11-09-2021, 10:02 PM
Akurat kiedy Valerian odszedł na bok, Alex spojrzał na Alice trzymająca w ręce jego koszulkę. Dopalił papierosa, rzucił na podłogę i przydepną, po czym podał dziewczynie butelkę z whisky i odebrał swój ciuch. Rozłożył go i przyjrzał się na tyle dokładnie, żeby stwierdzić czy zadowala go efekt. Okej, plamy nie było, pachniało świeżością. Approved. Ale nie założył, jedynie przerzucił sobie koszulkę przez ramię, dając jej czas na przeschnięcie i sobie czas na to, żeby jeszcze na odległość porozprasza Biancę.
I miał nadzieję już móc oglądać show wystawiane przez Valeriana, ale ten szczyl najwyraźniej ubzdurał sobie, że może coś ugrać i się z tej sytuacji wyratować. Doprawdy, wakacje ogłupiły jego chyba najbardziej. Chociaż z drugiej strony Alex doceniał odwagę w tej próbie postawienia się. Niestety, wybrał sobie na to bardzo zły dzień, bo tego dzisiaj Dickman nie zamierzał ani trochę tolerować.
Jak tylko Val wrócił i zadał pytanie o wybór, Alex zmierzył go wzrokiem od stóp do głów, jakby kalkulował czy należy mu się już wpierdol i jak mocny żeby wybić mu ze łba jakieś stawianie się autorytetowi. Nie uśmiechał się w tej chwili, a po sekundzie ponownego wpatrywania się w oczy kolegi spojrzał na Alice z teatralnie przerysowanym zdumieniem wymalowanym na twarzy. Wziął od niej wcześniej wetkniętą w ręce butelkę i wskazał na Valeriana w geście "can you believe it?".
- Chce mieć wybór. - Pokiwał nawet lekko głową, z wolna zwracając wzrok na chłopaka. Nabrał nieco gwałtowniej powietrza w płuca i zatrzymał na moment powietrze w płucach, mrużąc przy tym oczy, jakby się zastanawiał. Nie znikał z nich ten ostry błysk irytacji, a uśmiech w tej chwili z wolna wpływający na usta nie miał w sobie nic przyjemnego. Pełen sarkazmu i złośliwości współgrał z dzikością spojrzenia. A ociekający uprzejmością ton głosu zabrzmiał teraz dużo ostrzej, niż jeszcze przed chwilą.
- Gratuluję, wygrałeś upgrade wyzwania. - Oparł się o kant stołu tak, że troszkę na nim przysiadł, wskazał znowu w stronę Bianci. - Całujesz obydwa pośladki. Przekazujesz moje serdeczne pozdrowienia, czekasz na odpowiedź - a masz mi przynieść odpowiedź, więc ładnie się postaraj, żeby nie zbyła cię milczeniem lub śmiechem - życzysz panience udanego wieczoru i wracasz tu w radosnych podskokach, jakby ci co najmniej obiecała obciąganie. - Nie, nie zamierzał mu dawać żadnego wyboru. A jeśli nadal będzie próbował kozaczyć, to oberwie, bo Alexowi kończyła się cierpliwość. - A my poczekamy tutaj i popatrzymy na to show. - Wskazał na siebie i Alicję, po czym poklepał kant stołu obok siebie, żeby i ona się oparła i miała dobry widok. Nawet chwycił jakiś czysty kubeczek, nalał trochę whisky i podał dziewczynie. Wciąż trochę był na nią wkurwiony, ale teraz to Valerian wygrał sobie miejsce na podium.
- I na chuj czekasz? Zapierdalaj albo będziesz całował dupska wszystkich zebranych! - Nie podniósł głosu, ale wcale nie musiał.
I miał nadzieję już móc oglądać show wystawiane przez Valeriana, ale ten szczyl najwyraźniej ubzdurał sobie, że może coś ugrać i się z tej sytuacji wyratować. Doprawdy, wakacje ogłupiły jego chyba najbardziej. Chociaż z drugiej strony Alex doceniał odwagę w tej próbie postawienia się. Niestety, wybrał sobie na to bardzo zły dzień, bo tego dzisiaj Dickman nie zamierzał ani trochę tolerować.
Jak tylko Val wrócił i zadał pytanie o wybór, Alex zmierzył go wzrokiem od stóp do głów, jakby kalkulował czy należy mu się już wpierdol i jak mocny żeby wybić mu ze łba jakieś stawianie się autorytetowi. Nie uśmiechał się w tej chwili, a po sekundzie ponownego wpatrywania się w oczy kolegi spojrzał na Alice z teatralnie przerysowanym zdumieniem wymalowanym na twarzy. Wziął od niej wcześniej wetkniętą w ręce butelkę i wskazał na Valeriana w geście "can you believe it?".
- Chce mieć wybór. - Pokiwał nawet lekko głową, z wolna zwracając wzrok na chłopaka. Nabrał nieco gwałtowniej powietrza w płuca i zatrzymał na moment powietrze w płucach, mrużąc przy tym oczy, jakby się zastanawiał. Nie znikał z nich ten ostry błysk irytacji, a uśmiech w tej chwili z wolna wpływający na usta nie miał w sobie nic przyjemnego. Pełen sarkazmu i złośliwości współgrał z dzikością spojrzenia. A ociekający uprzejmością ton głosu zabrzmiał teraz dużo ostrzej, niż jeszcze przed chwilą.
- Gratuluję, wygrałeś upgrade wyzwania. - Oparł się o kant stołu tak, że troszkę na nim przysiadł, wskazał znowu w stronę Bianci. - Całujesz obydwa pośladki. Przekazujesz moje serdeczne pozdrowienia, czekasz na odpowiedź - a masz mi przynieść odpowiedź, więc ładnie się postaraj, żeby nie zbyła cię milczeniem lub śmiechem - życzysz panience udanego wieczoru i wracasz tu w radosnych podskokach, jakby ci co najmniej obiecała obciąganie. - Nie, nie zamierzał mu dawać żadnego wyboru. A jeśli nadal będzie próbował kozaczyć, to oberwie, bo Alexowi kończyła się cierpliwość. - A my poczekamy tutaj i popatrzymy na to show. - Wskazał na siebie i Alicję, po czym poklepał kant stołu obok siebie, żeby i ona się oparła i miała dobry widok. Nawet chwycił jakiś czysty kubeczek, nalał trochę whisky i podał dziewczynie. Wciąż trochę był na nią wkurwiony, ale teraz to Valerian wygrał sobie miejsce na podium.
- I na chuj czekasz? Zapierdalaj albo będziesz całował dupska wszystkich zebranych! - Nie podniósł głosu, ale wcale nie musiał.