12-09-2021, 02:27 AM
Czy Valerian wierzył, czy też nie, to jakoś niekoniecznie Alexa obchodziło, dopóki bezpośrednio nie wypalił z jakimś idiotycznym podważaniem jego słów. Wcale nie musiał wierzyć, ale niech zachowa to dla siebie. Z resztą powinien już mieć na tyle dowodów szczerości Dickmana, żeby nie brać pod uwagę koloryzowania faktów odnoście czegokolwiek, włączając w to kontakty z kobietami.
Słysząc słowa, po których nastąpiła pauza, kontrolnie wbił spojrzenie w oczy Blackwooda, jakby szukając w nich dalszej części zdania. Całe szczęście dzieciak wybrnął całkiem sprawnie zanim wpakował się w jakieś śmierdzące gówno, którego z pewnością nie chciał tykać. Nawet jeśli niekoniecznie właśnie to chciał z początku powiedzieć, to chyba w porę przemyślał kolejne słowa. Jedynym komentarzem Alexa na ten temat było pociągnięcie kolejnego łyka whisky i niezainteresowane spojrzenie rzucone w stronę Cavingtona. Kojarzył go, owszem, bo kretyn robił wokół siebie tyle szumu, że jego fejm go wyprzedzał.
Fakt, Alice jakoś tak nigdy nie zyskała u Alexa (ani chyba pozostałych chłopaków z ich stadka) miana "kobiety", niezależnie od swojej płci. Była częścią ich małej grupki, taką częścią z rosnącymi z wiekiem cyckami, długimi włosami i makijażem, ale wcale niekoniecznie hamowali się przy niej ze zbyt niesmacznymi komentarzami. To wcale nie znaczyło, że miały mieć jakieś pokrycie w rzeczywistości przecież.
Spojrzał na nią z mieszaniną politowania i rozbawienia. Dobra, dobra, niech już nie zgrywa takiej urażonej, nagrabiła sobie dzisiaj. Już zdążyła zapomnieć, bo Alex trochę wrzucił na luz?
- Niesmaczne byłoby, gdyby faktycznie miało mieć miejsce. Myślisz, że nie wiem, że Val - czy ktokolwiek inny - oberwałby prawym sierpowym zanim zdążyłby nawet o tym pomyśleć? Calm your tits, dude. Jesteśmy na imprezie. - Wzruszył ramieniem, kompletnie nieporuszony jej wyrzutem. Niech się hartuje, bo życie wciąż może jej dojebać, niezależnie od tego co było powodem jej skrzywienia.
Słysząc słowa, po których nastąpiła pauza, kontrolnie wbił spojrzenie w oczy Blackwooda, jakby szukając w nich dalszej części zdania. Całe szczęście dzieciak wybrnął całkiem sprawnie zanim wpakował się w jakieś śmierdzące gówno, którego z pewnością nie chciał tykać. Nawet jeśli niekoniecznie właśnie to chciał z początku powiedzieć, to chyba w porę przemyślał kolejne słowa. Jedynym komentarzem Alexa na ten temat było pociągnięcie kolejnego łyka whisky i niezainteresowane spojrzenie rzucone w stronę Cavingtona. Kojarzył go, owszem, bo kretyn robił wokół siebie tyle szumu, że jego fejm go wyprzedzał.
Fakt, Alice jakoś tak nigdy nie zyskała u Alexa (ani chyba pozostałych chłopaków z ich stadka) miana "kobiety", niezależnie od swojej płci. Była częścią ich małej grupki, taką częścią z rosnącymi z wiekiem cyckami, długimi włosami i makijażem, ale wcale niekoniecznie hamowali się przy niej ze zbyt niesmacznymi komentarzami. To wcale nie znaczyło, że miały mieć jakieś pokrycie w rzeczywistości przecież.
Spojrzał na nią z mieszaniną politowania i rozbawienia. Dobra, dobra, niech już nie zgrywa takiej urażonej, nagrabiła sobie dzisiaj. Już zdążyła zapomnieć, bo Alex trochę wrzucił na luz?
- Niesmaczne byłoby, gdyby faktycznie miało mieć miejsce. Myślisz, że nie wiem, że Val - czy ktokolwiek inny - oberwałby prawym sierpowym zanim zdążyłby nawet o tym pomyśleć? Calm your tits, dude. Jesteśmy na imprezie. - Wzruszył ramieniem, kompletnie nieporuszony jej wyrzutem. Niech się hartuje, bo życie wciąż może jej dojebać, niezależnie od tego co było powodem jej skrzywienia.