05-09-2021, 11:25 PM
Słyszała coś co prawda o imprezie w tamtym tygodniu (na której i tak jej nie było, bo po co miała się wciskać w tłum rozdartych jak stare gacie na okręcie nastolatków), ale nie przypuszczała, że dzieje się coś jeszcze w tym tygodniu. W sensie takiego z alkoholem i… i takiego, żeby Lucas zniknął na długą część dnia poprzedniego, oraz też tego następnego. Bo co w nocy robił, to już była jego sprawa, ona była w pokoju wspólnym.
Fakty były takie, że na śniadaniu go nie zobaczyła, co było już nieco podejrzane. Każdy normalny człowiek po nocy był głodny jak jasna cholera. Chyba że tę noc przebalował, albo obżerał się do nieprzytomności. Jedne z dwóch. W każdym razie – zamierzała się tego dowiedzieć. Chociażby tylko po to, żeby dać swojemu braciszkowi posmakować własnej upierdliwości.
Z ciekawością wyciągała szyję podczas lunchu zza Ślizgońskiego stołu – i oto go w końcu dostrzegła! Wyglądał, jakby go przeczołgali przez pole mandragor, z czego kilka zaczepiło mu się o rękawy czy inne kieszenie, i musiał nasłuchać się ich wrzasku. Przynajmniej tak mogłaby skomentować to Heidi, która wszystko krytykowała bardziej dwa razy bardziej niż na to zasługiwało. A Lucasa to nawet i z dziesięć.
Wiedząc doskonale, jaką drogą będzie podążał do pokoju wspólnego, wsunęła swój lunch dość szybko, a potem wyszła z Wielkiej Sali, aby rozsiąść się na parapecie i zaczekać na wlekącego się braciszka tutaj. Dostrzegłszy w końcu jego sylwetkę, jej wargi wygięły się w dość ironicznym uśmiechu, kiedy zawołała głośno:
— Jak tam randka? Jesteś tak przetyrany, że chyba musiała być bardzo udana? – wraz z uśmiechem, uniosła również odrobinę prześmiewczo brwi.
Zawsze lubiła, jak Lucas się denerwował. A ostatnio nawet zachowywał się odrobinę mniej… lucasowo, kiedy dręczyła go komentarzami na temat Yannisa.