13-09-2021, 09:06 PM
Nie czuł się winny tego, co stało się na imprezie. Akurat pod tym względem miał sumienie czyste. Z resztą, nawet jakby faktycznie był winny, to nie przyznałby się do winy. A już tym bardziej by nie przeprosił. To totalnie nie było w jego stylu. Jeśli go ktoś nie lubił, to Alex nie miał z tym najmniejszego problemu, nadal był sobą i nie zmuszał nikogo do swojego towarzystwa. Ale jak już ktoś chciał z nim przebywać, to musiał pogodzić się z pewnymi rzeczami, całą masą wad i trudnością jego charakteru.
Cóż, reputacja "tego złego" nie wzięła się znikąd.
Dlatego też nie, nie zamierzał odzywać się do Alice, ani tym bardziej za cokolwiek przepraszać. Jak miała problem z tym, że to Cavngton dotknął jej włosów, to był to jej problem. Zdaniem Alexa była trochę przewrażliwiona. Nie miał pojęcia skąd się bierze ta niechęć, nie pytał, bo i po co? Jakby chciała, to sama by powiedziała. On sam nie chciał zwierzać się ze swoich walk z wewnętrznymi demonami.
A teraz leżał sobie w ciszy, popalając skręta i kontemplując ciemniejące przy zachodzie niebo. Nawet było to całkiem relaksujące, choć wbrew pierwotnemu założeniu nie był sam. Panująca między nim i Alice cisza może i dla niej była pewnego rodzaju presją, ale dla niego wręcz przeciwnie - czuł się z tym całkiem wygodnie. Well, z kimkolwiek by nie milczał, to czułby się wygodnie, jeśli akurat miałby tak samo melancholijny nastrój, jak w tej chwili. To słowa bardziej stresowały, niż wsłuchiwanie się w niesione wiatrem dźwięki.
I jak na złość, dziewczyna zdecydowała się przerwać ciszę. Akurat zaciągał się ponownie skrętem, więc dla zagaszenia lekkiej irytacji przetrzymał dym w płucach nieco dłużej, ostatecznie powoli wypuszczając go przez nos.
- Nie pierwszy i nie ostatni raz. - Odpowiedział jej beznamiętnie, jakby wcale nie miał ochoty na tę konwersację. Bo nie miał! Dlaczego więc się odezwał? Może to już skręt zaczynał wpływać tak kojąco na zmysły, że zdecydował się na to bez namysłu? A może po prostu powiązując jej słowa z ich ostatnio wymianą zdań na imprezie dwa tygodnie temu, chciał przyznać i podkreślić, że owszem, pieprzył się ze Sforzą aż wióry leciały? - Chociaż z tego co pamiętam, to ostatnio przyrównałaś mnie do Królowej Kier, Alicjo.
Spojrzał na nią dopiero, jak przyznała, że uważała to miejsce za nieodwiedzane. Uniósł odrobinę jedną brew, bo tym to go nieco zaskoczyła. Czyżby bywała tu częściej? Jakoś nigdy nie widział jej nawet w pobliżu dachu, a spędzał tu całkiem sporo wieczorów. Może przychodziła za dnia?
- Zabawne, odniosłem podobne wrażenie. - Pomimo określenia tego "zabawnym", w jego głosie nie zabrzmiała ani jedna radosna nuta, nadal pozostawał ponury i tak typowo dla Alexa surowy.
Podłożył sobie jedno ramię pod głowę, tym razem patrząc na zachodzące nad Zakazanym Lasem słońce. Zaciągnął się po raz kolejny, dochodząc do wniosku, że nawet pomimo nieoczekiwanego towarzystwa, skręt na dachu był dobrym wyborem na spędzenie czasu. Zdawało się, że tak jak niesiony z wiatrem dym, tak i jego negatywne emocje powoli rozpływają się w powietrzu.
Cóż, reputacja "tego złego" nie wzięła się znikąd.
Dlatego też nie, nie zamierzał odzywać się do Alice, ani tym bardziej za cokolwiek przepraszać. Jak miała problem z tym, że to Cavngton dotknął jej włosów, to był to jej problem. Zdaniem Alexa była trochę przewrażliwiona. Nie miał pojęcia skąd się bierze ta niechęć, nie pytał, bo i po co? Jakby chciała, to sama by powiedziała. On sam nie chciał zwierzać się ze swoich walk z wewnętrznymi demonami.
A teraz leżał sobie w ciszy, popalając skręta i kontemplując ciemniejące przy zachodzie niebo. Nawet było to całkiem relaksujące, choć wbrew pierwotnemu założeniu nie był sam. Panująca między nim i Alice cisza może i dla niej była pewnego rodzaju presją, ale dla niego wręcz przeciwnie - czuł się z tym całkiem wygodnie. Well, z kimkolwiek by nie milczał, to czułby się wygodnie, jeśli akurat miałby tak samo melancholijny nastrój, jak w tej chwili. To słowa bardziej stresowały, niż wsłuchiwanie się w niesione wiatrem dźwięki.
I jak na złość, dziewczyna zdecydowała się przerwać ciszę. Akurat zaciągał się ponownie skrętem, więc dla zagaszenia lekkiej irytacji przetrzymał dym w płucach nieco dłużej, ostatecznie powoli wypuszczając go przez nos.
- Nie pierwszy i nie ostatni raz. - Odpowiedział jej beznamiętnie, jakby wcale nie miał ochoty na tę konwersację. Bo nie miał! Dlaczego więc się odezwał? Może to już skręt zaczynał wpływać tak kojąco na zmysły, że zdecydował się na to bez namysłu? A może po prostu powiązując jej słowa z ich ostatnio wymianą zdań na imprezie dwa tygodnie temu, chciał przyznać i podkreślić, że owszem, pieprzył się ze Sforzą aż wióry leciały? - Chociaż z tego co pamiętam, to ostatnio przyrównałaś mnie do Królowej Kier, Alicjo.
Spojrzał na nią dopiero, jak przyznała, że uważała to miejsce za nieodwiedzane. Uniósł odrobinę jedną brew, bo tym to go nieco zaskoczyła. Czyżby bywała tu częściej? Jakoś nigdy nie widział jej nawet w pobliżu dachu, a spędzał tu całkiem sporo wieczorów. Może przychodziła za dnia?
- Zabawne, odniosłem podobne wrażenie. - Pomimo określenia tego "zabawnym", w jego głosie nie zabrzmiała ani jedna radosna nuta, nadal pozostawał ponury i tak typowo dla Alexa surowy.
Podłożył sobie jedno ramię pod głowę, tym razem patrząc na zachodzące nad Zakazanym Lasem słońce. Zaciągnął się po raz kolejny, dochodząc do wniosku, że nawet pomimo nieoczekiwanego towarzystwa, skręt na dachu był dobrym wyborem na spędzenie czasu. Zdawało się, że tak jak niesiony z wiatrem dym, tak i jego negatywne emocje powoli rozpływają się w powietrzu.