12-09-2021, 03:30 AM
Przez chwilę odwrócił wzrok w teatralnym zamyśleniu.
- Może... Może bym wybaczył... - odparł po chwili. - Może jakbyś obiecała mi to samo?
To już przecież byłby bardzo uczciwy interes! Tylko po co miałaby się na to zgadzać, skoro obiecał jej już na przysłowiowe słowo honoru całkowicie za darmo?
- Dobra, ale zamkniesz mnie tam bez nikogo i zostaniesz w środku, czy na zewnątrz? Bo to akurat mi robi sporą różnicę - dopytał z powagą, zupełnie jakby uwierzył, że Kaia ma zamiar przymknąć go w jakiejś odludnej komnacie.
W najdalszej komnacie, w najwyższej wieży? Nie zauważył, kiedy stał się księżniczką.
Cmoknął cicho w zastanowieniu.
- Dobra, masz mnie, zorganizowałbym ten talent show, byłbym w tym jury, tylko żeby na ciebie popatrzeć, a co gorsza, nie powiedziałbym o konkursie nikomu innemu - skoro mają już być creepami, to obustronnie!
Chociaż jak teraz tak o tym myślał, to towarzystwo Kai zawsze odpowiadało mu na tyle, że mogłaby mu zainscenizować talent show i byłby zachwycony... Wierzył w jej umiejętności!
- Taki jestem. Zawsze byłem, zwłaszcza dla ciebie. Okrutny, tak - odparł z udawaną powagą, kiedy Gryfonka była najwyraźniej bliska teatralnego szlochu nad niesprawiedliwością losu. Czy tam jego własną niesprawiedliwością.
Zaraz ponownie parsknął śmiechem na jej dalsze wygłupy.
- Kurwa, nie wiem, co to zmienia, ale imię Rzodkiew coś ci nie mówi?
Teraz wszedł już niestety (albo może i stety) na absurdalne poziomy humoru. W końcu nadążał, że skoro cofnęli się w czasie, tekst o wyrywaniu rzodkiewki nie padł... A jednak prowokowała go do przedstawienia się!
- Może... Może bym wybaczył... - odparł po chwili. - Może jakbyś obiecała mi to samo?
To już przecież byłby bardzo uczciwy interes! Tylko po co miałaby się na to zgadzać, skoro obiecał jej już na przysłowiowe słowo honoru całkowicie za darmo?
- Dobra, ale zamkniesz mnie tam bez nikogo i zostaniesz w środku, czy na zewnątrz? Bo to akurat mi robi sporą różnicę - dopytał z powagą, zupełnie jakby uwierzył, że Kaia ma zamiar przymknąć go w jakiejś odludnej komnacie.
W najdalszej komnacie, w najwyższej wieży? Nie zauważył, kiedy stał się księżniczką.
Cmoknął cicho w zastanowieniu.
- Dobra, masz mnie, zorganizowałbym ten talent show, byłbym w tym jury, tylko żeby na ciebie popatrzeć, a co gorsza, nie powiedziałbym o konkursie nikomu innemu - skoro mają już być creepami, to obustronnie!
Chociaż jak teraz tak o tym myślał, to towarzystwo Kai zawsze odpowiadało mu na tyle, że mogłaby mu zainscenizować talent show i byłby zachwycony... Wierzył w jej umiejętności!
- Taki jestem. Zawsze byłem, zwłaszcza dla ciebie. Okrutny, tak - odparł z udawaną powagą, kiedy Gryfonka była najwyraźniej bliska teatralnego szlochu nad niesprawiedliwością losu. Czy tam jego własną niesprawiedliwością.
Zaraz ponownie parsknął śmiechem na jej dalsze wygłupy.
- Kurwa, nie wiem, co to zmienia, ale imię Rzodkiew coś ci nie mówi?
Teraz wszedł już niestety (albo może i stety) na absurdalne poziomy humoru. W końcu nadążał, że skoro cofnęli się w czasie, tekst o wyrywaniu rzodkiewki nie padł... A jednak prowokowała go do przedstawienia się!