05-09-2021, 03:40 PM
Uniósł brwi w rozbawieniu, kiedy Rose z niezbitą pewnością siebie uznała, że to on skończy pod stołem. Cóż, to wyraźnie zaznaczało różnicę w stylu picia, jakie każde z nich ma. Dexter, choćby był naprawdę najebany, to kończył co najwyżej na stole, nigdy pod. Najwyraźniej u Rose finisz miał miejsce na podłodze. Cóż, okaże się które z nich faktycznie zakończy imprezę pierwsze.
- Jeszcze zobaczymy kto będzie pod tym stołem kończył. I po jakiej ilości whisky. - Wciąż mówiąc, z zaskoczeniem obserwował jak dziewczyna wyjmuje z torebki przyniesione przekąski. To w sumie miłe z jej strony, ale nagła myśl pojawiająca się w głowie Dexa, że to spotkanie coraz bardziej wygląda jak randka, wywołało nagłą falę gorąca zalewającą go od wewnątrz. Uznał, że to przez nerwy, nic innego!
- I całe szczęście. Jakbyś za bardzo przyłożyła się do przygotowania przekąsek, to jeszcze uznałbym, że ci zależy... - Z początku wydawało mu się, że wcale nie powiedział tego na głos, ale jak tylko się zorientował, że jednak to zrobił, odchrząknął nieco nerwowo i w zmieszaniu spuścił wzrok na szklankę, którą właśnie od niego odbierała. To muśnięcie palcami wywołało dokładnie to samo, co poprzedni przypadkowy (i nie) dotyk - wrażenie porażenia prądem, które przebiegło dreszczem przez całe ramię i kręgosłup. Przez to aż zakręciło mu się w głowie, ale nie tak, żeby miał stracić równowagę, raczej w sposób... pobudzający.
Jak tylko Rose zarządziła za co piją, Dexter uniósł odrobinę szklaneczkę w jej kierunku, po czym pospiesznie - żeby uspokoić te dziwaczne nerwy i rozegnać myśli - wychylił na raz pół zawartości. Nie skrzywił się, wręcz z ulgą przyjął palenie w gardle i alkoholiczne ciepło spływające wraz z whisky do żołądka. Odetchnął przez usta, z uznaniem przyglądając się swojej szklaneczce z bursztynowym płynem. Nawet pokiwał głową, jakby podzielał tę jednosłowną opinię Blackwood na temat mocy alkoholu.
- Póki co nikt jeszcze nie zginął z rąk Irytka, a nie sądzę żeby to był pierwszy raz jak ma tak durne pomysły, więc może w jakimś stopniu są w stanie trzymać go w ryzach. - Wzruszył jednym ramieniem nieznacznie. Podejrzewał, że szkolny poltergeist miał wystarczająco dużo czasu na wymyślanie coraz to nowych idiotycznych "kawałów", na przestrzeni lat na pewno i wielu niebezpiecznych. Skoro nadal nikt nie ganiał za nim żeby się go pozbyć, to chyba jednak grono pedagogiczne było w stanie nad nim jakoś zapanować.
Usiadł na krześle obok stolika, bo jakoś nie widziało mu się bezustanne stanie na środku pomieszczenie, jakby był kolejnym instrumentem, po czym spojrzał na dziewczynę już bez tych dziwnych nerwów, jakie przed wychyleniem whisky na moment dały o sobie znać.
- Tak w ogóle to jak się czujesz po tym dzisiejszym... incydencie? - Zapytał z autentycznym zainteresowaniem i może nawet pewnego rodzaju troską. Była roztrzęsiona i z pewnością zestresowana, wypadało się zainteresować!
- Jeszcze zobaczymy kto będzie pod tym stołem kończył. I po jakiej ilości whisky. - Wciąż mówiąc, z zaskoczeniem obserwował jak dziewczyna wyjmuje z torebki przyniesione przekąski. To w sumie miłe z jej strony, ale nagła myśl pojawiająca się w głowie Dexa, że to spotkanie coraz bardziej wygląda jak randka, wywołało nagłą falę gorąca zalewającą go od wewnątrz. Uznał, że to przez nerwy, nic innego!
- I całe szczęście. Jakbyś za bardzo przyłożyła się do przygotowania przekąsek, to jeszcze uznałbym, że ci zależy... - Z początku wydawało mu się, że wcale nie powiedział tego na głos, ale jak tylko się zorientował, że jednak to zrobił, odchrząknął nieco nerwowo i w zmieszaniu spuścił wzrok na szklankę, którą właśnie od niego odbierała. To muśnięcie palcami wywołało dokładnie to samo, co poprzedni przypadkowy (i nie) dotyk - wrażenie porażenia prądem, które przebiegło dreszczem przez całe ramię i kręgosłup. Przez to aż zakręciło mu się w głowie, ale nie tak, żeby miał stracić równowagę, raczej w sposób... pobudzający.
Jak tylko Rose zarządziła za co piją, Dexter uniósł odrobinę szklaneczkę w jej kierunku, po czym pospiesznie - żeby uspokoić te dziwaczne nerwy i rozegnać myśli - wychylił na raz pół zawartości. Nie skrzywił się, wręcz z ulgą przyjął palenie w gardle i alkoholiczne ciepło spływające wraz z whisky do żołądka. Odetchnął przez usta, z uznaniem przyglądając się swojej szklaneczce z bursztynowym płynem. Nawet pokiwał głową, jakby podzielał tę jednosłowną opinię Blackwood na temat mocy alkoholu.
- Póki co nikt jeszcze nie zginął z rąk Irytka, a nie sądzę żeby to był pierwszy raz jak ma tak durne pomysły, więc może w jakimś stopniu są w stanie trzymać go w ryzach. - Wzruszył jednym ramieniem nieznacznie. Podejrzewał, że szkolny poltergeist miał wystarczająco dużo czasu na wymyślanie coraz to nowych idiotycznych "kawałów", na przestrzeni lat na pewno i wielu niebezpiecznych. Skoro nadal nikt nie ganiał za nim żeby się go pozbyć, to chyba jednak grono pedagogiczne było w stanie nad nim jakoś zapanować.
Usiadł na krześle obok stolika, bo jakoś nie widziało mu się bezustanne stanie na środku pomieszczenie, jakby był kolejnym instrumentem, po czym spojrzał na dziewczynę już bez tych dziwnych nerwów, jakie przed wychyleniem whisky na moment dały o sobie znać.
- Tak w ogóle to jak się czujesz po tym dzisiejszym... incydencie? - Zapytał z autentycznym zainteresowaniem i może nawet pewnego rodzaju troską. Była roztrzęsiona i z pewnością zestresowana, wypadało się zainteresować!