10-09-2021, 08:26 PM
To nie był czas, ani miejsce na robienie dram, ale dla Ethana było całkowicie jasne, iż matka Milesa właśnie tego się obawia i w razie gdyby jakimś cudem dowiedziała się o bieżącej sytuacji, uznałaby, że to jego zły wpływ! Ale jeszcze raz... To nie czas i miejsce... Trochę alkoholu i temat tym łatwiej ucieknie.
- Wolność duchowa brzmi bardziej jak zjaranie, niż poezja. Co masz?
A w jego pytaniu nie było nic złośliwego! To znaczy, zdaje się, że Miles zawsze mówił podobnie, ale jeśli tylko trafiłby, że czymś wspomógł swoją inwencję twórczą, naturalnie chciałby wiedzieć.
Zaraz odprowadził Kaię wzrokiem, choć nie odezwał się słowem, póki Ślizgon ponownie go nie zagadnął.
- A nie pomyślałeś, że odeszła na twój widok? - odparł od razu i skinął ku niej głową.
Niemniej nawet nie chciał silić się na ciągnięcie tej złośliwości i westchnął cicho.
- Nie wiem, parę godzin temu ją pocieszałem, teraz znowu... - uciął, wskazując ku niej lekkim machnięciem ręką, a następnie wzruszył ramionami.
- Wolność duchowa brzmi bardziej jak zjaranie, niż poezja. Co masz?
A w jego pytaniu nie było nic złośliwego! To znaczy, zdaje się, że Miles zawsze mówił podobnie, ale jeśli tylko trafiłby, że czymś wspomógł swoją inwencję twórczą, naturalnie chciałby wiedzieć.
Zaraz odprowadził Kaię wzrokiem, choć nie odezwał się słowem, póki Ślizgon ponownie go nie zagadnął.
- A nie pomyślałeś, że odeszła na twój widok? - odparł od razu i skinął ku niej głową.
Niemniej nawet nie chciał silić się na ciągnięcie tej złośliwości i westchnął cicho.
- Nie wiem, parę godzin temu ją pocieszałem, teraz znowu... - uciął, wskazując ku niej lekkim machnięciem ręką, a następnie wzruszył ramionami.