16-09-2021, 12:36 AM
Dostrzegła, jak przez krótką chwilę przyglądał jej się uważnie, jakby wyszukiwał w jej słowach drugiego dna.
Drugiego dna nie było. Nie tym razem. Może gdyby nadal była na niego ostro wkurzona, to… nie, to wtedy nadal w ogóle nie złożyłaby mu życzeń, bo najpewniej Alex byłby wkurwiony na nią za okazywanie swojej irytacji, a to prowadziłoby do zimnej wojny i braku rozmów, tak jak podczas tych dwóch tygodni.
A poza tym miała wrażenie, że brak jakichkolwiek życzeń zaboli go bardziej niż obrażanie się, ale grzeczne przychodzenie z życzeniami.
Zresztą, to teraz i tak nie było już ważne. Przeszło jej. A chociaż Alex wyglądał na niego zaskoczonego i jego słowa mogły być nieco ironiczne, zabrzmiał dość neutralnie. Jak coś w stylu nie umiem powiedzieć dziękuję, więc będę chujkiem w odrobinę mniejszym stopniu. Uśmiechnęła się i odwróciła na moment wzrok od jego twarzy.
Dziwną satysfakcję sprawiła jej jego reakcja na widok czekoladowej żaby. W porządku, może to nie był najlepszy prezent i najbardziej pasujący do Alexa, ale… nie krzywił się jakoś bardzo. Nie skomentował też tego w żaden złośliwy sposób – a wiedziała, że by potrafił. Nie, wyglądał jedynie na dość zdezorientowanego, na pewno zaskoczonego. Ale nade wszystko – nie pamiętała, kiedy ostatnio tak długo jej się przyglądał. Aż sama mogłaby się poczuć zmieszana – ale się nie poczuła.
Coś w jego oczach, w jego spojrzeniu sprawiało, że czuła się… dobrze. W sensie, nie była to jakaś chora satysfakcja, tylko… zupełnie jakby pozornie głupim błędem trafiła w dość czuły punkt Alexa i przez moment nie był pewien, jak zareagować. I chociaż nie rozumiała, o co chodzi, wiedziała, że docenił gest.
Nawet chyba spróbował się uśmiechnąć. Chociaż ten uśmiech wyglądał raczej jak uprzejmy grymas przeciśnięty przez praskę bardzo wielu złych doświadczeń.
Kiedy w końcu schował żabę, uśmiechnęła się do niego odrobinę szerzej, nim ponownie przeniosła spojrzenie na zachodzące słońce. Zdawało jej się, że ta sytuacja była dla Alexa trochę… trudna? Może miła, ale nadal… A może jej się zdawało. W końcu nie czytała w jego myślach, a jak dzisiaj stwierdziła – nie potrafiła nadal go rozgryźć.
A może po prostu nie potrafiła rozgryźć Alexa, którego widywała na co dzień? Nikt nie powiedział, że to musiał być prawdziwy Alex.
Chyba nie spodziewała się, że będzie próbował zagaić rozmowę… Ale zdecydowanie chętniej oderwała wzrok od malowniczego widoku. I wcale nie chodziło o zarzucony temat rozmowy – raczej o sam fakt, że chciał tę rozmowę podtrzymać.
Skinęła głową krótko, spuszczając ją odrobinę za moment.
— Siedem – stwierdziła. – W tym roku poszedł do szkoły.
Zawahała się przez chwilę. Przypomniała sobie o zdjęciu, które przed momentem schowała, kiedy tylko Alex przyszedł na dach, ale… ale w sumie czy musiała to robić? Dzisiejszy dzień był owiany już i tak dziwną aurą, jakby obcym klimatem, czymś, co sprawiało, że zachowywali się jak nie oni pod wpływem dziwacznej melancholii.
I chociaż zazwyczaj nie dzieliła się swoim życiem prywatnym, działo się to głównie dlatego, że nikt o nie nie pytał.
Alex zapytał po raz pierwszy.
Wysunęła zdjęcie z kieszeni i przesunęła się minimalnie bliżej Alexa. Przestrzeń i tak była spora, na tyle, aby przypadkiem się nie dotknęli, ale zmniejszona do tego stopnia, że mogła mu swobodnie pokazać na zdjęcie.
Obejmowała na nim szczęśliwego chłopca o brązowych włosach. Trzeba było zauważyć, że Tim w stopniu całkiem znaczącym różnił się od Alice, przynajmniej pod względem wyglądu. Przynajmniej w przypadku koloru włosów czy oczu.
Niemniej, siostra obejmowała go jedynym ramieniem, a w drugiej najwidoczniej trzymała aparat, którym zostało zrobione to zdjęcie.
— Ma na imię Tim – powiedziała. Cóż, tak naprawdę nazywał się Timberlake, ale Alice od zawsze mówiła na niego mały Tim. I jakoś nigdy mu to nie przeszkadzało. – Był strasznie szczęśliwy, że idzie do szkoły. Chciał zrobić sobie jakieś zdjęcie na pamiątkę, kiedy wyjadę do swojej szkoły i nie będę mogła być przy nim… w tych pierwszych chwilach.
