się źle z tym, że wpieprza się z buciorami w tematy jego rodziny, w które nie powinien.
A jednak sytuacja trwała i nie mógł powiedzieć, by go nie lubił.
Skinął do niego głową, a następnie nalał sobie tego samego ponczu, aby wreszcie oprzeć się bokiem tuż obok Gryfona.
- Dobra, wyglądasz na dobrego obserwatora. Jakie dramy udało mi się przegapić? - zagadnął, rozglądając się po sali.
Cudze dramy były fajne! Ich... Niekoniecznie.