04-09-2021, 11:28 PM
Był naturalnie przed czasem, zwarty i gotowy. Ale fakt, że musiał sobie wszystko przygotować, zatem stanowisko pracy swojej, jak i Bianci. Miał konkretną wizję kolorystyczną. Zebrał wszystkie najżywsze farby, a dla Bianci przygotował kolorowe otoczenie i szale, również światło mające padać na jej twarz. Merlin wiedział skąd altualnie wziął kolorowe szkło, ale było tam, a on w gotowości w końcu czekał na dziewczynę.
Nie był naturalnie bez niczego. Nie godziło się przyjmować modelki jak na bazarze. Choć kanapę okrył miękkim kocem, i tak czekała na Biancę srebrna taca z dwoma kieliczkami czerwonego wina, winogronami i odzobą w postaci kandelabry z naturalnie zapalonymi świecami. I gdy tylko usłyszał naciskaną klamkę, rozpromienił się, podnosząc wzrok na ukazującą się jego oczom kobietę.
- Bianca, piękności, wszystko gotowe. Mam poczucie, że to będzie jedna z moich lepszych kreacji. - Inna sprawa, że zawsze miał takie poczucie. - Przygotowałem ci miejsce. - Podszedł do niej, by ucałować ją w grzbiet dłoni, a raczej zbliżyć krótko do niego usta, po czym poprowadził ją do kanapy.
- Wina? Czerwone, półwytrawne, dobry rocznik. - Złych nigdy nie przynosił, miał klasę.