05-09-2021, 10:42 PM
Uśmiechnęła się szerzej, a z kolei na mrugnięcie już w ogóle uśmiechnęła się szeroko z cichym "oh stop". Mimo to wyglądało na to, że nieco się zarumieniła, co było... Ciekawym zjawiskiem z jej strony. Ale faktycznie zrobiło jej się nagle dosyć gorąco.
- Nie znam, a szkoda, wygląda na to. - Powiedziała szczerze już odnośnie pochodzenia utworu. Znała akurat dużo mugolskiego świata, w jej stronach nie było magicznej dzielnicy. Mieszkali na jakiejś obskórnej dzielnicy czysto mugolskiej, gdzie wszyscy ich znajomi byli niemagami. A jednak to akurat ją ominęło, niestety.
Spojrzała za jego wskazaniem na szklankę, po czym wychylając się tylko nieznacznie, na chwilę, podała mu ją, swojej nadal nie odstawiając. Ot sobie ją trzymała, co jakiś czas popijając po troszku. Zainteresowała się też zdecydowanie jego kolejną zapowiedzią, wyraźnie poświęcając Dexterowi dwieście procent swojej uwagi.
Aa potem zaczął grać i choć nie wydawała się zbytnio wrażliwa, naprawdę wczuła się w tą melodię. Może dlatego, że na żywo jakoś inaczej się wszystko odbierało. A może przez wspomnienie o jej rodzeństwie i dość emocjonalnej melodii, szczególnie po dzisiejszym mało przyjemnym dniu, naprawdę trafił w jej serce. Patrzyła w zawieszeniu na jego palce poruszające isę płynnie po klawiszach, jednak emocjonalnie oddalała się od tej sali gdy myślała o tym ile razy faktycznie musiała śpiewać dzieciakom kołysanki gdy były malutkie. A wraz z tym, jak dbała o nie, jak musiała być silna zawsze, za wszystkich na raz, i nigdy nie miała przestrzeni żeby choć raz to ona była tą zaopiekowaną czy potrzebującą przytulenia. I nagle, w tym wszystkim, dzieci, które naprawdę na niej polegały, które musiała bronić przed własnymi rodzicielami, dzieci mające w niej siłę i oparcie... Mogła zostawić. Czy to umrzeć pod fikusem, czy zostać permanentnie poszkodowaną, co byłoby chyba jeszcze gorsze.
Gdy skończył grać, jej wzrok pełen emocji dalekich od rozbawienia wciąż wgapiał się w jego dłonie. Dopiero gdy cisza w pełni wybrzmiała, zamrugała, zerkając w zmieszaniu na Dextera i odchrząkując.
- Piękna. - Powiedziała cicho, posyłając mu krótki uśmiech, który nie sięgnął jednak oczu. - Zagrasz mi jeszcze?
Chciała dać sobie czas żeby jakoś ochłonąć, i posłuchać więcej, i być jeszcze blisko pod pretekstem. Chciała to wszystko na raz i nie była w stanie powiedzieć co w tym było bardziej dla niej dziwne. Upiła whisky nieco więcej niż do tej pory, choć też nie łapczywie jak z początku. Już i tak czuła jak alkohol dotarł gdzie trzeba i rozluźniał mięśnie. Może dlatego dawała się ponieść emocjom?
- Nie znam, a szkoda, wygląda na to. - Powiedziała szczerze już odnośnie pochodzenia utworu. Znała akurat dużo mugolskiego świata, w jej stronach nie było magicznej dzielnicy. Mieszkali na jakiejś obskórnej dzielnicy czysto mugolskiej, gdzie wszyscy ich znajomi byli niemagami. A jednak to akurat ją ominęło, niestety.
Spojrzała za jego wskazaniem na szklankę, po czym wychylając się tylko nieznacznie, na chwilę, podała mu ją, swojej nadal nie odstawiając. Ot sobie ją trzymała, co jakiś czas popijając po troszku. Zainteresowała się też zdecydowanie jego kolejną zapowiedzią, wyraźnie poświęcając Dexterowi dwieście procent swojej uwagi.
Aa potem zaczął grać i choć nie wydawała się zbytnio wrażliwa, naprawdę wczuła się w tą melodię. Może dlatego, że na żywo jakoś inaczej się wszystko odbierało. A może przez wspomnienie o jej rodzeństwie i dość emocjonalnej melodii, szczególnie po dzisiejszym mało przyjemnym dniu, naprawdę trafił w jej serce. Patrzyła w zawieszeniu na jego palce poruszające isę płynnie po klawiszach, jednak emocjonalnie oddalała się od tej sali gdy myślała o tym ile razy faktycznie musiała śpiewać dzieciakom kołysanki gdy były malutkie. A wraz z tym, jak dbała o nie, jak musiała być silna zawsze, za wszystkich na raz, i nigdy nie miała przestrzeni żeby choć raz to ona była tą zaopiekowaną czy potrzebującą przytulenia. I nagle, w tym wszystkim, dzieci, które naprawdę na niej polegały, które musiała bronić przed własnymi rodzicielami, dzieci mające w niej siłę i oparcie... Mogła zostawić. Czy to umrzeć pod fikusem, czy zostać permanentnie poszkodowaną, co byłoby chyba jeszcze gorsze.
Gdy skończył grać, jej wzrok pełen emocji dalekich od rozbawienia wciąż wgapiał się w jego dłonie. Dopiero gdy cisza w pełni wybrzmiała, zamrugała, zerkając w zmieszaniu na Dextera i odchrząkując.
- Piękna. - Powiedziała cicho, posyłając mu krótki uśmiech, który nie sięgnął jednak oczu. - Zagrasz mi jeszcze?
Chciała dać sobie czas żeby jakoś ochłonąć, i posłuchać więcej, i być jeszcze blisko pod pretekstem. Chciała to wszystko na raz i nie była w stanie powiedzieć co w tym było bardziej dla niej dziwne. Upiła whisky nieco więcej niż do tej pory, choć też nie łapczywie jak z początku. Już i tak czuła jak alkohol dotarł gdzie trzeba i rozluźniał mięśnie. Może dlatego dawała się ponieść emocjom?