15-09-2021, 12:57 AM
Nawet jeśli nie spodziewał się tak czułego dotyku z jej strony, to przecież jeszcze kilka godzin temu nie spodziewał się nawet, że będą uprawiać seks w sali muzyczne. Hell, wczoraj nie spodziewał się choćby tego, że będą razem pić whisky! Nawet przez myśl mu takie rzeczy nie przechodziły, bo było to po prostu niewyobrażalne. Zawsze była dla niego wyszczekaną awanturnicą jedynie szukającą powodów do kłótni, irytowała go samą swoją obecnością w tym samym pomieszczeniu. A teraz... teraz widział ją z tak diametralnie innej perspektywy i w tak bardzo innym świetle, że mógłby pomylić ją z kimś innym, gdyby nie wiedział, że to właśnie ona. Dużo spokojniejsza, rozluźniona i taka... ciepła i czuła. Uśmiechnięta. Chyba nigdy wcześniej nie widział jej uśmiechniętej. A może po prostu nie zwrócił uwagi?
Jak tylko zbliżyła się w odpowiedzi na zaczepkę, spodziewał się poczuć jej usta na swoich własnych, ale dostał jedynie powietrzny pocałunek, drażniący nieco zmysły, zostawiający bardzo dużo chęci na więcej. Przygryzł własną wargę, jak tylko się odsunęła i po pół sekundy zawahania pokręcił z rozbawieniem głową i sięgnął po to, czego mu nie dała. Pochylił się tylko odrobinę, żeby pocałować ją niespiesznie - przecież nikt ich nigdzie nie gonił.
- I might be willing to admit, that your kissing talent is on similar level as my ability to play piano. - Może i sam nie uważał się za nie wiadomo jak wielce utalentowanego, ale z pewnością wiedział, że dobrze go tego nauczono i świetnie tę naukę przyswoił.
Obejrzał się za siebie, kiedy Rose wspomniała o siadaniu. Jakoś nie chciał wypuszczać ją z ramion, ale też nie będą stać jak te dwa słupy soli. Wypadało więc podnieść taboret leżący na boku, przewrócony wcześniej w gorączce. Zaraz po tym przeniósł wzrok na stojące na pianinie szklanki wypełnione alkoholem i butelkę zawierającą jeszcze trochę whisky.
- Skoro zarządzamy remis, to w końcu możemy się Ognistą podelektować. - Zażartował, bo wcześniej też się nią delektował, tylko że wlewał ją w siebie szybciej, niż zazwyczaj. Przez moment zawiesił jeszcze spojrzenie na oczach Rose, żeby w końcu westchnąć krótko, pocałować ją delikatnie i niechętnie odsunąć się na tyle, żeby postawić siedzisko znowu na czterech nogach. I pewnie najpierw zaprosiłby ją do zajęcia miejsca, jak na dżentelmena przystało, ale uznał, że obok to za daleko. Dlatego usiadł, po czym przyciągnął Blackwood i posadził sobie na kolanach, już stęskniony do jej dotyku, jakby to gwałtowne zbliżenie pozostawiło po sobie nadal niedosyt bliskości.
Jak tylko zbliżyła się w odpowiedzi na zaczepkę, spodziewał się poczuć jej usta na swoich własnych, ale dostał jedynie powietrzny pocałunek, drażniący nieco zmysły, zostawiający bardzo dużo chęci na więcej. Przygryzł własną wargę, jak tylko się odsunęła i po pół sekundy zawahania pokręcił z rozbawieniem głową i sięgnął po to, czego mu nie dała. Pochylił się tylko odrobinę, żeby pocałować ją niespiesznie - przecież nikt ich nigdzie nie gonił.
- I might be willing to admit, that your kissing talent is on similar level as my ability to play piano. - Może i sam nie uważał się za nie wiadomo jak wielce utalentowanego, ale z pewnością wiedział, że dobrze go tego nauczono i świetnie tę naukę przyswoił.
Obejrzał się za siebie, kiedy Rose wspomniała o siadaniu. Jakoś nie chciał wypuszczać ją z ramion, ale też nie będą stać jak te dwa słupy soli. Wypadało więc podnieść taboret leżący na boku, przewrócony wcześniej w gorączce. Zaraz po tym przeniósł wzrok na stojące na pianinie szklanki wypełnione alkoholem i butelkę zawierającą jeszcze trochę whisky.
- Skoro zarządzamy remis, to w końcu możemy się Ognistą podelektować. - Zażartował, bo wcześniej też się nią delektował, tylko że wlewał ją w siebie szybciej, niż zazwyczaj. Przez moment zawiesił jeszcze spojrzenie na oczach Rose, żeby w końcu westchnąć krótko, pocałować ją delikatnie i niechętnie odsunąć się na tyle, żeby postawić siedzisko znowu na czterech nogach. I pewnie najpierw zaprosiłby ją do zajęcia miejsca, jak na dżentelmena przystało, ale uznał, że obok to za daleko. Dlatego usiadł, po czym przyciągnął Blackwood i posadził sobie na kolanach, już stęskniony do jej dotyku, jakby to gwałtowne zbliżenie pozostawiło po sobie nadal niedosyt bliskości.