05-09-2021, 03:28 AM
To, że nie była wychowana, nie ulegało żadnej wątpliwości, Dexter doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Nie dlatego, że znał jej sytuację w domu, wystarczyło jej posłuchać. I poobserwować. Do tej pory chyba każdym możliwym swoim zachowaniem dawała mu dowód na to, że jest niewychowaną awanturnicą, która uważa, że wie lepiej. Dopiero po tym, jak wspólnie zrobili eliksir i nawet rzuciła "dziękuję", no i w tej całej sytuacji teraz... cóż, byłą dużo milsza. Ale może to przez szok? Może Dexowi tylko się wcześniej wydawało, że zauważył w jej spojrzeniu odbicie tego "czegoś", co on poczuł? Bardzo chciał w to wierzyć. Bardzo chciał wierzyć w to, że chciał w to wierzyć!
Nawet jakby się bardzo starał, to nie odnajdywał w jej tonie złośliwości, która zawsze towarzyszyła jej wypowiedziom kierowanym w jego stronę, jego własna irytacja nie płonęła żywym ogniem jak dotychczas w jej obecności. Nie potrafił wykrzesać z siebie żadnej złośliwości! Zamiast tego poczuł pewną... ciekawość?
- Pieski w autobusach? Co...? - Dobrze wiedział co to autobus, chociaż nigdy nie miał okazji żadnym jechać, ale pojęcie "kiwać głowami jak pieski w autobusach" było mu tak zupełnie obce, że aż wzbudziło zainteresowanie. Nie wątpił, że miało to bezpośredni związek ze światem niemagicznym, ale what the heck does it mean?
Pokręcił nieznacznie głową, kiedy tak obronnie podeszłą do kwestii znajomości i picia whisky. Rozbawiła go tym na tyle, że nawet uśmiechnął się półgębkiem i zaśmiał przez nos.
- Nie mówiłem nic o twojej nieznajomości whisky. Ale owszem, przez to, że jesteś prefektem, zaskoczyło mnie tak otwarte wyznanie. Ktokolwiek inny mógł to usłyszeć. - No, może nie ktokolwiek, bo mówił cicho, a i on teraz ten temat ciągnął zniżonym znacznie tonem, żeby zmniejszyć prawdopodobieństwo rozprzestrzenienia się tej konwersacji. Ale mimo wszystko...! - Oho, musiałaś sporo myśli poświęcić mojemu królewskiemu gardziołku, skoro tak uważasz. Zdziwiłabyś się ile jest w stanie znieść. - Może i nie chlał jak zawodowiec, ale potrafił z klasą wlewać w siebie alkohol. Raczej nie w za dużych ilościach, ale i to się zdarzało.
- W ramach, hm, prezentu na poprawę samopoczucia po niedoszłym wypadku. - Spojrzał na nią przelotnie, z jakąś niepewnością. I miał cholerną nadzieję, że ten mały darmowy alkoholiczny prezent nie będzie odebrany opacznie.
Nawet jakby się bardzo starał, to nie odnajdywał w jej tonie złośliwości, która zawsze towarzyszyła jej wypowiedziom kierowanym w jego stronę, jego własna irytacja nie płonęła żywym ogniem jak dotychczas w jej obecności. Nie potrafił wykrzesać z siebie żadnej złośliwości! Zamiast tego poczuł pewną... ciekawość?
- Pieski w autobusach? Co...? - Dobrze wiedział co to autobus, chociaż nigdy nie miał okazji żadnym jechać, ale pojęcie "kiwać głowami jak pieski w autobusach" było mu tak zupełnie obce, że aż wzbudziło zainteresowanie. Nie wątpił, że miało to bezpośredni związek ze światem niemagicznym, ale what the heck does it mean?
Pokręcił nieznacznie głową, kiedy tak obronnie podeszłą do kwestii znajomości i picia whisky. Rozbawiła go tym na tyle, że nawet uśmiechnął się półgębkiem i zaśmiał przez nos.
- Nie mówiłem nic o twojej nieznajomości whisky. Ale owszem, przez to, że jesteś prefektem, zaskoczyło mnie tak otwarte wyznanie. Ktokolwiek inny mógł to usłyszeć. - No, może nie ktokolwiek, bo mówił cicho, a i on teraz ten temat ciągnął zniżonym znacznie tonem, żeby zmniejszyć prawdopodobieństwo rozprzestrzenienia się tej konwersacji. Ale mimo wszystko...! - Oho, musiałaś sporo myśli poświęcić mojemu królewskiemu gardziołku, skoro tak uważasz. Zdziwiłabyś się ile jest w stanie znieść. - Może i nie chlał jak zawodowiec, ale potrafił z klasą wlewać w siebie alkohol. Raczej nie w za dużych ilościach, ale i to się zdarzało.
- W ramach, hm, prezentu na poprawę samopoczucia po niedoszłym wypadku. - Spojrzał na nią przelotnie, z jakąś niepewnością. I miał cholerną nadzieję, że ten mały darmowy alkoholiczny prezent nie będzie odebrany opacznie.