05-09-2021, 11:57 PM
Gdzieś w trakcie grania zaczął zauważać, że twarz Rose z wolna się rozpogadza. Przyniosło mu to dziwną ulgę i nawet uśmiechnął się do samego siebie nieco szerzej. Poczuł się dzięki temu jakoś tak lekko, jakby zrzucił z ramion nieświadomie dźwigany ciężar.
A po zakończeniu utworu, uczucie lekkości spotęgowało się pod wpływem komplementu, którego ani trochę nie spodziewał się usłyszeć ze strony Blackwood. Uniósł wysoko brwi, uśmiechając się z wyraźnym zaskoczeniem, ale też zadowoleniem na jej słowa. Na moment nawet nie wiedział co odpowiedzieć, zapomniał języka w gębie pod wpływem tego komentarza i towarzyszącego mu szczerego uśmiechu. Wyglądała naprawdę bardzo ładnie, kiedy nie wkurwiała się z byle głupoty i nie warczała jak suka z wścieklizną, wykrzywiona w grymasie nienawiści.
- Nie słodź mi tyle, bo co gorsza ja zacznę pałać sympatią do ciebie. - Dla podkreślenia swoich słów wskazał najpierw palcem na siebie, a później na nią. W jego głosie wyraźnie rozbrzmiewała nuta najprawdziwszej sympatii, której nigdy wcześniej tam nie było. Ale teraz... cóż, chyba faktycznie gdzieś w głębi powolutku zmieniał zdanie na jej temat. Ale choćby go torturowano, to by się nie przyznał.
- Całą gamę, zaczynając od tańca klasycznego, przez wyśmienite umiejętności rzeźbiarskie, kończąc na... grze na dudach. - Wskazał kciukiem za siebie, w kierunku wspomnianych już kilkakrotnie dud. Jeśli na początku nie pomyślała, że to żart, to ów instrument zawarty w wypowiedzi miał być jasnym znakiem, że żartuje.
Zaśmiał się krótko, spoglądając na klawiaturę pianina, po czym wzruszył lekko ramionami, bo nie wiedział co takiego mogłoby być jego "ukrytym talentem". Dla niej prawdopodobnie wszystko, bo przecież... well, praktycznie się nie znali.
- Mam wiele talentów, ale niekoniecznie się z nimi ukrywam. - Przesunąwszy palcami po wierzchu klawiszy, sięgnął znowu po swoją szklankę i napił się trochę, stwierdzając, że pieczenie przełyku zelżała proporcjonalnie do ilości wlanego w siebie alkoholu. Odsuwając szkło od ust, spojrzał na Rose z zaciekawieniem.
- A ty, poza umiejętnością ogarniania zoo, masz ukryte talenty? - Skoro już atmosfera była tak miła i tak całkiem przyjemnie im się siedziało ramię w ramię, blisko siebie ściśnięci na taboreciku pianina, to równie dobrze mogli się trochę... poznać?
A po zakończeniu utworu, uczucie lekkości spotęgowało się pod wpływem komplementu, którego ani trochę nie spodziewał się usłyszeć ze strony Blackwood. Uniósł wysoko brwi, uśmiechając się z wyraźnym zaskoczeniem, ale też zadowoleniem na jej słowa. Na moment nawet nie wiedział co odpowiedzieć, zapomniał języka w gębie pod wpływem tego komentarza i towarzyszącego mu szczerego uśmiechu. Wyglądała naprawdę bardzo ładnie, kiedy nie wkurwiała się z byle głupoty i nie warczała jak suka z wścieklizną, wykrzywiona w grymasie nienawiści.
- Nie słodź mi tyle, bo co gorsza ja zacznę pałać sympatią do ciebie. - Dla podkreślenia swoich słów wskazał najpierw palcem na siebie, a później na nią. W jego głosie wyraźnie rozbrzmiewała nuta najprawdziwszej sympatii, której nigdy wcześniej tam nie było. Ale teraz... cóż, chyba faktycznie gdzieś w głębi powolutku zmieniał zdanie na jej temat. Ale choćby go torturowano, to by się nie przyznał.
- Całą gamę, zaczynając od tańca klasycznego, przez wyśmienite umiejętności rzeźbiarskie, kończąc na... grze na dudach. - Wskazał kciukiem za siebie, w kierunku wspomnianych już kilkakrotnie dud. Jeśli na początku nie pomyślała, że to żart, to ów instrument zawarty w wypowiedzi miał być jasnym znakiem, że żartuje.
Zaśmiał się krótko, spoglądając na klawiaturę pianina, po czym wzruszył lekko ramionami, bo nie wiedział co takiego mogłoby być jego "ukrytym talentem". Dla niej prawdopodobnie wszystko, bo przecież... well, praktycznie się nie znali.
- Mam wiele talentów, ale niekoniecznie się z nimi ukrywam. - Przesunąwszy palcami po wierzchu klawiszy, sięgnął znowu po swoją szklankę i napił się trochę, stwierdzając, że pieczenie przełyku zelżała proporcjonalnie do ilości wlanego w siebie alkoholu. Odsuwając szkło od ust, spojrzał na Rose z zaciekawieniem.
- A ty, poza umiejętnością ogarniania zoo, masz ukryte talenty? - Skoro już atmosfera była tak miła i tak całkiem przyjemnie im się siedziało ramię w ramię, blisko siebie ściśnięci na taboreciku pianina, to równie dobrze mogli się trochę... poznać?