05-09-2021, 12:12 AM
Wychodząc rano z dormitorium wcale nie spodziewał się, że dzisiaj uratuję skórę komuś, kogo nie darzy sympatią. A już tym bardziej nie spodziewał się, że tym kimś miałaby być właśnie Rose, bo przecież jakby ją ten fikus ubił, to miałby spokój, nie musiałby jej więcej widzieć. Przynajmniej przez jakiś czas. Ale nie, zdobył się na ten bohaterski gest, bo - jak sobie tłumaczył - nie chciał targać jej później do Skrzydła Szpitalnego. Sam przed sobą upierał się, że właśnie to było powodem, a nie całkowicie niezrozumiałe i niechciane reakcje jego własnego (zdradzieckiego) ciała na jej nadmierną bliskość. Zaczęło się od niewinnego dotyku w trakcie warzenia eliksirów i od tamtej pory - wstyd się przyznać! - śniła mu się obydwie noce pod rząd. Całą zebraną siłą woli wyparł te sny gdzieś na tyły umysłu i zdegradował do "durnych i bezsensownych, spowodowanych wkurwem za przymus spędzania z nią czasu", ale właśnie teraz, jak nagły zastrzyk adrenaliny przeminął i emocje po uratowaniu ją przed niechybnym uszczerbkiem na zdrowiu opadły, a ich spojrzenia skrzyżowały się na moment, znowu poczuł się jak porażony prądem. Tym razem jednak proporcjonalnie mocniej, bo poczuł dreszcz przebiegający wzdłuż kręgosłupa, a na chwilę wzrok wyostrzył się na tyle, że był w stanie policzyć wszystkie piegi na jej nosie. Jeden, dwa, trzy... odwróciła wzrok i odchrząknęła, co i jego sprowadziło na ziemię z tej cholernie zbyt wygodnej chmurki i zorientował się jak bardzo blisko siebie ją trzymał. Jakby to nie jej, ale jego życie od tego zależało.
What the fcuk is going on?!
Może odrobinę zbyt szybko zabrał ręce, żeby nie uznać tego za nerwowy gest, a jak już odsunęła się odrobinę i odzyskał swoją przestrzeń osobistą... poczuł dziwny chłód. To na pewno przez ulatniającą się z organizmu adrenalinę, nic innego, tak! Również odchrząknął i odetchnął nieco głębiej, jakby przed chwilą z jakiegoś powodu zabrakło mu tlenu. Czyżby wstrzymywał oddech i nawet nie zdał sobie z tego sprawy?
Poprawił klapy casual ciemnozielonej marynarki i wygładził nieistniejące zagniecenia na białym zwykłym tiszercie pod spodem, byle tylko zająć czymś dziwnie niespokojne ręce. Właściwie był ogromnie wdzięczny za to, że Rose odezwała się pierwsza.
- Nie ma za co. Co, jak co, ale tym razem przegiął z kreatywnością i naprawdę mógł zrobić poważną krzywdę komuś... tobie... bo akurat miałaś pecha być w nieodpowiednim miejscu... - Chciał coś jeszcze dopowiedzieć, ale miał nieodparte wrażenie, że zaczynał wygadywać głupoty, więc ugryzł się w język i z dziwnym grymasem - którego nawet nie był do końca świadom, bo był on spowodowany wewnętrznym skarceniem samego siebie - spojrzał za odlatującym Irytkiem. Oby nie poleciał szukać czegoś cięższego, żeby wrócić i próbować zmiażdżyć ich dwoje.
What the fcuk is going on?!
Może odrobinę zbyt szybko zabrał ręce, żeby nie uznać tego za nerwowy gest, a jak już odsunęła się odrobinę i odzyskał swoją przestrzeń osobistą... poczuł dziwny chłód. To na pewno przez ulatniającą się z organizmu adrenalinę, nic innego, tak! Również odchrząknął i odetchnął nieco głębiej, jakby przed chwilą z jakiegoś powodu zabrakło mu tlenu. Czyżby wstrzymywał oddech i nawet nie zdał sobie z tego sprawy?
Poprawił klapy casual ciemnozielonej marynarki i wygładził nieistniejące zagniecenia na białym zwykłym tiszercie pod spodem, byle tylko zająć czymś dziwnie niespokojne ręce. Właściwie był ogromnie wdzięczny za to, że Rose odezwała się pierwsza.
- Nie ma za co. Co, jak co, ale tym razem przegiął z kreatywnością i naprawdę mógł zrobić poważną krzywdę komuś... tobie... bo akurat miałaś pecha być w nieodpowiednim miejscu... - Chciał coś jeszcze dopowiedzieć, ale miał nieodparte wrażenie, że zaczynał wygadywać głupoty, więc ugryzł się w język i z dziwnym grymasem - którego nawet nie był do końca świadom, bo był on spowodowany wewnętrznym skarceniem samego siebie - spojrzał za odlatującym Irytkiem. Oby nie poleciał szukać czegoś cięższego, żeby wrócić i próbować zmiażdżyć ich dwoje.