02-09-2021, 04:29 PM
Skoro jednak dotarł...
Naprawdę miała jakiekolwiek wątpliwości? To przecież on zainteresował się wspólnym projektem i kto wie, jak ona by to rozegrała? Nie zdziwiłby się, gdyby postanowiła nawet nie wyciągnąć w jego stronę metaforycznej ręki na czas przymusu współpracy. To on postąpił tutaj jak ta dojrzalsza strona! Zresztą, jak zwykle, jego zdaniem. W końcu to od niej, czy od jej rodziny wyszło zerwanie zaręczyn przez jakąś jedną głupią sytuację. Czy to nie nastawienie pod tytułem "zabieram swoje zabawki i żegnam"?
- Miałaś jakieś wątpliwości, czy planowałaś skrytobójstwo? - spytał ironicznie jeszcze w drodze do sali.
Miała absolutną rację, że nie otworzyłby jej drzwi, jednak nie przez swoje braki. Gdyby tylko wyrzuciła mu to na głos, bez zawahania zapytałby, skąd miałby wiedzieć, które drzwi ma jej otworzyć. To ona prowadziła! W dodatku jak głupio wyszłoby, gdyby wskazałaby mu na odpowiednie i czekała aż je przed nią otworzy. O nie, nie było tu dobrego wyjścia.
Przekroczył próg zaraz za nią i zamknął drzwi za sobą, żeby tylko nikt nie wpadł tu się wtrącać i zakłócać ich pracę, którą chciał mieć z głowy jak najprędzej. Nie skupił też za bardzo uwagi na dziwnej aurze, jaką najwyraźniej wydzielało pomieszczenie. Po prostu było stare i zaniedbane i... Tak, właśnie dlatego mogło się zdawać, że jest tu jakoś dziwnie.
- Dobra, zaczynamy, chcę mieć to jak najszybciej z głowy - zarządził, nie bardzo wiedząc, czemu podał tu powód... Może dlatego, że chodził mu po głowie cały dzień?
Ale to nic, przecież było jasne, że chciał spędzić z nią jak najmniej czasu.
Zaraz rozpakował też przyniesione przez siebie rzeczy. Oczywiście również wziął to na siebie. W końcu nie zdążyli podzielić się w żaden sposób, a on zwyczajnie nie zamierzał polegać na niej.
Naprawdę miała jakiekolwiek wątpliwości? To przecież on zainteresował się wspólnym projektem i kto wie, jak ona by to rozegrała? Nie zdziwiłby się, gdyby postanowiła nawet nie wyciągnąć w jego stronę metaforycznej ręki na czas przymusu współpracy. To on postąpił tutaj jak ta dojrzalsza strona! Zresztą, jak zwykle, jego zdaniem. W końcu to od niej, czy od jej rodziny wyszło zerwanie zaręczyn przez jakąś jedną głupią sytuację. Czy to nie nastawienie pod tytułem "zabieram swoje zabawki i żegnam"?
- Miałaś jakieś wątpliwości, czy planowałaś skrytobójstwo? - spytał ironicznie jeszcze w drodze do sali.
Miała absolutną rację, że nie otworzyłby jej drzwi, jednak nie przez swoje braki. Gdyby tylko wyrzuciła mu to na głos, bez zawahania zapytałby, skąd miałby wiedzieć, które drzwi ma jej otworzyć. To ona prowadziła! W dodatku jak głupio wyszłoby, gdyby wskazałaby mu na odpowiednie i czekała aż je przed nią otworzy. O nie, nie było tu dobrego wyjścia.
Przekroczył próg zaraz za nią i zamknął drzwi za sobą, żeby tylko nikt nie wpadł tu się wtrącać i zakłócać ich pracę, którą chciał mieć z głowy jak najprędzej. Nie skupił też za bardzo uwagi na dziwnej aurze, jaką najwyraźniej wydzielało pomieszczenie. Po prostu było stare i zaniedbane i... Tak, właśnie dlatego mogło się zdawać, że jest tu jakoś dziwnie.
- Dobra, zaczynamy, chcę mieć to jak najszybciej z głowy - zarządził, nie bardzo wiedząc, czemu podał tu powód... Może dlatego, że chodził mu po głowie cały dzień?
Ale to nic, przecież było jasne, że chciał spędzić z nią jak najmniej czasu.
Zaraz rozpakował też przyniesione przez siebie rzeczy. Oczywiście również wziął to na siebie. W końcu nie zdążyli podzielić się w żaden sposób, a on zwyczajnie nie zamierzał polegać na niej.