08-09-2021, 02:53 PM
Uśmiechnęła się z niemym "oh really?" wymalowanym na twarzy, choć była wyraźnie w szampańskim nastroju. Nawet miała odpowiedzieć, ale z jej ust wydostało się tylko westchnienie gdy niespodziewanie Dexter przełożył ją sobie na kolana. Raz, że zrobiło jej się gorąco, a brzucch wywrócił się chyba na lewą stronę. Dwa, że mimo że jakoś żadne z nich nie było do tej pory w korzystnej pozycji, nie umknęło jej uwadze, że choć zdecydowanie, Dexter nie miotał nią brutalnie na własną korzyść, a zwrócił uwagę żeby być w tym delikatnym, nie urwać jej nogi czy cokolwiek. To nie było oczywiste u większości facetów, którzy dbali tylko o siebie i swoje ego. Spodziewałaby się i Dextera w takim wydaniu, jednak zaskoczył ją pozytywnie.
Nie pozostało jej przestrzeni na żadne słowa, jednak też nie cierpiała z tego powodu. Były zbędne, a nawet gdyby chciała jednak wtrącić swoje pięć groszy, zaraz zmieniła zdanie, gdy tylko Dexter wrocił do argumentowania teorii, jaką snuli we dwoje. Teraz mając już więcej przestrzeni na ruch, jako że nie byli niewygodnie powykręcani, przylgnęła do niego pewniej, niewiele miejsca między nimi zostawiając na wszelką iluzję przestrzeni osobistej, której widać już nie mieli niemalże. Ale co by nie mówiła, czy to o nim, ich relacji do wczoraj, albo jej charakterze do dzisiaj, o tym jak do tej pory go widziała, nie mogła nie podsumować tej chwili szczerym stwierdzeniem, że cholernie jej się podobała, a Dexter też wcale źle nie całował. Ba, świetnie całował, chociaż może to był efekt tego, że oboje mieli swoje sztuczki i jak to połączyć, po prostu wychodziło arcydzieło.
Nie miała pojęcia ile czasu minęło, ani jak daleko sama zaszła w sympatii do Dextera. Nie myślała też o tym i wcale nie hamowała się szczególnie ani w pocałunkach, ani w nieco bezczelnym może wodzeniu dłońmi po jego ciele, głównie plecach, bokach, jakoś przy okazji jedną z dłoni wsuwając pod jego koszulkę w okolice kręgosłupa, jedynie widać sprawdzając dotyk skóry.
Nie pozostało jej przestrzeni na żadne słowa, jednak też nie cierpiała z tego powodu. Były zbędne, a nawet gdyby chciała jednak wtrącić swoje pięć groszy, zaraz zmieniła zdanie, gdy tylko Dexter wrocił do argumentowania teorii, jaką snuli we dwoje. Teraz mając już więcej przestrzeni na ruch, jako że nie byli niewygodnie powykręcani, przylgnęła do niego pewniej, niewiele miejsca między nimi zostawiając na wszelką iluzję przestrzeni osobistej, której widać już nie mieli niemalże. Ale co by nie mówiła, czy to o nim, ich relacji do wczoraj, albo jej charakterze do dzisiaj, o tym jak do tej pory go widziała, nie mogła nie podsumować tej chwili szczerym stwierdzeniem, że cholernie jej się podobała, a Dexter też wcale źle nie całował. Ba, świetnie całował, chociaż może to był efekt tego, że oboje mieli swoje sztuczki i jak to połączyć, po prostu wychodziło arcydzieło.
Nie miała pojęcia ile czasu minęło, ani jak daleko sama zaszła w sympatii do Dextera. Nie myślała też o tym i wcale nie hamowała się szczególnie ani w pocałunkach, ani w nieco bezczelnym może wodzeniu dłońmi po jego ciele, głównie plecach, bokach, jakoś przy okazji jedną z dłoni wsuwając pod jego koszulkę w okolice kręgosłupa, jedynie widać sprawdzając dotyk skóry.