05-09-2021, 12:28 AM
Uśmiechnął się do niej szeroko na ostatnie zdanie, jakie wypowiedziała, po czym zostawiając ją na chwilę wygodnie siedzącą na kanapie, odszedł energicznie, by po sekundzie wręczyć jej kieliczek wina, ostrożnie, mimo dynamiki ruchów nie uroniwszy ani kropli. Nie był przecież sierotą. Sobie też oczywiście drugi kieliszek przywłaszczył, siadakąc obok niej, jednak dając jej troszkę miejsca między nimi, by nie czuła się nagabywana. Była damą, tak ją więc traktował. Żadnego bycia rozochoconym Januszem z szatni, choć jej aparycja zawsze sprawiała, że był ogromnie pełen podziwu.
- Generalnie mam taką wizję.
Bo zawsze opisywał to, co widział. Miał plan na obraz, albo pozę, albo zarys, i mówił czego oczekuje, bo raz, że przecież model musiał wiedzieć co robić, dwa, że zwyczajnie potrzebował się tym podzielić, a nie miał wielu osób, z którymi mógł o tym rozmawiać. Często mówił i tak, ale nie był głupi, wiedział, że nijak są zainteresowani. A tak bardzo potrzebował być zrozumianym... Bianca, choć nie była tak "podjarana" wszystkim, jak on, zdawała się wiele rozumieć. Odnajdowała się w jego sztuce i jego głowie, miała tam miejsce i wręcz stała się częścią jego cyklicznych kreacji.
- Dzisiaj, jak szłaś w świetle tych witraży, mój boże, zawsze jesteś piękna, ale aż przeszłaś samą siebie. I ta gra kolorów! I uderzyło mnie, jakby przenieść tą gamę na płótno. Na twarzy, mniej więcej do obojczyka. Mój pomysł: kolory w urodzie ludzkiej. Kobiecej, w przym przypadku, ale to zupełnie nowe ujęcie, zaufaj, jak będzie takie, jakie widzę, nie zawiedziesz się. Kto wie, może to akurat będziesz mogła zabrać na ścianę.
Mrugnął do niej, po czym opijając wina mocny łyk, wstał, odstawiajac kieliszek na tackę i podchodząc do przygotowanego światła z witrażem, grzebiąc przy nim.
- Wygodnie ci?
- Generalnie mam taką wizję.
Bo zawsze opisywał to, co widział. Miał plan na obraz, albo pozę, albo zarys, i mówił czego oczekuje, bo raz, że przecież model musiał wiedzieć co robić, dwa, że zwyczajnie potrzebował się tym podzielić, a nie miał wielu osób, z którymi mógł o tym rozmawiać. Często mówił i tak, ale nie był głupi, wiedział, że nijak są zainteresowani. A tak bardzo potrzebował być zrozumianym... Bianca, choć nie była tak "podjarana" wszystkim, jak on, zdawała się wiele rozumieć. Odnajdowała się w jego sztuce i jego głowie, miała tam miejsce i wręcz stała się częścią jego cyklicznych kreacji.
- Dzisiaj, jak szłaś w świetle tych witraży, mój boże, zawsze jesteś piękna, ale aż przeszłaś samą siebie. I ta gra kolorów! I uderzyło mnie, jakby przenieść tą gamę na płótno. Na twarzy, mniej więcej do obojczyka. Mój pomysł: kolory w urodzie ludzkiej. Kobiecej, w przym przypadku, ale to zupełnie nowe ujęcie, zaufaj, jak będzie takie, jakie widzę, nie zawiedziesz się. Kto wie, może to akurat będziesz mogła zabrać na ścianę.
Mrugnął do niej, po czym opijając wina mocny łyk, wstał, odstawiajac kieliszek na tackę i podchodząc do przygotowanego światła z witrażem, grzebiąc przy nim.
- Wygodnie ci?