07-09-2021, 12:55 PM
Pijęcie bycia pijaną było dla Rose względne. Była pijana, ale nie nawalona, ani nie jakoś niespełna rozumu. Była pijana do stopnia, gdzie narzucone sobie granice nieco się przemieszczają, dając znacznie więcej swobody, oddechu. Do stopnia uśmiechu szczerego i po prostu rozluźnienia mięśni spiętych stresem i obowiązkami. A już z pewnością do stopnia, gdzie dwuznaczności nawet z Dexterem nabierają nieco głębszego znaczenia, jego zerknięcia są zauważane i wcale nie traktowane z pobłażaniem, a kiedy zbliżył się, jej zawadiacki uśmieszek powoli słabł w zawieszeniu na jego oczach, które okazały się niezwykle ciepłe, duże, ładne.
Odsunął się, a Rose zamrugała absolutnie zbitaa z tropu. Cholera, miał ją. Aż nawet mimo alkoholu jej się głupio zrobiło... Zaczął grać dalej śliczną, lekką melodię, którą dopiero po chwili poznała. Każdy ją chyba znał? Klasyk. Wraz zagrały jej w głowie słowa, na które jakoś dopiero po chwili poczuła dziwny zbieg okolicznosci w momencie. Przeniosła podejrzliwy wzrok na Ślizgona. Upiła spory łyk alkoholu, chociaż na tyle dyskretnie i powoli by nie wyglądała jakby w panice chciała wypić napój razem ze szlanką. Po tym odstawiła naczynie na pianino, próbując zachować gardę, zbędnym mówić, że raczej nie perfekcyjnie. Po chwili dopiero zmarszczyła na chwilę brwi, po czym unosząc dumnie brodę, spojrzała na niego z zaskakującą, acz właściwą sobie pewnością siebie, niemal wyniosłością.
- Challenge accepted, even after some solid amount of alcohol I'm just brilliant at it.
W zasadzie faktycznie tak uważała i widać było, że zupełnie się z tym nie kryje. Tylko reszta była bardziej skomplikowana i nie była pewna jak się do tego zabrać, ale skoro miała mu coś udowodnić (tak, jasne, tylko o to chodziło) to nie mogła się ślamazarzyć. Przełożyła jedną nogę przez siedzisko by okrakiem siedzieć przed nim - żadna z niej dama, zresztą i tak miała spodnie, proszę nie nadreagować! - i jeśli tylko aktualnie się ku niej spojrzał, zbliżyła się maksymalnie, ujmując jego twarz. Zatrzymała się jednak może centymetr przed nią, prawie stykali się nosami.
- Za ujmę na honorze nie odpowiadam. - zadeklarowała po sekundzie zawahania, choć na usta cisnęło jej się coś zupełnie innego, co akurat im dwojgu chyba nie przystoi. A potem? Cóż, jeśli tylko nie oponował, pokazała mu jak wygląda prawdziwy, DOBRY pocałunek. Nie powstrzymywała się i nawet nie próbowała ani nie chciała. Wbrew przyztykom i obrażaniu siebie nawzajem, nie mogła powiedzieć żeby jego usta nie smakowały świetnie. To pewnie whisky.
Odsunął się, a Rose zamrugała absolutnie zbitaa z tropu. Cholera, miał ją. Aż nawet mimo alkoholu jej się głupio zrobiło... Zaczął grać dalej śliczną, lekką melodię, którą dopiero po chwili poznała. Każdy ją chyba znał? Klasyk. Wraz zagrały jej w głowie słowa, na które jakoś dopiero po chwili poczuła dziwny zbieg okolicznosci w momencie. Przeniosła podejrzliwy wzrok na Ślizgona. Upiła spory łyk alkoholu, chociaż na tyle dyskretnie i powoli by nie wyglądała jakby w panice chciała wypić napój razem ze szlanką. Po tym odstawiła naczynie na pianino, próbując zachować gardę, zbędnym mówić, że raczej nie perfekcyjnie. Po chwili dopiero zmarszczyła na chwilę brwi, po czym unosząc dumnie brodę, spojrzała na niego z zaskakującą, acz właściwą sobie pewnością siebie, niemal wyniosłością.
- Challenge accepted, even after some solid amount of alcohol I'm just brilliant at it.
W zasadzie faktycznie tak uważała i widać było, że zupełnie się z tym nie kryje. Tylko reszta była bardziej skomplikowana i nie była pewna jak się do tego zabrać, ale skoro miała mu coś udowodnić (tak, jasne, tylko o to chodziło) to nie mogła się ślamazarzyć. Przełożyła jedną nogę przez siedzisko by okrakiem siedzieć przed nim - żadna z niej dama, zresztą i tak miała spodnie, proszę nie nadreagować! - i jeśli tylko aktualnie się ku niej spojrzał, zbliżyła się maksymalnie, ujmując jego twarz. Zatrzymała się jednak może centymetr przed nią, prawie stykali się nosami.
- Za ujmę na honorze nie odpowiadam. - zadeklarowała po sekundzie zawahania, choć na usta cisnęło jej się coś zupełnie innego, co akurat im dwojgu chyba nie przystoi. A potem? Cóż, jeśli tylko nie oponował, pokazała mu jak wygląda prawdziwy, DOBRY pocałunek. Nie powstrzymywała się i nawet nie próbowała ani nie chciała. Wbrew przyztykom i obrażaniu siebie nawzajem, nie mogła powiedzieć żeby jego usta nie smakowały świetnie. To pewnie whisky.