06-09-2021, 12:50 AM
- Chyba jednak nie chcesz słyszeć jak dymam te dudy... dmucham!... - Chciał żeby zabrzmiało to zabawnie, bez używania słowa "grać", bo z pewnością tego by na dudach nie robił, raczej wydobyłby z nich żałosny skrzek umierającego zwierzęcia. Ale chyba postawił na dość niefortunny dobór słów, chociaż w tej chwili nawet nie bardzo się tym przejął i nawet nie bardzo spieszno mu było do sprostowania o co mu tak naprawdę chodzi.
Widząc jak Rose zagląda na dno własnej szklanki, spojrzał i na swoją. Ledwo co dobijali do końca drugiej rundy, ale moc Ognistej chyba powoli zaczynała uderzać do głowy. W takich sytuacjach były dwa wyjścia: przestać pić albo pić dalej. Biorąc pod uwagę, że na szali leżał honor, to zaprzestanie picia raczej nie wchodziło w grę. Westchnął przez nos, po czym wstał z taborecika tylko po to, żeby podejść do stolika po butelkę - nie był jeszcze na tyle pijany, żeby sięgać po nią z miejsca siedzącego, pokładając się tym samym na siedzącej obok dziewczynie, a jednak maniery nakazywały być tym, co nalewa kobiecie alkohol, a nie odwrotnie - po czym wrócił na opuszczone przed dwiema sekundami miejsce.
- Ha! - Zaintonował pojedynczy okrzyk rozbawienia na jej pierwszą przedstawioną umiejętność. - Ten talent znam doskonale, więc nie jest w żaden sposób ukryty. Na moich nerwach grałaś bez przerwy po mistrzowsku. - Uniósł szklankę w jej kierunku, jakby z szacunkiem wznosił za to toast. I też się za to napił, zerując zawartość szkła. Odkorkował butelkę, kiwając głową na znak, że nadal jej słucha kiedy mówiła o biciu się. Niekoniecznie kobiecy talent, ale z pewnością przydatny, nie zamierzał sprawdzać.
Natomiast kolejny talent wzbudził w nim dużo większe zainteresowanie, niż mógłby się spodziewać. Jakoś tak odruchowo spojrzał na jej usta, po połowie sekundy przenosząc wzrok na jej brązowe oczy. Zawiesił się na moment, jakby w tym sugestywnym spojrzeniu szukał czegoś... nie wiedział nawet sam czego! I nie był pewien, czy to znalazł. Drgnął lekko, jakby jakaś myśl otrząsnęła go z tego chwilowego wgapa i uśmiechając się nieco głupkowato, spojrzał na jej szklankę. Dolał kolejną szczodrą porcję alkoholu, następnie wlewając też sobie i w tym samym czasie odpowiadając na jej deklarację talentu do całowania.
- W takim razie mam uwierzyć ci na słowo? No nie wiem, Blackwood, ja ci mój talent do gry na pianinie zademonstrowałem. - Odstawił prawie pustą butelkę na górę pianina i dopiero po tym znowu spojrzał na Rose. Tym razem nie szczędząc jej równie sugestywnego spojrzenia.
Widząc jak Rose zagląda na dno własnej szklanki, spojrzał i na swoją. Ledwo co dobijali do końca drugiej rundy, ale moc Ognistej chyba powoli zaczynała uderzać do głowy. W takich sytuacjach były dwa wyjścia: przestać pić albo pić dalej. Biorąc pod uwagę, że na szali leżał honor, to zaprzestanie picia raczej nie wchodziło w grę. Westchnął przez nos, po czym wstał z taborecika tylko po to, żeby podejść do stolika po butelkę - nie był jeszcze na tyle pijany, żeby sięgać po nią z miejsca siedzącego, pokładając się tym samym na siedzącej obok dziewczynie, a jednak maniery nakazywały być tym, co nalewa kobiecie alkohol, a nie odwrotnie - po czym wrócił na opuszczone przed dwiema sekundami miejsce.
- Ha! - Zaintonował pojedynczy okrzyk rozbawienia na jej pierwszą przedstawioną umiejętność. - Ten talent znam doskonale, więc nie jest w żaden sposób ukryty. Na moich nerwach grałaś bez przerwy po mistrzowsku. - Uniósł szklankę w jej kierunku, jakby z szacunkiem wznosił za to toast. I też się za to napił, zerując zawartość szkła. Odkorkował butelkę, kiwając głową na znak, że nadal jej słucha kiedy mówiła o biciu się. Niekoniecznie kobiecy talent, ale z pewnością przydatny, nie zamierzał sprawdzać.
Natomiast kolejny talent wzbudził w nim dużo większe zainteresowanie, niż mógłby się spodziewać. Jakoś tak odruchowo spojrzał na jej usta, po połowie sekundy przenosząc wzrok na jej brązowe oczy. Zawiesił się na moment, jakby w tym sugestywnym spojrzeniu szukał czegoś... nie wiedział nawet sam czego! I nie był pewien, czy to znalazł. Drgnął lekko, jakby jakaś myśl otrząsnęła go z tego chwilowego wgapa i uśmiechając się nieco głupkowato, spojrzał na jej szklankę. Dolał kolejną szczodrą porcję alkoholu, następnie wlewając też sobie i w tym samym czasie odpowiadając na jej deklarację talentu do całowania.
- W takim razie mam uwierzyć ci na słowo? No nie wiem, Blackwood, ja ci mój talent do gry na pianinie zademonstrowałem. - Odstawił prawie pustą butelkę na górę pianina i dopiero po tym znowu spojrzał na Rose. Tym razem nie szczędząc jej równie sugestywnego spojrzenia.