05-09-2021, 04:38 AM
No niekoniecznie sama czekała na Hogsmeade. Właściwie, niewielu wiedziało, że w każdy niemal weekend wychylała ile bozia dała, ale jakoś trzeba było odreagowywać cały stres nie związany jedynie ze szkołą czy prefekturą. Czasem po prostu potrzebowała puścić gardę i pobawić się. Nie być tą, która wszystko jak zwykle ogarnia i nie ma wcale przestrzeni na siebie samą. Robiła jakieś 150% normy w ogarnianiu wszystkich, rodzeństwa, rodziców, uczniów z punktu prefekta. To było za dużo po pewnym czasie.
Spojrzała na niego kiedy się z niej śmiał wyraźnie, po czym przewracając z uśmiechem oczami, trzepnęła go krótko w ramię. Pewnie nawet wiedział co to ten piesek.
- Dobra, wal się. - Skomentowała, powstrzymując wyraźnie uśmiech. Na szczęście ona nie zastanawiała się czemu jest miło. Nauczyła się w tym chujowym życiu, że jeśli jest, nie zadaje się pytać, a czerpie z tego, co jest dane. - Oj tam, naturalnie, ale to wszystko trzeba sposobem.
Posłała mu znaczące spojrzenie, sugerując, że coś o tym wie. I faktycznie wiedziała, więcej niż najpewniej kiedykolwiek mógł przypuszczać. Ale cóż, wiele o niej nie wiedział, dobrego i złego, jak i szło to w drugą stronę.
- Aż tak widać? - Odpowiedziała prawie szeptem, zerkając na niego z ukosa.
W zasadzie sama nie wiedziała co myśleć o tym spotkaniu i tym, że dzisiaj spontanicznie umówili się WE DWOJE, NA DZISIAJ, na picie ognistej, i to z zadaniem "kto więcej" i albo oboje umrą na śmierć przy pochłanianiu butli, albo po prostu odpuszczą sobie i będą pili równo... Bo naprawdę, czy tak jej zależało na udowodnieniu lepszości w piciu? A może tak naprawdę chodziło o samo whisky? Albo o coś zupełnie innego, o czym sama ze sobą się nie konfrontowała?
Spojrzała na niego kiedy się z niej śmiał wyraźnie, po czym przewracając z uśmiechem oczami, trzepnęła go krótko w ramię. Pewnie nawet wiedział co to ten piesek.
- Dobra, wal się. - Skomentowała, powstrzymując wyraźnie uśmiech. Na szczęście ona nie zastanawiała się czemu jest miło. Nauczyła się w tym chujowym życiu, że jeśli jest, nie zadaje się pytać, a czerpie z tego, co jest dane. - Oj tam, naturalnie, ale to wszystko trzeba sposobem.
Posłała mu znaczące spojrzenie, sugerując, że coś o tym wie. I faktycznie wiedziała, więcej niż najpewniej kiedykolwiek mógł przypuszczać. Ale cóż, wiele o niej nie wiedział, dobrego i złego, jak i szło to w drugą stronę.
- Aż tak widać? - Odpowiedziała prawie szeptem, zerkając na niego z ukosa.
W zasadzie sama nie wiedziała co myśleć o tym spotkaniu i tym, że dzisiaj spontanicznie umówili się WE DWOJE, NA DZISIAJ, na picie ognistej, i to z zadaniem "kto więcej" i albo oboje umrą na śmierć przy pochłanianiu butli, albo po prostu odpuszczą sobie i będą pili równo... Bo naprawdę, czy tak jej zależało na udowodnieniu lepszości w piciu? A może tak naprawdę chodziło o samo whisky? Albo o coś zupełnie innego, o czym sama ze sobą się nie konfrontowała?