02-09-2021, 09:21 PM
O ile Gemma nie miała możliwości zdania i wyboru w sprawie małżeństwa z Kieranem, faktycznie nawet nie miała zamiaru stawiać oporu. Naturalnie, gdzieś bardzo głęboko i podświadomie była zraniona i zła, że została poniekąd sprzedana żeby ratować rodzinę, choć to rodziców obowiązek żeby o nią odpowiednio zadbać, nie jej. Jednak bardzo mocno tłumiła podobne myśli, nie tylko bojąc się, że będzie czuła się gorzej, a tak przynajmniej była względnie spokojna co do całego planu, ale też chroniąc się przed złością na coś, z czym nie pytano jej o zdanie.
W zasadzie ostatnie miesiące nie pokazywała wiele obaw czy wątpliwości. W ogóle niewiele pokazywała. Zachowywała się jak trzeba, bbyła miła, uśmiechała się często, choć niezbyt szczerze, udzielała odpowiednich odpowiedzi, tych, których oczekiwano, a nie które były prawdziwe. Troszkę lżej zrobiło się tak naprawdę na chwilę dnia poprzedniego, jak poznała Emmę i chociaż z nią dogadała się tak... Bezproblemowo. Prawdziwie. Naturalnie przyszło im ot po prostu być koleżankami. Każdy inny śmierdział tu udawaniem i sztucznością.
W zasadzie chciała poznać więcej osób, ale wszyscy się tu znali od lat i nagle pojawiła się ona. Nie, nie potrafiła się odnaleźć. To nie tak, że w ogóle nie umiała w relacje, po prostu wbić się w wieloletnie przyjaźnie było ciężko, nawet jak nie szukała przyjaciół. Nie pogardziłaby nimi, szczególnie jak miała tu być już resztę życia, o czym też starała się nie myśleć, że nigdy nie zobaczy już miejsca, w którym się wychowała, ludzi, których zostawiła. Swoje wieloletnie przyjaźnie.
Kiedy więc Kieran przyszedł by zaproponować jej pójście na imprezę, jej podły dziś wieczór stał się nieco lepszy. Rozpromieniła się wyraźnie, wierząc, że może to jakiś krok, że może będzie fajnie, poza tym imprezy przełamywały lody, tak? Sama by w życiu nie poszła, nie wspominając, że w ogóle nie wiedziała o jakiejkolwiek imprezie. Ale za to z Kieranem była zwarta i gotowa by się spróbować rozluźnić. Ubrała się ładnie, umalowała delikatnie i zaraz była gotowa w zasadzie do wyjścia, dziękując bogom, że Kieran się zainteresował, a nie musiał.
- Mm... Z klasy trochę, ale nie ukrywam, że raczej tylko po imieniu i nic więcej. - Przyznała kwaśno. - Ale jestem na dobrej drodze, wiadomo.
Nie była. Nawet nie blisko, szło jej przechujowo i pewnie wielu uważało ją za wyniosłą, wredną sukę, głównie przez samą mimikę jej zdaniem ot neutralną, ale i spojrzenia odbierane jako oceniające, chociaż zwyczajnie obserwowała rzeczy nowe, bez nacechowania negatywnego.
- A wczoraj poznałam całkiem spoko dziewczynę z niższego roku, zupełnie przypadkiem. - Wzruszyła ramieniem, z chęcią zresztą życząc sobie ponczu. Upiła tylko troszkę jak Kieran patrzył, ale gdy się odwrócił, wychyliła szybciutko aż pół napoju. Pierwszy drink tak trzeba pić, szybciej kopie. Jak spojrzał, uśmiechała się lekko, niewinnie, udając, że większość jej ponczu wcale nie znikła w dzikim tempie. Popatrzyła po zebranych, i nawet po chwili dostrzegła Emmę. - O, tamtą właśnie. - Pokazała ją z zadowoleniem. - Wydaje się spoko. Znasz ją?
W zasadzie ostatnie miesiące nie pokazywała wiele obaw czy wątpliwości. W ogóle niewiele pokazywała. Zachowywała się jak trzeba, bbyła miła, uśmiechała się często, choć niezbyt szczerze, udzielała odpowiednich odpowiedzi, tych, których oczekiwano, a nie które były prawdziwe. Troszkę lżej zrobiło się tak naprawdę na chwilę dnia poprzedniego, jak poznała Emmę i chociaż z nią dogadała się tak... Bezproblemowo. Prawdziwie. Naturalnie przyszło im ot po prostu być koleżankami. Każdy inny śmierdział tu udawaniem i sztucznością.
W zasadzie chciała poznać więcej osób, ale wszyscy się tu znali od lat i nagle pojawiła się ona. Nie, nie potrafiła się odnaleźć. To nie tak, że w ogóle nie umiała w relacje, po prostu wbić się w wieloletnie przyjaźnie było ciężko, nawet jak nie szukała przyjaciół. Nie pogardziłaby nimi, szczególnie jak miała tu być już resztę życia, o czym też starała się nie myśleć, że nigdy nie zobaczy już miejsca, w którym się wychowała, ludzi, których zostawiła. Swoje wieloletnie przyjaźnie.
Kiedy więc Kieran przyszedł by zaproponować jej pójście na imprezę, jej podły dziś wieczór stał się nieco lepszy. Rozpromieniła się wyraźnie, wierząc, że może to jakiś krok, że może będzie fajnie, poza tym imprezy przełamywały lody, tak? Sama by w życiu nie poszła, nie wspominając, że w ogóle nie wiedziała o jakiejkolwiek imprezie. Ale za to z Kieranem była zwarta i gotowa by się spróbować rozluźnić. Ubrała się ładnie, umalowała delikatnie i zaraz była gotowa w zasadzie do wyjścia, dziękując bogom, że Kieran się zainteresował, a nie musiał.
- Mm... Z klasy trochę, ale nie ukrywam, że raczej tylko po imieniu i nic więcej. - Przyznała kwaśno. - Ale jestem na dobrej drodze, wiadomo.
Nie była. Nawet nie blisko, szło jej przechujowo i pewnie wielu uważało ją za wyniosłą, wredną sukę, głównie przez samą mimikę jej zdaniem ot neutralną, ale i spojrzenia odbierane jako oceniające, chociaż zwyczajnie obserwowała rzeczy nowe, bez nacechowania negatywnego.
- A wczoraj poznałam całkiem spoko dziewczynę z niższego roku, zupełnie przypadkiem. - Wzruszyła ramieniem, z chęcią zresztą życząc sobie ponczu. Upiła tylko troszkę jak Kieran patrzył, ale gdy się odwrócił, wychyliła szybciutko aż pół napoju. Pierwszy drink tak trzeba pić, szybciej kopie. Jak spojrzał, uśmiechała się lekko, niewinnie, udając, że większość jej ponczu wcale nie znikła w dzikim tempie. Popatrzyła po zebranych, i nawet po chwili dostrzegła Emmę. - O, tamtą właśnie. - Pokazała ją z zadowoleniem. - Wydaje się spoko. Znasz ją?