11-09-2021, 10:51 PM
No dobrze, już po pierwszych słowach Alexa wiedział, po prostu wiedział, że może i dostanie jakąś drugą opcję, ale wcale nie będzie lepsza. Nie zdołał powstrzymać przewrócenia oczami, jednak na szczęście w tym momencie starszy Gryfon zajął się patrzeniem na Alice i nie mógł bardziej się zdenerwować... A było blisko!
Był już bliski powiedzenia, że okej, dobrze, jakoś sobie poradzi - mimo oczywistej niechęci do wyzwania - ale wtedy wygrał ulepszoną wersję i tym bardziej odechciało mu się dalej dyskutować. Czyli obcałuje jej tyłek, oberwie za to - a nawet sam sobie zasłuży - postara się jakoś wydusić pozdrowienia Alexa, poczeka, być może oberwie drugi raz, zapewne dostanie niezły opierdol... I wróci. Na pewno nie w podskokach. O ile wróci.
I choć Alexa się nie warzył, Alice została zgromiona wzrokiem po raz drugi, zaraz po swojej wypowiedzi.
- Pogadamy, jak sprzedasz komuś własny, jebany tyłek - rzucił po czym ruszył przed siebie, jednak ledwie po kilku krokach zatrzymał się z pełną świadomością, że to beznadziejny pomysł. A bez alkoholu, pewnie nawet w tym momencie zdecydowałby się nawiać z całej imprezy
Westchnął głęboko, przeczesując palcami włosy - bynajmniej nie po to, by wyglądać lepiej. Potrzebował tylko zająć się czymś przez parę sekund, kiedy godził się ze swoim tragicznym końcem. Ale chyba lepiej zginąć przy pośladkach całkiem atrakcyjnej dziewczyny, niż z rąk Alexa, tak?
Po chwili zaczął iść dalej, i to sporym zygzakiem, który nadal kupował mu trochę czasu i pozwolił mu zastanowić się, jak to rozegrać. A sposób na rozegranie tego dobrze zwyczajnie nie istniał. W drodze zresztą uznał, że jeden pośladek to zawsze łatwiej niż dwa, ale nie zamierzał przecież wracać i sie wykłócać, na wypadek gdyby tyłek kompana Sforzy również wylądował w grze. A właśnie, pytanie, czy to ona go zamorduje, czy on...
Wreszcie zatrzymał się tuż obok pary i jako że nie chciał robić wokół siebie zbyt dużego zamieszania (oczywiste), uklęknął, tak jakby chciał zawiązać rozwiązaną sznurówkę. Oczywiście jego sznurówki miały się dobrze - co więcej, nawet dużo lepiej od niego! W końcu, ile by dał, by coś szybko owinęło się wokół niego, najlepiej wokół szyi, żeby tylko nie odpierdalało się to, co odpierdolić się musiało.
Po chwili uniósł głowę i ledwie musnął najpierw jeden, a następnie drugi pośladek Bianci ustami, nie zatrzymując się przy żadnym z nich nawet sekundy. Odwalone, zaliczone, nie było mowy o jakości pocałunków. Zaraz po tym poderwał się szybko i nawet cofnął o krok, unosząc ręce w obronnym geście i szybko zaczął mówić, nie zważając nawet na żaden gest, czy słowo z jej strony. Albo uda mu się wytłumaczyć od razu i jakoś to przeżyje, albo... No, wiadomo. Sznurówki.
- Okej, to nie mój pomysł, to Alex, no i mówił, że właśnie, to dla ciebie i cię pozdrawia, serdecznie i... No... - wypalił szybko, będąc absolutnie gotowym... Na wszystko właściwie. Teraz wiele mu nie zostało.
Zerknął jedynie krótko ku Alexowi i Alice, czekając na odpowiedź. I już w myślach modlił się do samej Bianci, żeby cokolwiek odpowiedziała, i to szybko, żeby już mógł zacząć spiedalać!
Był już bliski powiedzenia, że okej, dobrze, jakoś sobie poradzi - mimo oczywistej niechęci do wyzwania - ale wtedy wygrał ulepszoną wersję i tym bardziej odechciało mu się dalej dyskutować. Czyli obcałuje jej tyłek, oberwie za to - a nawet sam sobie zasłuży - postara się jakoś wydusić pozdrowienia Alexa, poczeka, być może oberwie drugi raz, zapewne dostanie niezły opierdol... I wróci. Na pewno nie w podskokach. O ile wróci.
I choć Alexa się nie warzył, Alice została zgromiona wzrokiem po raz drugi, zaraz po swojej wypowiedzi.
- Pogadamy, jak sprzedasz komuś własny, jebany tyłek - rzucił po czym ruszył przed siebie, jednak ledwie po kilku krokach zatrzymał się z pełną świadomością, że to beznadziejny pomysł. A bez alkoholu, pewnie nawet w tym momencie zdecydowałby się nawiać z całej imprezy
Westchnął głęboko, przeczesując palcami włosy - bynajmniej nie po to, by wyglądać lepiej. Potrzebował tylko zająć się czymś przez parę sekund, kiedy godził się ze swoim tragicznym końcem. Ale chyba lepiej zginąć przy pośladkach całkiem atrakcyjnej dziewczyny, niż z rąk Alexa, tak?
Po chwili zaczął iść dalej, i to sporym zygzakiem, który nadal kupował mu trochę czasu i pozwolił mu zastanowić się, jak to rozegrać. A sposób na rozegranie tego dobrze zwyczajnie nie istniał. W drodze zresztą uznał, że jeden pośladek to zawsze łatwiej niż dwa, ale nie zamierzał przecież wracać i sie wykłócać, na wypadek gdyby tyłek kompana Sforzy również wylądował w grze. A właśnie, pytanie, czy to ona go zamorduje, czy on...
Wreszcie zatrzymał się tuż obok pary i jako że nie chciał robić wokół siebie zbyt dużego zamieszania (oczywiste), uklęknął, tak jakby chciał zawiązać rozwiązaną sznurówkę. Oczywiście jego sznurówki miały się dobrze - co więcej, nawet dużo lepiej od niego! W końcu, ile by dał, by coś szybko owinęło się wokół niego, najlepiej wokół szyi, żeby tylko nie odpierdalało się to, co odpierdolić się musiało.
Po chwili uniósł głowę i ledwie musnął najpierw jeden, a następnie drugi pośladek Bianci ustami, nie zatrzymując się przy żadnym z nich nawet sekundy. Odwalone, zaliczone, nie było mowy o jakości pocałunków. Zaraz po tym poderwał się szybko i nawet cofnął o krok, unosząc ręce w obronnym geście i szybko zaczął mówić, nie zważając nawet na żaden gest, czy słowo z jej strony. Albo uda mu się wytłumaczyć od razu i jakoś to przeżyje, albo... No, wiadomo. Sznurówki.
- Okej, to nie mój pomysł, to Alex, no i mówił, że właśnie, to dla ciebie i cię pozdrawia, serdecznie i... No... - wypalił szybko, będąc absolutnie gotowym... Na wszystko właściwie. Teraz wiele mu nie zostało.
Zerknął jedynie krótko ku Alexowi i Alice, czekając na odpowiedź. I już w myślach modlił się do samej Bianci, żeby cokolwiek odpowiedziała, i to szybko, żeby już mógł zacząć spiedalać!