13-09-2021, 12:53 AM
Cóż, w stosunku do Nico tak bezpośrednio to było pierwsze kłamstwo, jakie Donovan powiedział. Znaczy, nigdy nie skłamał mu do tej pory! Nawet pośrednio, po prostu nieproszony się wcale nie wychylał ze wszystkim, co miał na sumieniu. Who ever did, though?
Normalnie pewnie by ciągnął temat i starał się przedstawić go w lepszym świetle, chociażby dlatego, że nie chciał samych meczy przedstawiać negatywnie. Gdyby tylko to było prawdą, i gdyby nie tuszowało aktualnej, okropnej prawdy. I tylko i wyłącznie dlatego porzucił wszelkie objaśnienia, tak żeby pójść gdziekolwiek dalej z tematem. Objęcie okazało się idealnym.
Uśmiechnął się do siebie, nie tylko przez to, że przypadkowo w sumie idealnie trafił z komplementem, ale też zwyczajnie ciesząc się z tego ile radości sprawiło to Nico. Lubił go widzieć tak uśmiechniętego, szczerze i z tym błyskiem w oku świadczącym o generalnym zadowoleniu, szczęściu. A przy tym jeszcze gdy oparł się o niego, czuł jak zalało go gorąco emocji.
- Mm. Pewnie powinienem teraz powiedzieć coś filozoficznego, jak chęć pokoju na ziemi czy braku chorób... - Tu nawet by na niego spojrzał, jednak jakoś w tej pozycji nie miał jak, zatem po prostu bliżej go objął. - But I guess your company will have to do.
Naturalnie żartował i był trochę mendą przy okazji w swoich złośliwostkach, przy tym uśmiechał się w rozbawieniu, sygnalizując, że nie mówi poważnie. Poza tym chciał też siebie trochę rozluźnić z uwagi na stres sprzed chwili... Ostatecznie jednak miał zamiar odpowiedzieć na pytanie. Raczej był osobą, której nie zadawało się takowych jeśli obawiano się odpowiedzi, bo mówił szczerze i bez ściemniania. No, może za pewnym szczególnym wyjątkiem.
- Chciałbym też godnie nastroić cię na ten sen, który mi dziś przeznaczasz. - Dodał poważniej, sugestywniej, jeśli mógł, posyłając mu nieco głębsze spojrzenie. Zupełnie jakby myslał o pocałunku, ale dopiero wysyłał sygnał niż faktycznie planował teraz spróbować.
Normalnie pewnie by ciągnął temat i starał się przedstawić go w lepszym świetle, chociażby dlatego, że nie chciał samych meczy przedstawiać negatywnie. Gdyby tylko to było prawdą, i gdyby nie tuszowało aktualnej, okropnej prawdy. I tylko i wyłącznie dlatego porzucił wszelkie objaśnienia, tak żeby pójść gdziekolwiek dalej z tematem. Objęcie okazało się idealnym.
Uśmiechnął się do siebie, nie tylko przez to, że przypadkowo w sumie idealnie trafił z komplementem, ale też zwyczajnie ciesząc się z tego ile radości sprawiło to Nico. Lubił go widzieć tak uśmiechniętego, szczerze i z tym błyskiem w oku świadczącym o generalnym zadowoleniu, szczęściu. A przy tym jeszcze gdy oparł się o niego, czuł jak zalało go gorąco emocji.
- Mm. Pewnie powinienem teraz powiedzieć coś filozoficznego, jak chęć pokoju na ziemi czy braku chorób... - Tu nawet by na niego spojrzał, jednak jakoś w tej pozycji nie miał jak, zatem po prostu bliżej go objął. - But I guess your company will have to do.
Naturalnie żartował i był trochę mendą przy okazji w swoich złośliwostkach, przy tym uśmiechał się w rozbawieniu, sygnalizując, że nie mówi poważnie. Poza tym chciał też siebie trochę rozluźnić z uwagi na stres sprzed chwili... Ostatecznie jednak miał zamiar odpowiedzieć na pytanie. Raczej był osobą, której nie zadawało się takowych jeśli obawiano się odpowiedzi, bo mówił szczerze i bez ściemniania. No, może za pewnym szczególnym wyjątkiem.
- Chciałbym też godnie nastroić cię na ten sen, który mi dziś przeznaczasz. - Dodał poważniej, sugestywniej, jeśli mógł, posyłając mu nieco głębsze spojrzenie. Zupełnie jakby myslał o pocałunku, ale dopiero wysyłał sygnał niż faktycznie planował teraz spróbować.