14-09-2021, 07:54 PM
+18
Faktycznie Dexter nie był pierwszym jej facetem, ani nawet blisko pierwszego. To nie tak, że każdy między jej nogami był, ale w zasadzie w szczególności w domu rodzinnym jej imprezowanie było z lekka patologiczne i po prostu jakby świat miał się jutro skończyć. Ale jakoś trzeba sobie było odkuć bycie rodzicem od szóstego roku życia... Tak?
Nie potrzebowała zachęty wcale żeby samej zbadać pozostałe, jeszcze nieznane kawałki ciała Dextera. Alkohol, przyjemność ciepła i dotyku drugiej osoby, to znajome poczucie jakby była przez chwilę wolna i mogła oddychać, jakby właśnie zdjęła gorset i po prostu tlen pojawił się na nowo w jej płucach. Cholera, potrzebowała tych chwil i szczególnie po dzisiejszym wydarzeniu Dexter spadł jej z nieba. A czując jego podniecone przyrodzenie, przyszło jej do głowy, że nie tylko samą jego osobą jej się poszczęściło... Cóż, im oboje, w zasadzie.
Bez problemu dała się obrócić, również chcąc go już, tu i teraz, bez dalszego przeciągania. Może wcześniej starałaby się być ciszej przez lekko niedokładnie rzucone zaklęcie, ale teraz ani jej nie przeszkadzały jęki rozkoszy, jakie uchodziły z jej ust, ani generalnie to, że po prostu wcale cicho nie byli. Nie wspominając o wcześniejszym znęcaniu się na pianinie... Przymknęła oczy w oddaniu się czułościom, chłodnąc nie tylko samą bezpośrednią przyjemność z seksu, ale i dotyk dłoni Dextera, jego ust raczących jej szyję pocałunkami, ciepła jego ciała i siły jego ramion. Poczuła się... Bezpiecznie. Może to było to, czego szukałą w partnerach dominujących, poczucia, że raz to nie ona nad wszystkim panuje i przede wszystkim nie musi tego robić. Zupełnie jakby do tej pory trzymała na ramionach ogromny, fizyczny ciężar, a teraz mogła się na chwilę wyprostować bez niego.
Gdy doszła, z jej ust wydobyło się westchnienie ulgi i spełnienia. Jej ciało rozluźniło się znacznie gdy oparła głowę o ramię Ślizgona, wciąż z zamkniętymi oczami, dając sobie czas na wyrównanie oddechu i po prostu bycie w tej chwili gdy wszystko było jakoś mninej straszne, mniej przytłaczające, a Dexter przyjemnie blisko. Nie chciała go dalej, tym jednak miała się zmartwić dopiero później. Dopiero po pewnym czasie gdy oboje złapali oddech, obróciła się przodem do Dextera, ze spokojniejszym, wygładzonym w odprężeniu obliczem i lekkim, szczerze zadowolonym uśmiechem. Założyła ręce za jego szyję w przytuleniu, choć patrzyła mu wciąż w oczy pogodnie.
- I think I can agree for a draw. - Powiedziała cicho, miękko.
Faktycznie Dexter nie był pierwszym jej facetem, ani nawet blisko pierwszego. To nie tak, że każdy między jej nogami był, ale w zasadzie w szczególności w domu rodzinnym jej imprezowanie było z lekka patologiczne i po prostu jakby świat miał się jutro skończyć. Ale jakoś trzeba sobie było odkuć bycie rodzicem od szóstego roku życia... Tak?
Nie potrzebowała zachęty wcale żeby samej zbadać pozostałe, jeszcze nieznane kawałki ciała Dextera. Alkohol, przyjemność ciepła i dotyku drugiej osoby, to znajome poczucie jakby była przez chwilę wolna i mogła oddychać, jakby właśnie zdjęła gorset i po prostu tlen pojawił się na nowo w jej płucach. Cholera, potrzebowała tych chwil i szczególnie po dzisiejszym wydarzeniu Dexter spadł jej z nieba. A czując jego podniecone przyrodzenie, przyszło jej do głowy, że nie tylko samą jego osobą jej się poszczęściło... Cóż, im oboje, w zasadzie.
Bez problemu dała się obrócić, również chcąc go już, tu i teraz, bez dalszego przeciągania. Może wcześniej starałaby się być ciszej przez lekko niedokładnie rzucone zaklęcie, ale teraz ani jej nie przeszkadzały jęki rozkoszy, jakie uchodziły z jej ust, ani generalnie to, że po prostu wcale cicho nie byli. Nie wspominając o wcześniejszym znęcaniu się na pianinie... Przymknęła oczy w oddaniu się czułościom, chłodnąc nie tylko samą bezpośrednią przyjemność z seksu, ale i dotyk dłoni Dextera, jego ust raczących jej szyję pocałunkami, ciepła jego ciała i siły jego ramion. Poczuła się... Bezpiecznie. Może to było to, czego szukałą w partnerach dominujących, poczucia, że raz to nie ona nad wszystkim panuje i przede wszystkim nie musi tego robić. Zupełnie jakby do tej pory trzymała na ramionach ogromny, fizyczny ciężar, a teraz mogła się na chwilę wyprostować bez niego.
Gdy doszła, z jej ust wydobyło się westchnienie ulgi i spełnienia. Jej ciało rozluźniło się znacznie gdy oparła głowę o ramię Ślizgona, wciąż z zamkniętymi oczami, dając sobie czas na wyrównanie oddechu i po prostu bycie w tej chwili gdy wszystko było jakoś mninej straszne, mniej przytłaczające, a Dexter przyjemnie blisko. Nie chciała go dalej, tym jednak miała się zmartwić dopiero później. Dopiero po pewnym czasie gdy oboje złapali oddech, obróciła się przodem do Dextera, ze spokojniejszym, wygładzonym w odprężeniu obliczem i lekkim, szczerze zadowolonym uśmiechem. Założyła ręce za jego szyję w przytuleniu, choć patrzyła mu wciąż w oczy pogodnie.
- I think I can agree for a draw. - Powiedziała cicho, miękko.