12-09-2021, 10:56 AM
Wywróciła tylko oczami na jego polecenie, burknęła pod nosem krótkie on miał to zrobić, wskazując ruchem głowy w stronę Vala, ale bez większego marudzenia, z petem w ręku, zeskoczyła ze stolika i poszła w stronę gramofonu, zastanawiając się, co powinna puścić. Może niekoniecznie jakiś heavy metal (którego szczerze nie znosiła, ale dla świętego spokoju udawała, że nie ma nic przeciwko temu). Najchętniej puściłaby jakąś sonatę fortepianową, może La Campanellę Liszta, albo Italian Polkę Rachmaninova. Ta druga była nawet odrobinę imprezowa, na jej gust, ale cholernie trudna do zagrania, szczególnie ta część z sekstolami i nieregularnym rytmem, i sama jej jeszcze nie opanowała.
Ale wątpiła, że ta banda ignorantów doceniłaby prawdziwy kunszt muzyki, więc rzuciła hasłem na jakieś Highway to Hell od AC/DC, bo zdążyła zauważyć, że po pierwsze, nazwa zespołu budzi szacunek, po drugie – ten tytuł jest akurat popularny i ogrywany praktycznie wszędzie.
Kiedy wróciła, miała ochotę westchnąć i wywrócić oczami raz jeszcze na durny pomysł, który rzucił jej Alex. Spojrzała w stronę dziewczyny, której tyłek przed chwilą całował Valerian, a potem przeniosła wzrok na Dickmana z lekko uniesioną brwią. W jej głowie kotłowało się bardzo wiele komentarzy, od mówiła, że jak nie masz jaj, to żebyś nie przysyłał innych, przez kurwa, naprawdę nie masz jaj, żeby zarywać do dziewczyny przez wysyłanie przydupasów, aż nawet po żałosny jesteś w tym momencie, ale darowała sobie wszystkie i zamiast tego cieszyła się w myślach, że nie jest to nic godnego pożałowania, jak na przykład całowanie tyłka kolegi tej Gryfonki. I przy okazji nic, co miało zawierać dotykanie innych.
A tego gościa chyba nawet kojarzyła z meczów Quidditcha, grał na pozycji pałkarza, ale na pewno nie był z Gryffindoru, ani z piątej klasy. No nic.
Rzuciła peta na podłogę, przydepnęła, po czym roztrzepała swój koński ogon, odwracając się i idąc do chłopaka bez słowa. Aczkolwiek w myślach nadal wylewała na Alexa wiadro pomyj pod tytułem jaki Ty musisz być smutny, żeby nie umieć zagadać do laski, którą podobno pukałeś.
Po drodze jeszcze złapała sobie kubeczek i nalała alkoholu, chociaż nie po to, żeby dodać sobie odwagi, jak ta skończona ciota Valerian, a głównie po to, żeby wypaść nieco lepiej.
Miała nadzieję, że gość ma poczucie humoru.
Zauważyła, że dziewczyna, która tak wpadła w oko Alexowi, już ją dostrzegła, ale widocznie była już w lepszym nastroju. Może to i lepiej. Może jej kolega nie był jednak taki sztywny jak pała do Quidditcha.
Stanęła w pewnej odległości za chłopakiem, oparła się biodrem o stolik, na drugim biodrze wsparła dłoń i wysiliła się na najbardziej wyzywające spojrzenie, jakie potrafiła z siebie wykrzesać.
— Excuse me, hey, but are you from Tennessee? Because you’re the only ten I see – rzuciła, uśmiechając się słodko chwilowo jeszcze do pleców chłopaka.
Kubeczek z alkoholem natomiast odstawiła na stoliku i położyła dłoń na blacie. Na jej szczęście niedaleko była butelka z winem…
Ale wątpiła, że ta banda ignorantów doceniłaby prawdziwy kunszt muzyki, więc rzuciła hasłem na jakieś Highway to Hell od AC/DC, bo zdążyła zauważyć, że po pierwsze, nazwa zespołu budzi szacunek, po drugie – ten tytuł jest akurat popularny i ogrywany praktycznie wszędzie.
Kiedy wróciła, miała ochotę westchnąć i wywrócić oczami raz jeszcze na durny pomysł, który rzucił jej Alex. Spojrzała w stronę dziewczyny, której tyłek przed chwilą całował Valerian, a potem przeniosła wzrok na Dickmana z lekko uniesioną brwią. W jej głowie kotłowało się bardzo wiele komentarzy, od mówiła, że jak nie masz jaj, to żebyś nie przysyłał innych, przez kurwa, naprawdę nie masz jaj, żeby zarywać do dziewczyny przez wysyłanie przydupasów, aż nawet po żałosny jesteś w tym momencie, ale darowała sobie wszystkie i zamiast tego cieszyła się w myślach, że nie jest to nic godnego pożałowania, jak na przykład całowanie tyłka kolegi tej Gryfonki. I przy okazji nic, co miało zawierać dotykanie innych.
A tego gościa chyba nawet kojarzyła z meczów Quidditcha, grał na pozycji pałkarza, ale na pewno nie był z Gryffindoru, ani z piątej klasy. No nic.
Rzuciła peta na podłogę, przydepnęła, po czym roztrzepała swój koński ogon, odwracając się i idąc do chłopaka bez słowa. Aczkolwiek w myślach nadal wylewała na Alexa wiadro pomyj pod tytułem jaki Ty musisz być smutny, żeby nie umieć zagadać do laski, którą podobno pukałeś.
Po drodze jeszcze złapała sobie kubeczek i nalała alkoholu, chociaż nie po to, żeby dodać sobie odwagi, jak ta skończona ciota Valerian, a głównie po to, żeby wypaść nieco lepiej.
Miała nadzieję, że gość ma poczucie humoru.
Zauważyła, że dziewczyna, która tak wpadła w oko Alexowi, już ją dostrzegła, ale widocznie była już w lepszym nastroju. Może to i lepiej. Może jej kolega nie był jednak taki sztywny jak pała do Quidditcha.
Stanęła w pewnej odległości za chłopakiem, oparła się biodrem o stolik, na drugim biodrze wsparła dłoń i wysiliła się na najbardziej wyzywające spojrzenie, jakie potrafiła z siebie wykrzesać.
— Excuse me, hey, but are you from Tennessee? Because you’re the only ten I see – rzuciła, uśmiechając się słodko chwilowo jeszcze do pleców chłopaka.
Kubeczek z alkoholem natomiast odstawiła na stoliku i położyła dłoń na blacie. Na jej szczęście niedaleko była butelka z winem…
Zło nigdy nie umiera. Przybiera tylko nowe formy.
Jeśli raz spotkało nas nieszczęście,
to nie znaczy, że jesteśmy odporne na powtórne zranienie.
Piorun może uderzyć dwa razy.
Jeśli raz spotkało nas nieszczęście,
to nie znaczy, że jesteśmy odporne na powtórne zranienie.
Piorun może uderzyć dwa razy.