11-09-2021, 11:21 PM
Naprawdę czerpał przyjemność nie tylko z tego, że miał u tych dzieciaków posłuch i wzbudzał w nich respekt na tyle, że bardzo starali się nie nadepnąć mu na odcisk. A dodatkowo wyjątkową satysfakcję dawało mu obserwowanie jak jawnie żrą się między sobą. Nawet jakby się tu przy nim pobili, to nie próbowałby ich rozdzielić, a jedynie obserwował z połowicznym zainteresowaniem jak sobie radzą w konfrontacji z drugą osobą. Niech się uczą życia i przetrwania, bo jak on szkołę skończy, to nie będzie miał kto stanąć pomiędzy nimi i ewentualnymi problemami, które ich mogą przerosnąć.
Unosząc jedną brew spojrzał na Alice z pewnym rodzajem uznania na jej złośliwy komentarz rzucony w kierunku Valeriana. Co, jak co, ale cięty język i kreatywność do ubliżania to ona miała.
Obserwował jak chłopak lawiruje między zebranymi i stara się przeciągać chwilę w nieskończoność. Może to i lepiej, że łyknął tamtego rum na odwagę, bo jakby w tej chwili zwiał z imprezy, to musiałby zwiewać przed Alexem przez, cóż, resztę swojego marnego żywota. Jego szczęście, że zdecydował się jednak pokornie wykonać zadanie i spełnić wymagania autorytetu.
Nie odrywając spojrzenia od Blackwooda, uniósł nieco brwi i pochylił się w stronę Alice, kiedy odezwała się do niego nieco odważniej, niż jeszcze przed chwilą. Okej, nie był już na nią tak wkurwiony, ale nadal stąpała po cienkim lodzie.
- Wszystko zależy od wykonania... - I widząc te przelotne buziaczki, które Val starał się zatuszować pod pretekstem wiązania sznurowadeł, prychnął krótko z pogardą i zarazem rozbawieniem. Czego ten dzieciak się obawia? Nie raz życie wytrzaska go po twarzy, tu przynajmniej miał okazję całować pośladki dziewczyny, która nigdy raczej by mu na to świadomie nie pozwoliła. - Za tak kurewski brak zaangażowania powinien oberwać od razu.
Unosząc jedną brew spojrzał na Alice z pewnym rodzajem uznania na jej złośliwy komentarz rzucony w kierunku Valeriana. Co, jak co, ale cięty język i kreatywność do ubliżania to ona miała.
Obserwował jak chłopak lawiruje między zebranymi i stara się przeciągać chwilę w nieskończoność. Może to i lepiej, że łyknął tamtego rum na odwagę, bo jakby w tej chwili zwiał z imprezy, to musiałby zwiewać przed Alexem przez, cóż, resztę swojego marnego żywota. Jego szczęście, że zdecydował się jednak pokornie wykonać zadanie i spełnić wymagania autorytetu.
Nie odrywając spojrzenia od Blackwooda, uniósł nieco brwi i pochylił się w stronę Alice, kiedy odezwała się do niego nieco odważniej, niż jeszcze przed chwilą. Okej, nie był już na nią tak wkurwiony, ale nadal stąpała po cienkim lodzie.
- Wszystko zależy od wykonania... - I widząc te przelotne buziaczki, które Val starał się zatuszować pod pretekstem wiązania sznurowadeł, prychnął krótko z pogardą i zarazem rozbawieniem. Czego ten dzieciak się obawia? Nie raz życie wytrzaska go po twarzy, tu przynajmniej miał okazję całować pośladki dziewczyny, która nigdy raczej by mu na to świadomie nie pozwoliła. - Za tak kurewski brak zaangażowania powinien oberwać od razu.