11-09-2021, 02:29 AM
Nie był pewien, czy Kaia wybuchnęłaby tak normalnie, czy to tylko emocje, które najwyraźniej zmieniały się u niej co chwilę... Cóż, okres nadal był w grze, ale tego się nie dowie i nawet nie miał zamiaru próbować.
Przynajmniej dalej nie musiał zgadywać, co jest nie tak. Absolutnie rozumiał, że są na etapie nienawidzenia Ivy i był w tym z nią w stu procentach! Z Cavingtonem... No, cóż, sprawa była bardziej skomplikowana, ale na później zostawił ewentualną rozmowę, czy aby na pewno chce go przyjmować do zespołu. Jeśli oczywiście spełni ich oczekiwania! A to że przyczepiła się i do niego? No tak, to było przegięcie, ale w gruncie rzeczy doceniał, że miała o tym jakąś świadomość. Tylko że zaraz, halo. Nie będzie uciekała z imprezy, nad którą właściwie tyle pracowała i tak jej zależało i jeszcze terroryzowała go, kiedy nie miał do tego głowy! To znaczy, było absolutnie warto, ale taki fakt... No i wystarczy, że Miles uciekł po tak durnej sytuacji - zdaniem Ethana tak naprawdę również nieco przesadzając.
- Okej, nie - zaczął pewnym tonem. Może pierwsza dawka alkoholu dała mu na nowo pozytywnej energii i woli walki. - Nie myślimy o tym, napijemy się... Jeszcze. Potem zatańczymy, rozluźnisz się. A potem pewnie napijemy się więcej. A jutro wyżyjemy się na Cavingtonie. Ewentualnie go wystawimy, jeśli chcesz.
Mówiąc to, zerknął znacząco na jej włosy i nawet założył jej kosmyk za ucho - dla niego był to jasny sygnał, że póki nie będzie widział poprawy w jej humorze (a przecież widział każdą zmianę bardzo wyraźnie), nie da jej spokoju... Choćby miał ją po drodze jeszcze denerwować!
- W każdym razie, na ten moment na pewno nigdzie cię nie puszczam - uśmiechnął się do niej przepraszająco, choć rzecz jasna nie żałował swojej decyzji. Przynajmniej na razie.
Przynajmniej dalej nie musiał zgadywać, co jest nie tak. Absolutnie rozumiał, że są na etapie nienawidzenia Ivy i był w tym z nią w stu procentach! Z Cavingtonem... No, cóż, sprawa była bardziej skomplikowana, ale na później zostawił ewentualną rozmowę, czy aby na pewno chce go przyjmować do zespołu. Jeśli oczywiście spełni ich oczekiwania! A to że przyczepiła się i do niego? No tak, to było przegięcie, ale w gruncie rzeczy doceniał, że miała o tym jakąś świadomość. Tylko że zaraz, halo. Nie będzie uciekała z imprezy, nad którą właściwie tyle pracowała i tak jej zależało i jeszcze terroryzowała go, kiedy nie miał do tego głowy! To znaczy, było absolutnie warto, ale taki fakt... No i wystarczy, że Miles uciekł po tak durnej sytuacji - zdaniem Ethana tak naprawdę również nieco przesadzając.
- Okej, nie - zaczął pewnym tonem. Może pierwsza dawka alkoholu dała mu na nowo pozytywnej energii i woli walki. - Nie myślimy o tym, napijemy się... Jeszcze. Potem zatańczymy, rozluźnisz się. A potem pewnie napijemy się więcej. A jutro wyżyjemy się na Cavingtonie. Ewentualnie go wystawimy, jeśli chcesz.
Mówiąc to, zerknął znacząco na jej włosy i nawet założył jej kosmyk za ucho - dla niego był to jasny sygnał, że póki nie będzie widział poprawy w jej humorze (a przecież widział każdą zmianę bardzo wyraźnie), nie da jej spokoju... Choćby miał ją po drodze jeszcze denerwować!
- W każdym razie, na ten moment na pewno nigdzie cię nie puszczam - uśmiechnął się do niej przepraszająco, choć rzecz jasna nie żałował swojej decyzji. Przynajmniej na razie.