09-09-2021, 03:07 AM
+18
Dzień pełen wrażeń z wieczornym zaskakującym i emocjonującym zwieńczeniem. Największym zaskoczeniem dla Dextera był on sam i to, z jaką łatwością poddał się chwili i zapomniał o całej irytacji, wrogości i nielubieniu Rose, bo jedyne o czym w tej chwili myślał, to jak niewyobrażalnie mocno ją uwielbiał. Nie tylko przez jej nietuzinkową urodę, ale i przez charakter, który dotychczas z jakichś niewyjaśnionych powodów mu przeszkadzał. Ooo nie, w tej chwili jej charakterek i typowe pokazywanie pazurków były tym, co tylko bardziej pobudzało zarazem umysł i ciało.
Może i każda (lub większość) inna dziewczyna, nie parłaby tak gorączkowo i bez ogródek ku temu, co właśnie w tej chwili chciała, ale Blackwood coraz bardziej podbijała Dexterowe serce inicjatywą, która wcale nie była cechą tak bardzo popularną, ale zdecydowanie jedną z najbardziej podniecających. Przynajmniej dla niego. Cenił to, że nie czekała na niego, chociaż dawał jej margines czasowy na oswojenie się z sytuacją. Po co? Chyba w sumie tylko z przyzwyczajenia i wpojonych manier. Ale, no cóż, Rose otrzymała zdecydowanie inne wychowanie, co teraz było dodatkowo widoczne.
Wydał z siebie gardłowy pomruk, jak tylko jej dłoń przesunęła się tak zdecydowanie przez najbardziej erogenne strefy jego ciała. W odruchu przytłumienia jednego ze zmysłów, przymknął trochę oczy, na moment skupiając się na wirującym w podbrzuszu uczuciu napięcia. To wystarczyło, żeby bez dalszych podchodów zepchnął jej całkowicie z bioder spodnie wraz z bielizną, gdzieś tak do połowy ud, w międzyczasie skopując swoje własne w gorączkowych, odrobinę niezdarnych ruchach. A jak już uwolnił się z nogawek, objął Rose jednym ramieniem gdzieś na wysokości talii, postąpił te pół kroku w jej kierunku, aż poczuł jej nagą skórę na swojej własnej. Uniósł ją tylko odrobinę, żeby jej stopy oderwały się od podłogi i tym samym żeby mógł znowu posadzić ją na klawiaturze pianina. Zrobił to w konkretnym celu, żeby mogła oprzeć się względnie wygodnie, jak niecierpliwie uniósł nieco jej nogi i całkiem zdarł z nich spodnie i całą resztę zbędnej odzieży. Nie tracąc czasu na kontemplacje - pokontempluje jej urodę później - przesuwając dłońmi po wewnętrznej stronie jej ud, rozsunął je na tyle, żeby mógł pomiędzy nimi stanąć bardzo blisko, żeby czuć ciepło jej skóry na własnym ciele i utonąć w nim w zapomnieniu.
O nie, nie spieszył się aż tak, żeby od razu brać się do rzeczy, odrobina droczenia się, przeciągania przez kilkanaście sekund, dodatkowego pobudzenia z pewnością spotęguje tę potrzebę bliskości, jaka znienacka się między nimi obudziła. Dlatego też jedna z dłoni pozostała między jej udami, przez kilka sekund spoczywając w bezruchu, ale jak tylko druga niecierpliwa ręka odnalazła zapięcie stanika - jedynej pozostałej bariery pomiędzy całkowitą możliwością cieszenia się niezmąconą materiałem bliskością - palce przesunęły się wyżej. I wyżej... Odważniej, ze zdecydowaniem i wprawą pianisty.
Och, nie tylko potrafią śmigać po klawiszach, nauczone zwinności potrafiły wydobywać dużo bardziej ponętne melodie z dużo bardziej kompleksowego instrumentu, jakim było kobiece cało.
Dzień pełen wrażeń z wieczornym zaskakującym i emocjonującym zwieńczeniem. Największym zaskoczeniem dla Dextera był on sam i to, z jaką łatwością poddał się chwili i zapomniał o całej irytacji, wrogości i nielubieniu Rose, bo jedyne o czym w tej chwili myślał, to jak niewyobrażalnie mocno ją uwielbiał. Nie tylko przez jej nietuzinkową urodę, ale i przez charakter, który dotychczas z jakichś niewyjaśnionych powodów mu przeszkadzał. Ooo nie, w tej chwili jej charakterek i typowe pokazywanie pazurków były tym, co tylko bardziej pobudzało zarazem umysł i ciało.
Może i każda (lub większość) inna dziewczyna, nie parłaby tak gorączkowo i bez ogródek ku temu, co właśnie w tej chwili chciała, ale Blackwood coraz bardziej podbijała Dexterowe serce inicjatywą, która wcale nie była cechą tak bardzo popularną, ale zdecydowanie jedną z najbardziej podniecających. Przynajmniej dla niego. Cenił to, że nie czekała na niego, chociaż dawał jej margines czasowy na oswojenie się z sytuacją. Po co? Chyba w sumie tylko z przyzwyczajenia i wpojonych manier. Ale, no cóż, Rose otrzymała zdecydowanie inne wychowanie, co teraz było dodatkowo widoczne.
Wydał z siebie gardłowy pomruk, jak tylko jej dłoń przesunęła się tak zdecydowanie przez najbardziej erogenne strefy jego ciała. W odruchu przytłumienia jednego ze zmysłów, przymknął trochę oczy, na moment skupiając się na wirującym w podbrzuszu uczuciu napięcia. To wystarczyło, żeby bez dalszych podchodów zepchnął jej całkowicie z bioder spodnie wraz z bielizną, gdzieś tak do połowy ud, w międzyczasie skopując swoje własne w gorączkowych, odrobinę niezdarnych ruchach. A jak już uwolnił się z nogawek, objął Rose jednym ramieniem gdzieś na wysokości talii, postąpił te pół kroku w jej kierunku, aż poczuł jej nagą skórę na swojej własnej. Uniósł ją tylko odrobinę, żeby jej stopy oderwały się od podłogi i tym samym żeby mógł znowu posadzić ją na klawiaturze pianina. Zrobił to w konkretnym celu, żeby mogła oprzeć się względnie wygodnie, jak niecierpliwie uniósł nieco jej nogi i całkiem zdarł z nich spodnie i całą resztę zbędnej odzieży. Nie tracąc czasu na kontemplacje - pokontempluje jej urodę później - przesuwając dłońmi po wewnętrznej stronie jej ud, rozsunął je na tyle, żeby mógł pomiędzy nimi stanąć bardzo blisko, żeby czuć ciepło jej skóry na własnym ciele i utonąć w nim w zapomnieniu.
O nie, nie spieszył się aż tak, żeby od razu brać się do rzeczy, odrobina droczenia się, przeciągania przez kilkanaście sekund, dodatkowego pobudzenia z pewnością spotęguje tę potrzebę bliskości, jaka znienacka się między nimi obudziła. Dlatego też jedna z dłoni pozostała między jej udami, przez kilka sekund spoczywając w bezruchu, ale jak tylko druga niecierpliwa ręka odnalazła zapięcie stanika - jedynej pozostałej bariery pomiędzy całkowitą możliwością cieszenia się niezmąconą materiałem bliskością - palce przesunęły się wyżej. I wyżej... Odważniej, ze zdecydowaniem i wprawą pianisty.
Och, nie tylko potrafią śmigać po klawiszach, nauczone zwinności potrafiły wydobywać dużo bardziej ponętne melodie z dużo bardziej kompleksowego instrumentu, jakim było kobiece cało.