11-09-2021, 08:28 PM
Hiroshi, chociaż zwiał profilaktycznie zanim Alex miał okazję wymyślić i dla niego jakąś karę, wcale nie ucieknie od odpowiedzialności za swoje tchórzostwo. Co, jak co, ale poza instynktem samozachowawczym ważne było nie zostawiać stada w bagnie, chyba będzie trzeba mu to przypomnieć. Ale to później. Albo jutro. Przynajmniej Alex miał więcej czasu na zastanowienie się jak dać mu nauczkę.
W tej chwili jednak miał przed sobą zupełnie inną sytuację. Val błądzący wzrokiem po stole zdawał się nie mieć za grosz instynktu samozachowawczego, jeśli uważał, że nie patrzenie w oczy pomoże mu w ciśnięciu kitu jakoby nie był to niczyj pomysł. Na dodatek ciąg dalszy jego wypowiedzi sugerował, że to faktycznie Dickman był jednak celem.
Te dzieciaki zgłupiały przez wakacje, czy co? Wciąż na wkurwie, Alex zmrużył niebezpiecznie oczy, ściągając przy tym brwi nad nasadą nosa. Nawet pochylił się odrobinę w stronę młodszego kolegi, tak żeby niemalże zmusić go do spojrzenia sobie w oczy.
- Za to ty najpierw mówisz, a później nawet nie myślisz. Jak taki z ciebie kozak, to wykonujesz kolejne zadnie. I nie przysługuje ci karta uwolnienia się od niego. - Zaciągnął się znowu dymem z papierosa, żeby po chwili wypuścić dym prosto w twarz Valeriana. I dopiero po tym niezbyt miłym geście rozejrzał się po zebranych w pomieszczeniu ludziach. Nie musiał błądzić spojrzeniem długo, żeby natknąć się na spoglądającą w jego kierunku Biancę. Och, to będzie doprawdy zabawne... Uśmiechnął się do niej (a tak na prawdę dużo bardziej do swoich myśli) łobuzersko, z dzikim błyskiem szaleństwa w oczach i już wiedział jak dać Valerianowi nauczkę i przy okazji zaczepić znajomą włoszkę.
Kiedy tylko odwróciła wzrok przywołana przez swojego obecnego towarzysza, wskazał w jej kierunku ręką z trzymaną wciąż w dłoni butelką i pochylił się dużo niżej w stronę Vala.
- Sforza. Idziesz pocałować ją w tyłek. Możesz wybrać sobie w który pośladek, obydwa są zajebiste. Przekaż pozdrowienia ode mnie i grzecznie przynieś odpowiedź. Chop, chop. - Pogonił chłopaka od razu po przekazaniu co to za wyzwanie go czeka.
A jak Blackwood poszedł w kierunku włoszki, Alex wyprostował się i dopalając papierosa z satysfakcją obserwował cały rozwój sytuacji.
W tej chwili jednak miał przed sobą zupełnie inną sytuację. Val błądzący wzrokiem po stole zdawał się nie mieć za grosz instynktu samozachowawczego, jeśli uważał, że nie patrzenie w oczy pomoże mu w ciśnięciu kitu jakoby nie był to niczyj pomysł. Na dodatek ciąg dalszy jego wypowiedzi sugerował, że to faktycznie Dickman był jednak celem.
Te dzieciaki zgłupiały przez wakacje, czy co? Wciąż na wkurwie, Alex zmrużył niebezpiecznie oczy, ściągając przy tym brwi nad nasadą nosa. Nawet pochylił się odrobinę w stronę młodszego kolegi, tak żeby niemalże zmusić go do spojrzenia sobie w oczy.
- Za to ty najpierw mówisz, a później nawet nie myślisz. Jak taki z ciebie kozak, to wykonujesz kolejne zadnie. I nie przysługuje ci karta uwolnienia się od niego. - Zaciągnął się znowu dymem z papierosa, żeby po chwili wypuścić dym prosto w twarz Valeriana. I dopiero po tym niezbyt miłym geście rozejrzał się po zebranych w pomieszczeniu ludziach. Nie musiał błądzić spojrzeniem długo, żeby natknąć się na spoglądającą w jego kierunku Biancę. Och, to będzie doprawdy zabawne... Uśmiechnął się do niej (a tak na prawdę dużo bardziej do swoich myśli) łobuzersko, z dzikim błyskiem szaleństwa w oczach i już wiedział jak dać Valerianowi nauczkę i przy okazji zaczepić znajomą włoszkę.
Kiedy tylko odwróciła wzrok przywołana przez swojego obecnego towarzysza, wskazał w jej kierunku ręką z trzymaną wciąż w dłoni butelką i pochylił się dużo niżej w stronę Vala.
- Sforza. Idziesz pocałować ją w tyłek. Możesz wybrać sobie w który pośladek, obydwa są zajebiste. Przekaż pozdrowienia ode mnie i grzecznie przynieś odpowiedź. Chop, chop. - Pogonił chłopaka od razu po przekazaniu co to za wyzwanie go czeka.
A jak Blackwood poszedł w kierunku włoszki, Alex wyprostował się i dopalając papierosa z satysfakcją obserwował cały rozwój sytuacji.