13-09-2021, 09:39 PM
W sumie chyba nie spodziewała się nawet uzyskać jakiejkolwiek odpowiedzi ze strony Alexa. Przez ostatnie tygodnie namiętnie ją ignorował – z wzajemnością zresztą – i była praktycznie pewna, że zignoruje ją i tym razem. Odezwała się chyba głównie tylko dla spokoju ducha, że gdy przeszedł jej wkurw, wyciągnęła rękę na zgodę. Nie miała zamiaru się przed nim płaszczyć ani błagać o wybaczenie. Jeśli Valerian i Hiroshi tak robili, ich sprawa – ona tego nie zrobi.
Znaczy, jasne, gdyby odjebała jakąś chorą akcję – wzięłaby to na siebie i postarała się naprawić błędy. Ale tym razem to nie ona zjebała.
Jednocześnie wiedziała też, że Alex się do tego nie przyzna.
A jednak zaskoczył ją, odzywając się do niej, chociaż… chyba nie rozumiała, w jakim kontekście to mówił. Dlatego zmarszczyła nieco brwi, jakby próbując przeszukać wszelkie możliwe zakamarki umysłu, byleby zrozumieć, czego dotyczyła odpowiedź, ale chyba nie załapała. Tego, że nie pierwszy raz tutaj przychodził? To w sumie całkiem możliwe, chociaż musieli mieć wielkie szczęście, że na siebie nie trafiali.
Pewnie rozdłubywałaby to jeszcze przez chwilę, gdyby nie kolejne słowa Alexa, które szczerze ją zaskoczyły.
Cóż, nie kłamał. Chociaż nie powiedziała tego na głos, swoim zachowaniem porównała go do Królowej Kier. Tylko skąd…?
Niespodziewanie jej twarz rozjaśnił cień uśmiechu. Nawet zapomniała o tym, żeby usilnie zachowywać się wobec niego olewczo, i zwróciła odrobinę twarz w jego stronę.
— Nie wiedziałam, że znasz Alicję w Krainie Czarów – odparła głosem, który tym razem wybrzmiewał już całkiem przyjaźnie. Słychać było w nim element zaskoczenia, bo naprawdę… Alex był chyba ostatnią osobą, którą posądzałaby o znanie bajek. A już tym bardziej o tak dobre znanie tej jednej, która była tak cholernie bliska jej sercu.
Cóż, nie miała zamiaru przytakiwać, że owszem, poprzednio porównała go do Królowej Kier – i w jej mniemaniu nawet mu się należało. To było już mniej ważne. W tym momencie nawet nieco ją zaintrygował.
Odwróciła głowę ponownie w stronę słońca i przymknęła oczy – choć z jej twarzy nie zszedł delikatny uśmiech pozostawiony po przemyśleniach jeszcze sprzed chwili. I miłym zaskoczeniu ze strony Dickmana.
— Cóż, to tylko jedna moja Kraina Czarów – rzuciła tylko.
Miała jeszcze kilka. Na przykład wszelkie sale muzyczne, w których mogła znaleźć fortepian. I kilka miejsc w Zakazanym Lesie. Ze wszystkich wymienionych, to w tych muzycznych komnatach bywała najczęściej, bardzo często do późna – ale ilekroć przyszła na dach, nikogo na nim nie zastała.
— Chociaż to dziwne, że nikogo wcześniej tutaj nie spotkałam.
Nieco zdrętwiały jej ręce, dlatego ułożyła się ciut niżej, opierając nie o dłonie, a o przedramiona.
Znaczy, jasne, gdyby odjebała jakąś chorą akcję – wzięłaby to na siebie i postarała się naprawić błędy. Ale tym razem to nie ona zjebała.
Jednocześnie wiedziała też, że Alex się do tego nie przyzna.
A jednak zaskoczył ją, odzywając się do niej, chociaż… chyba nie rozumiała, w jakim kontekście to mówił. Dlatego zmarszczyła nieco brwi, jakby próbując przeszukać wszelkie możliwe zakamarki umysłu, byleby zrozumieć, czego dotyczyła odpowiedź, ale chyba nie załapała. Tego, że nie pierwszy raz tutaj przychodził? To w sumie całkiem możliwe, chociaż musieli mieć wielkie szczęście, że na siebie nie trafiali.
Pewnie rozdłubywałaby to jeszcze przez chwilę, gdyby nie kolejne słowa Alexa, które szczerze ją zaskoczyły.
Cóż, nie kłamał. Chociaż nie powiedziała tego na głos, swoim zachowaniem porównała go do Królowej Kier. Tylko skąd…?
Niespodziewanie jej twarz rozjaśnił cień uśmiechu. Nawet zapomniała o tym, żeby usilnie zachowywać się wobec niego olewczo, i zwróciła odrobinę twarz w jego stronę.
— Nie wiedziałam, że znasz Alicję w Krainie Czarów – odparła głosem, który tym razem wybrzmiewał już całkiem przyjaźnie. Słychać było w nim element zaskoczenia, bo naprawdę… Alex był chyba ostatnią osobą, którą posądzałaby o znanie bajek. A już tym bardziej o tak dobre znanie tej jednej, która była tak cholernie bliska jej sercu.
Cóż, nie miała zamiaru przytakiwać, że owszem, poprzednio porównała go do Królowej Kier – i w jej mniemaniu nawet mu się należało. To było już mniej ważne. W tym momencie nawet nieco ją zaintrygował.
Odwróciła głowę ponownie w stronę słońca i przymknęła oczy – choć z jej twarzy nie zszedł delikatny uśmiech pozostawiony po przemyśleniach jeszcze sprzed chwili. I miłym zaskoczeniu ze strony Dickmana.
— Cóż, to tylko jedna moja Kraina Czarów – rzuciła tylko.
Miała jeszcze kilka. Na przykład wszelkie sale muzyczne, w których mogła znaleźć fortepian. I kilka miejsc w Zakazanym Lesie. Ze wszystkich wymienionych, to w tych muzycznych komnatach bywała najczęściej, bardzo często do późna – ale ilekroć przyszła na dach, nikogo na nim nie zastała.
— Chociaż to dziwne, że nikogo wcześniej tutaj nie spotkałam.
Nieco zdrętwiały jej ręce, dlatego ułożyła się ciut niżej, opierając nie o dłonie, a o przedramiona.
Zło nigdy nie umiera. Przybiera tylko nowe formy.
Jeśli raz spotkało nas nieszczęście,
to nie znaczy, że jesteśmy odporne na powtórne zranienie.
Piorun może uderzyć dwa razy.
Jeśli raz spotkało nas nieszczęście,
to nie znaczy, że jesteśmy odporne na powtórne zranienie.
Piorun może uderzyć dwa razy.