12-09-2021, 10:51 PM
Oczywiście obdarzył Alice przemiłym uśmiechem, kiedy upominanie się o taniec, który przecież sama wymyśliła sobie bez najmniejszego powodu, obróciło się przeciwko niej. Należało jej się! Nawet odprowadził ją wzrokiem, szykując się psychicznie na małe show, tym razem w jej wykonaniu... Jednak gdy tylko obrócił się z powrotem do Alexa, ten patrzył wprost na niego, co mimo wszystko wywołało w nim drobne ukłucie niepokoju. Halo, on tu akurat odwalił, co miał do odwalenia. Alice zresztą też miała swoją kolejkę i jedynie Hiro oraz Alexa ominęło. Hiro, wiadomo, umknął, a Alex... O Alexie wiadomo jeszcze lepiej - on nic nie musiał. A jednak Valerian szczerze czekał na moment, kiedy nudziłoby mu się wystarczająco, albo może nachlał, czy zjarałby się wystarczająco, by samemu prosić gawiedź o wyzwanie. Jeszcze cały rok potencjalnej szansy.
W każdym razie, starszy Gryfon patrzył teraz wprost na niego, co nigdy nie było dobrym znakiem.
- Co? - spytał po chwili, marszcząc brwi. - Na mnie nie patrz, ja już ogarnąłem, to co miałem.
Może nie powinien podchodzić do tego tak defensywnie, niemniej po ostatniej prawie-wtopie wyczerpał mu się limit zdrowego rozsądku. A może zdążył zapić go do końca?
W każdym razie, słuchając już kolejnego wyzwania ze strony Alexa, usiadł wygodnie na miejscu na stole, które przed chwilą zajmowała Alice, dopalając papierosa. Gdy z kolei obróciła się i powędrowała dzielnie do swojego celu, pstryknął niedopałkiem w jej kierunku - ten oczywiście nie doleciał nawet połowy drogi do niej.
- A nie za łatwo jej? - spytał, zerkając na Alexa.
Cóż, jej zadanie było zdecydowanie mniej żenujące i nie dało się z tym kłócić.
Zaraz oczywiście wrócił wzrokiem do dziewczyny i z oddali obserwował jej poczynania. Nawet przez chwilę myślał, czy jakoś jej nie utrudnić, jednak butelka wina zdawała się dobrą rekompensatą... Przynajmniej póki zdawało mu się, że to dla nich.
W każdym razie, starszy Gryfon patrzył teraz wprost na niego, co nigdy nie było dobrym znakiem.
- Co? - spytał po chwili, marszcząc brwi. - Na mnie nie patrz, ja już ogarnąłem, to co miałem.
Może nie powinien podchodzić do tego tak defensywnie, niemniej po ostatniej prawie-wtopie wyczerpał mu się limit zdrowego rozsądku. A może zdążył zapić go do końca?
W każdym razie, słuchając już kolejnego wyzwania ze strony Alexa, usiadł wygodnie na miejscu na stole, które przed chwilą zajmowała Alice, dopalając papierosa. Gdy z kolei obróciła się i powędrowała dzielnie do swojego celu, pstryknął niedopałkiem w jej kierunku - ten oczywiście nie doleciał nawet połowy drogi do niej.
- A nie za łatwo jej? - spytał, zerkając na Alexa.
Cóż, jej zadanie było zdecydowanie mniej żenujące i nie dało się z tym kłócić.
Zaraz oczywiście wrócił wzrokiem do dziewczyny i z oddali obserwował jej poczynania. Nawet przez chwilę myślał, czy jakoś jej nie utrudnić, jednak butelka wina zdawała się dobrą rekompensatą... Przynajmniej póki zdawało mu się, że to dla nich.