05-09-2021, 08:44 PM
Skłoniła przed nim nieznacznie głowę z wyraźną dumą wypisaną na twarzy.
- To jedno im przyznam. - Powiedziała z zadowoleniem. Na następne słowa za to uniosła brwi, zwracając na niego zdziwione oblicze. - Oh! What a threat!
Mówiąc to już w połowie na jej usta wpłynął uśmiech niemalże zachwytu. Widać nie bała się Dextera nawet gdyby szczerze jej się odgrażał. Na szczęście nawet odrobinę nie wzięła tego na poważnie, jedynie przyjmując ten niebezpieczny żarcik za część komedii, jaką była ich relacja w chili obecnej.
- Oh stop, I almost feel as if you're starting to like me. - zbyła go machnięciem ręki żartobliwie.
Faktycznie nie przyznawała się jednak zwykle do tego, że coś jej nie wyszło. Raczej w zaparte szła, że jest wystarczająco, bo tak nią duma kierowała. A jednak teraz w końcu dało się dostrzec, że była taka głównie dla Dextera, kiedy żarła się z nim o wszystko jak pies z kotem. Dla tych, których lubiła, naturalnie zdawała się bardziej ludzka i mniej kłótliwa o wszystko, o co się tylko dało.
Parsknęła śmiechem szczerze.
- Dobra, tylko nie powstrzymuj się, może okaże się przy okazji, że masz ukryty talent. - Wytknęła go palcem, po czym chowając różdżkę do tylnej kieszeni, wyszła na chwilę za drzwi. Czekała chwilę, z początku jedynie rozglądając się po korytarzu za żywą duszą, jakiej o tej porze tu nie było. Po chwili dopiero podeszła do drzwi, nasłuchując i nieco nawet nachylając się do drzwi. Ledwo, ale było słychać. Nie roznosiło się echem, ale jakby wiedzieć, że ktoś tu jest, to dałoby się coś tu podsłuchać. Bardziej jednak ją zdziwiło co akurat słyszała. Pianino?
Melodia była całkiem ładna tak z nikłego podsłuchania. Doszła do wniosku, że pewnie zaczarował klawisze i żeby nie przerywać i przy tym nie stać na korytarzu jak debil, weszła jak najciszej do środka, płynnie zamykając za sobą drzwi. Nie spodziewała się jednak zobaczyć jak Dexter SAM gra melodię, jaką słyszała, teraz już tak dobrze i wyraźnie. Była piękna i w dziwny sposób nostalgiczna, emocjonalna. W tym wszystkim jednak gdy jej wzrok przeszedł z klawiszy na skupioną twarz Dextera, jedyne, co mógł na niej potencjalnie zobaczyć, to podziw i jeszcze trochę szoku. Może nie powinna być zdziwiona, przecież to wielki buc czystych krwi, nauczony żeby imponować innym. Ale cholera, he knew how to do it.
Podeszła po chwili, odchrządkując i przywołując się do porządku, między innymi przez myśl jak seksowne to cholera było. Ale jaka laska nie leciała na umiejętności muzyczne? Ona leciała. Usiadła obok niego na dostatecznie długim taborecie, choć musiał się pewnie odrobinę przesunąć, a i tak ich ramiona się stykały.
- Teraz to mnie zagiąłeś. - Przyznała wprost. - Co to za melodia?
Spojrzała na niego, prosto w oczy, zwracając uwagę też na to, jak przyjemne ciepło zdawało się od niego dochodzić i ogrzewać jej ramię. Nie miała przecież na sobie bluzy, choć ta wisiała w gotowości przy torbie. Co miała, to długie spodnie z wysokim stanem i szarawą, krótką bluzkę z krótkim rękawem, dzięki czemu choć normalnie sięgałaby pępka, dzięki spodniom w sam raz zakrywała co miała.
Sięgnęła po szklankę ze swoim alkoholem, tym razem faktycznie pijąc mniej, wolniej, bardziej żeby pić, ale wychlać zawartość. Coby nie wyszło, że jest jakaś nienormalna...
