06-09-2021, 10:59 AM
— Może i wiem niewiele – kontynuowała niezrażona, bo w końcu co normalna czternastolatka może faktycznie wiedzieć o alkoholu – ale mam oczy. Wiem jak ludzie zdychają po nim następnego dnia.
W Hogwarcie był to doprawdy nierzadki widok. Na przykład w tamtym tygodniu przetoczyła się przez zamek horda inferiusów. I myśląc o inferiusach, miała na myśli praktycznie martwych uczniów czołgających się do Wielkiej Sali po śniadanie, obiad, albo szklankę wody. Wystarczyło tylko potrafić obserwować. A czego innego miała się nauczyć, przesiadując w lesie z wężami?
Wywróciła oczami. Wiedziała, na co stać było jej brata, a to, co chyba miało ją zdenerwować teraz, było na dość żenującym poziomie. Pewnie przez ten alkohol.
Poza tym przez lata doświadczyła chyba najmniej strachu i dyskryminacji ze strony brata. Jakby wężoustość była czymś innym, może nawet trochę ciekawym i odrobinę fascynującym – toteż ten nagły atak i przytyk uznała za samoistną próbę ucieczki i przyznanie się do winy!
O ile mogła nazwać to winą. W sumie nie miała nic przeciwko temu, żeby jej brat spotykał się z jakimś chłopakiem. Niech sobie robi, co chce, pewnie by mu nawet życzyła powodzenia. Ale nie potrafiła sobie odmówić przyjemności podręczenia go odrobinę, widząc, jak szedł w zaparte i za wszelką cenę starał się wyprzeć, że nic takiego go z Yannisem nie łączy. Ani że nic do niego nie ma. Ani, że impreza wczoraj wcale nie była randką.
Zacisnęła z odrobiną wściekłości zęby, kiedy wytknął jej brak jakichkolwiek znajomych. Okej, samotność była czymś, co wybrała sobie sama, jednakże jej doskwierała. A komentarze Lucasa tylko bardziej ją raniły, przypominając, że w gruncie rzeczy jest sama. Pozbawiona jakichkolwiek kolegów. Ma tylko węże, którym może sobie nadać imiona (i co w sumie już zrobiła, dzięki temu zyskały jakąś własną osobowość) i irytującego brata.
Ale! Zamiast się wściekać, przyszedł jej do głowy inny pomysł.
— Wiesz co, w sumie masz rację – przyznała łagodnie, co już powinno wzbudzić czujność Lucasa. – Jeszcze pewnie nie wszyscy wyszli z Wielkiej Sali. Na pewno chętnie posłuchają o tym, że mój brat się wczoraj umówił z Yannisem. A potem przekażą to tym, którzy byli nieobecni, i tak po weekendzie będzie wiedziała już cała szkoła. Pewnie jeszcze, jak to przy plotkach, dorobią Wam plot twisty, co ze sobą robiliście, albo że Yannis dał Ci kosza. Ty to jednak masz pomysły, brat – ułożyła dłoń w piąstkę i lekko dotknęła nią ramienia Lucasa, jakby chciała przybić mu żółwika, a następnie zatrzymała się w miejscu i lekko odwróciła, jakby zamierzała pójść i zrealizować swój pomysł.
Nie zamierzała, ale była ciekawa jego reakcji.
W Hogwarcie był to doprawdy nierzadki widok. Na przykład w tamtym tygodniu przetoczyła się przez zamek horda inferiusów. I myśląc o inferiusach, miała na myśli praktycznie martwych uczniów czołgających się do Wielkiej Sali po śniadanie, obiad, albo szklankę wody. Wystarczyło tylko potrafić obserwować. A czego innego miała się nauczyć, przesiadując w lesie z wężami?
Wywróciła oczami. Wiedziała, na co stać było jej brata, a to, co chyba miało ją zdenerwować teraz, było na dość żenującym poziomie. Pewnie przez ten alkohol.
Poza tym przez lata doświadczyła chyba najmniej strachu i dyskryminacji ze strony brata. Jakby wężoustość była czymś innym, może nawet trochę ciekawym i odrobinę fascynującym – toteż ten nagły atak i przytyk uznała za samoistną próbę ucieczki i przyznanie się do winy!
O ile mogła nazwać to winą. W sumie nie miała nic przeciwko temu, żeby jej brat spotykał się z jakimś chłopakiem. Niech sobie robi, co chce, pewnie by mu nawet życzyła powodzenia. Ale nie potrafiła sobie odmówić przyjemności podręczenia go odrobinę, widząc, jak szedł w zaparte i za wszelką cenę starał się wyprzeć, że nic takiego go z Yannisem nie łączy. Ani że nic do niego nie ma. Ani, że impreza wczoraj wcale nie była randką.
Zacisnęła z odrobiną wściekłości zęby, kiedy wytknął jej brak jakichkolwiek znajomych. Okej, samotność była czymś, co wybrała sobie sama, jednakże jej doskwierała. A komentarze Lucasa tylko bardziej ją raniły, przypominając, że w gruncie rzeczy jest sama. Pozbawiona jakichkolwiek kolegów. Ma tylko węże, którym może sobie nadać imiona (i co w sumie już zrobiła, dzięki temu zyskały jakąś własną osobowość) i irytującego brata.
Ale! Zamiast się wściekać, przyszedł jej do głowy inny pomysł.
— Wiesz co, w sumie masz rację – przyznała łagodnie, co już powinno wzbudzić czujność Lucasa. – Jeszcze pewnie nie wszyscy wyszli z Wielkiej Sali. Na pewno chętnie posłuchają o tym, że mój brat się wczoraj umówił z Yannisem. A potem przekażą to tym, którzy byli nieobecni, i tak po weekendzie będzie wiedziała już cała szkoła. Pewnie jeszcze, jak to przy plotkach, dorobią Wam plot twisty, co ze sobą robiliście, albo że Yannis dał Ci kosza. Ty to jednak masz pomysły, brat – ułożyła dłoń w piąstkę i lekko dotknęła nią ramienia Lucasa, jakby chciała przybić mu żółwika, a następnie zatrzymała się w miejscu i lekko odwróciła, jakby zamierzała pójść i zrealizować swój pomysł.
Nie zamierzała, ale była ciekawa jego reakcji.