12-09-2021, 12:04 AM
Wyjawienie powodu całej akcji było ostatnią... Nie, nie ostatnią. Było jedyną deską ratunku! Czym innym mógłby się wybronić? Chyba co najwyżej mógłby zdzielić Biancę po głowie tak, by straciła przytomność. Tyle że wtedy już nic by mu nie powiedziała, a zebrani dookoła mogliby stanowić dalsze kłopoty...
Agresja ze strony dziewczyny nie była zaskoczeniem. Był za to wystarczająco czujny, by w razie czego jakoś wybronić się, albo przynajmniej spróbować się wybronić, od potencjalnych ciosów, czy kopniaków. Nic takiego nie nadeszło. Tylko nawrzeszczała się i... W pewnym momencie zdaje się, że mówiła tak szybko, że nie ogarnął kilku słów. A już na pewno nie dotarło do niego, że są one po włosku. Czemu miałaby krzyczeć na niego po włosku?
Nie wcinał jej się w słowo, raczej grzecznie wysłuchał swoje, a nawet pokiwał głową, gdy spytała, czy zrozumiał. Dopiero gdy go puściła i odszedł jeszcze o krok, poczuł się pewniej. Dużo pewniej.
- Dobra, jasne, nie zesraj się, dla mnie jakby to też nie było nic przyjemnego - rzucił na odchodne, pozornie olewczym tonem, ale cóż, tylko on mógł wiedzieć, jak serce wciąż mu waliło, mimo powoli schodzącego stresu.
Po tych słowach zdecydowanie obrócił się ku swojej grupce i szybkim krokiem do nich wrócił. Odetchnął dopiero stając przed nimi.
- Powiedziała, że jak boisz się zagadać, to nie przysyłaj innych i... - zmarszczył lekko brwi, by poukładać sobie jej wypowiedź, póki pamiętał. A przynajmniej część zarezerwowaną dla uszu Alexa. - No i że jeśli jeszcze coś takiego odpierdolisz, to ona cię zatarga do zlizywania wina... - tu obrócił na moment głowę ku Biance. - No bo rozlała.
Odetchnął ponownie, na znak że skończył zdawać raport.
- No, i gotowe, dobrze że ja - starał się tu silić na luźny ton. - Bo na przykład Alice pomyliłaby jeszcze tyłki.
Tak jak wylała poncz na nie tę osobę, którą powinna...
Agresja ze strony dziewczyny nie była zaskoczeniem. Był za to wystarczająco czujny, by w razie czego jakoś wybronić się, albo przynajmniej spróbować się wybronić, od potencjalnych ciosów, czy kopniaków. Nic takiego nie nadeszło. Tylko nawrzeszczała się i... W pewnym momencie zdaje się, że mówiła tak szybko, że nie ogarnął kilku słów. A już na pewno nie dotarło do niego, że są one po włosku. Czemu miałaby krzyczeć na niego po włosku?
Nie wcinał jej się w słowo, raczej grzecznie wysłuchał swoje, a nawet pokiwał głową, gdy spytała, czy zrozumiał. Dopiero gdy go puściła i odszedł jeszcze o krok, poczuł się pewniej. Dużo pewniej.
- Dobra, jasne, nie zesraj się, dla mnie jakby to też nie było nic przyjemnego - rzucił na odchodne, pozornie olewczym tonem, ale cóż, tylko on mógł wiedzieć, jak serce wciąż mu waliło, mimo powoli schodzącego stresu.
Po tych słowach zdecydowanie obrócił się ku swojej grupce i szybkim krokiem do nich wrócił. Odetchnął dopiero stając przed nimi.
- Powiedziała, że jak boisz się zagadać, to nie przysyłaj innych i... - zmarszczył lekko brwi, by poukładać sobie jej wypowiedź, póki pamiętał. A przynajmniej część zarezerwowaną dla uszu Alexa. - No i że jeśli jeszcze coś takiego odpierdolisz, to ona cię zatarga do zlizywania wina... - tu obrócił na moment głowę ku Biance. - No bo rozlała.
Odetchnął ponownie, na znak że skończył zdawać raport.
- No, i gotowe, dobrze że ja - starał się tu silić na luźny ton. - Bo na przykład Alice pomyliłaby jeszcze tyłki.
Tak jak wylała poncz na nie tę osobę, którą powinna...