- To jedno im przyznam. - Powiedziała z zadowoleniem. Na następne słowa za to uniosła brwi, zwracając na niego zdziwione oblicze. - Oh! What a threat!
Mówiąc to już w połowie na jej usta wpłynął uśmiech niemalże zachwytu. Widać nie bała się Dextera nawet gdyby szczerze jej się odgrażał. Na szczęście nawet odrobinę nie wzięła tego na poważnie, jedynie przyjmując ten niebezpieczny żarcik za część komedii, jaką była ich relacja w chili obecnej.
- Oh stop, I almost feel as if you're starting to like me. - zbyła go machnięciem ręki żartobliwie.
Faktycznie nie przyznawała się jednak zwykle do tego, że coś jej nie wyszło. Raczej w zaparte szła, że jest wystarczająco, bo tak nią duma kierowała. A jednak teraz w końcu dało się dostrzec, że była taka głównie dla Dextera, kiedy żarła się z nim o wszystko jak pies z kotem. Dla tych, których lubiła, naturalnie zdawała się bardziej ludzka i mniej kłótliwa o wszystko, o co się tylko dało.
Parsknęła śmiechem szczerze.
- Dobra, tylko nie powstrzymuj się, może okaże się przy okazji, że masz ukryty talent. - Wytknęła go palcem, po czym chowając różdżkę do tylnej kieszeni, wyszła na chwilę za drzwi. Czekała chwilę, z początku jedynie rozglądając się po korytarzu za żywą duszą, jakiej o tej porze tu nie było. Po chwili dopiero podeszła do drzwi, nasłuchując i nieco nawet nachylając się do drzwi. Ledwo, ale było słychać. Nie roznosiło się echem, ale jakby wiedzieć, że ktoś tu jest, to dałoby się coś tu podsłuchać. Bardziej jednak ją zdziwiło co akurat słyszała. Pianino?
Melodia była całkiem ładna tak z nikłego podsłuchania. Doszła do wniosku, że pewnie zaczarował klawisze i żeby nie przerywać i przy tym nie stać na korytarzu jak debil, weszła jak najciszej do środka, płynnie zamykając za sobą drzwi. Nie spodziewała się jednak zobaczyć jak Dexter SAM gra melodię, jaką słyszała, teraz już tak dobrze i wyraźnie. Była piękna i w dziwny sposób nostalgiczna, emocjonalna. W tym wszystkim jednak gdy jej wzrok przeszedł z klawiszy na skupioną twarz Dextera, jedyne, co mógł na niej potencjalnie zobaczyć, to podziw i jeszcze trochę szoku. Może nie powinna być zdziwiona, przecież to wielki buc czystych krwi, nauczony żeby imponować innym. Ale cholera, he knew how to do it.
Podeszła po chwili, odchrządkując i przywołując się do porządku, między innymi przez myśl jak seksowne to cholera było. Ale jaka laska nie leciała na umiejętności muzyczne? Ona leciała. Usiadła obok niego na dostatecznie długim taborecie, choć musiał się pewnie odrobinę przesunąć, a i tak ich ramiona się stykały.
- Teraz to mnie zagiąłeś. - Przyznała wprost. - Co to za melodia?
Spojrzała na niego, prosto w oczy, zwracając uwagę też na to, jak przyjemne ciepło zdawało się od niego dochodzić i ogrzewać jej ramię. Nie miała przecież na sobie bluzy, choć ta wisiała w gotowości przy torbie. Co miała, to długie spodnie z wysokim stanem i szarawą, krótką bluzkę z krótkim rękawem, dzięki czemu choć normalnie sięgałaby pępka, dzięki spodniom w sam raz zakrywała co miała.
Sięgnęła po szklankę ze swoim alkoholem, tym razem faktycznie pijąc mniej, wolniej, bardziej żeby pić, ale wychlać zawartość. Coby nie wyszło, że jest jakaś nienormalna...