15-09-2021, 11:16 AM
Można bylo na spokojnie powiedzieć, że oboje zmienili o sobie mniemanie w ogromnym stopniu, i to nawet dość świadomie. Nie chodziło nawet o uczucia, po prostu zobaczyli siebie w zupełnie innym świetle, innych emocjach i bez rzucania się sobie do gardeł. Dali sobie szansę, o dziwo, choć w bardzo skrajny sposób, i może nawet miało im to wyjść na dobre.
Nawet nie oczekiwała, że Dexter odpowie na jej zaczepki i sięgnie po pocałunek, jednak gdy to zrobił, nie mogła powstrzymać zaraz zadowolonego, głupio wręcz szczęśliwego uśmiechu. Trochę w sumie chciałą w tym zostać, tak na zawsze na przykład. Bez zobowiązań, bez odpowiedzialności, zmartwień, niechcianych obowiązków. Bez złego, tylko ta upojna chwila po prostu czułości i nie myślenia za dużo.
- Oh, now that's a compliment. - Zauważyła z uznaniem, kiwając głową w aprobacie.
Bo faktycznie, niezależnie od tego, że "bywają lepsi", była szczerze zaimponowana jego pokazem muzycznym i jeśli jej pocałunki budziłyby podobne odczucia, mogła czuć się wyjątkowo. Bardziej niż już się czuła będąc tak miło i troskliwie traktowaną!
Spojrzała razem z Dexterem za szklankami. Podelektować? Znaczy, on mógł, ona zwyczajnie nie potrafiła. Nawet nie chodziło o to, że "musiała pić jak chlejus", po prostu nie lubiła smaku whisky na tyle by się nim raczyć. Tak jak dla innych rumy czy inne takie, dla niej był to alkohol do wypicia jako szot, kilka kielichów na dobry humor, dodatkowych kilka na obie nóżki, i do przodu. Mimo to nie zamierzała z nim wcale dyskutować, bo i nie było takiej potrzeby. Bardziej miała chęć zaprotestowac gdy Dexter się od niej odsunął, na co ogarnął ją okropny, wszechobecny chłód. Nie podobało jej się to i jakoś zbyt mocno kojarzyło się z codziennością, której tak nienawidziła. Dexter jednak nie pozwolił jej zatrzymać się w tym nawet na dłuższą chwilę, bo ani się obejrzała, już siedziała znów u niego na kolanach. Czy narzekała? Ależ skąd! Sięgnęła nawet dla nich po szklanki z alkoholem, podając jedną Dexterowi, a jej na chwilę zaburzone trwogą oblicze znowu wpłynął spokój, tak błogi, jednak tak niestety ulotny. Uniosła lekko szklankę w geście toastu, przy czym w porównaniu do Dextera, ona wzięła konkretny łyk, wcale nie racząc się smakiem, a bardziej mocą. Po tym odstawiając szklankę, bo niewygodnie ją tak trzymać, oparła głowę o jego ramię, wolną ręką przesuwając po jego klatce piersiowej delikatnie, niespiesznie, tak ot badając sobie jego ciało bez skrępowania.
- Who would have thought, huh? - rzuciła z lekkim rozbawieniem, cicho.
Nawet nie oczekiwała, że Dexter odpowie na jej zaczepki i sięgnie po pocałunek, jednak gdy to zrobił, nie mogła powstrzymać zaraz zadowolonego, głupio wręcz szczęśliwego uśmiechu. Trochę w sumie chciałą w tym zostać, tak na zawsze na przykład. Bez zobowiązań, bez odpowiedzialności, zmartwień, niechcianych obowiązków. Bez złego, tylko ta upojna chwila po prostu czułości i nie myślenia za dużo.
- Oh, now that's a compliment. - Zauważyła z uznaniem, kiwając głową w aprobacie.
Bo faktycznie, niezależnie od tego, że "bywają lepsi", była szczerze zaimponowana jego pokazem muzycznym i jeśli jej pocałunki budziłyby podobne odczucia, mogła czuć się wyjątkowo. Bardziej niż już się czuła będąc tak miło i troskliwie traktowaną!
Spojrzała razem z Dexterem za szklankami. Podelektować? Znaczy, on mógł, ona zwyczajnie nie potrafiła. Nawet nie chodziło o to, że "musiała pić jak chlejus", po prostu nie lubiła smaku whisky na tyle by się nim raczyć. Tak jak dla innych rumy czy inne takie, dla niej był to alkohol do wypicia jako szot, kilka kielichów na dobry humor, dodatkowych kilka na obie nóżki, i do przodu. Mimo to nie zamierzała z nim wcale dyskutować, bo i nie było takiej potrzeby. Bardziej miała chęć zaprotestowac gdy Dexter się od niej odsunął, na co ogarnął ją okropny, wszechobecny chłód. Nie podobało jej się to i jakoś zbyt mocno kojarzyło się z codziennością, której tak nienawidziła. Dexter jednak nie pozwolił jej zatrzymać się w tym nawet na dłuższą chwilę, bo ani się obejrzała, już siedziała znów u niego na kolanach. Czy narzekała? Ależ skąd! Sięgnęła nawet dla nich po szklanki z alkoholem, podając jedną Dexterowi, a jej na chwilę zaburzone trwogą oblicze znowu wpłynął spokój, tak błogi, jednak tak niestety ulotny. Uniosła lekko szklankę w geście toastu, przy czym w porównaniu do Dextera, ona wzięła konkretny łyk, wcale nie racząc się smakiem, a bardziej mocą. Po tym odstawiając szklankę, bo niewygodnie ją tak trzymać, oparła głowę o jego ramię, wolną ręką przesuwając po jego klatce piersiowej delikatnie, niespiesznie, tak ot badając sobie jego ciało bez skrępowania.
- Who would have thought, huh? - rzuciła z lekkim rozbawieniem, cicho.