Właśnie zrozumiała, że rozgadała się chyba za bardzo. Zerknęła kontrolnie na Alexa, jakby chciała wybadać, czy to było dla niego w porządku. W zasadzie, sama po sobie nie spodziewała się takiej wylewności, a tym bardziej w takim miejscu, nastroju i z takim klimatem…
Jednakże Tim był jedyną osobą, o którą naprawdę się troszczyła. O nim mogłaby mówić non stop.
Inna kwestia, że nie miała do kogo.
Drugiego dna nie było. Nie tym razem. Może gdyby nadal była na niego ostro wkurzona, to… nie, to wtedy nadal w ogóle nie złożyłaby mu życzeń, bo najpewniej Alex byłby wkurwiony na nią za okazywanie swojej irytacji, a to prowadziłoby do zimnej wojny i braku rozmów, tak jak podczas tych dwóch tygodni.
A poza tym miała wrażenie, że brak jakichkolwiek życzeń zaboli go bardziej niż obrażanie się, ale grzeczne przychodzenie z życzeniami.
Zresztą, to teraz i tak nie było już ważne. Przeszło jej. A chociaż Alex wyglądał na niego zaskoczonego i jego słowa mogły być nieco ironiczne, zabrzmiał dość neutralnie. Jak coś w stylu nie umiem powiedzieć dziękuję, więc będę chujkiem w odrobinę mniejszym stopniu. Uśmiechnęła się i odwróciła na moment wzrok od jego twarzy.
Dziwną satysfakcję sprawiła jej jego reakcja na widok czekoladowej żaby. W porządku, może to nie był najlepszy prezent i najbardziej pasujący do Alexa, ale… nie krzywił się jakoś bardzo. Nie skomentował też tego w żaden złośliwy sposób – a wiedziała, że by potrafił. Nie, wyglądał jedynie na dość zdezorientowanego, na pewno zaskoczonego. Ale nade wszystko – nie pamiętała, kiedy ostatnio tak długo jej się przyglądał. Aż sama mogłaby się poczuć zmieszana – ale się nie poczuła.
Coś w jego oczach, w jego spojrzeniu sprawiało, że czuła się… dobrze. W sensie, nie była to jakaś chora satysfakcja, tylko… zupełnie jakby pozornie głupim błędem trafiła w dość czuły punkt Alexa i przez moment nie był pewien, jak zareagować. I chociaż nie rozumiała, o co chodzi, wiedziała, że docenił gest.
Nawet chyba spróbował się uśmiechnąć. Chociaż ten uśmiech wyglądał raczej jak uprzejmy grymas przeciśnięty przez praskę bardzo wielu złych doświadczeń.
Kiedy w końcu schował żabę, uśmiechnęła się do niego odrobinę szerzej, nim ponownie przeniosła spojrzenie na zachodzące słońce. Zdawało jej się, że ta sytuacja była dla Alexa trochę… trudna? Może miła, ale nadal… A może jej się zdawało. W końcu nie czytała w jego myślach, a jak dzisiaj stwierdziła – nie potrafiła nadal go rozgryźć.
A może po prostu nie potrafiła rozgryźć Alexa, którego widywała na co dzień? Nikt nie powiedział, że to musiał być prawdziwy Alex.
Chyba nie spodziewała się, że będzie próbował zagaić rozmowę… Ale zdecydowanie chętniej oderwała wzrok od malowniczego widoku. I wcale nie chodziło o zarzucony temat rozmowy – raczej o sam fakt, że chciał tę rozmowę podtrzymać.
Skinęła głową krótko, spuszczając ją odrobinę za moment.
— Siedem – stwierdziła. – W tym roku poszedł do szkoły.
Zawahała się przez chwilę. Przypomniała sobie o zdjęciu, które przed momentem schowała, kiedy tylko Alex przyszedł na dach, ale… ale w sumie czy musiała to robić? Dzisiejszy dzień był owiany już i tak dziwną aurą, jakby obcym klimatem, czymś, co sprawiało, że zachowywali się jak nie oni pod wpływem dziwacznej melancholii.
I chociaż zazwyczaj nie dzieliła się swoim życiem prywatnym, działo się to głównie dlatego, że nikt o nie nie pytał.
Alex zapytał po raz pierwszy.
Wysunęła zdjęcie z kieszeni i przesunęła się minimalnie bliżej Alexa. Przestrzeń i tak była spora, na tyle, aby przypadkiem się nie dotknęli, ale zmniejszona do tego stopnia, że mogła mu swobodnie pokazać na zdjęcie.
Obejmowała na nim szczęśliwego chłopca o brązowych włosach. Trzeba było zauważyć, że Tim w stopniu całkiem znaczącym różnił się od Alice, przynajmniej pod względem wyglądu. Przynajmniej w przypadku koloru włosów czy oczu.
Niemniej, siostra obejmowała go jedynym ramieniem, a w drugiej najwidoczniej trzymała aparat, którym zostało zrobione to zdjęcie.
— Ma na imię Tim – powiedziała. Cóż, tak naprawdę nazywał się Timberlake, ale Alice od zawsze mówiła na niego mały Tim. I jakoś nigdy mu to nie przeszkadzało. – Był strasznie szczęśliwy, że idzie do szkoły. Chciał zrobić sobie jakieś zdjęcie na pamiątkę, kiedy wyjadę do swojej szkoły i nie będę mogła być przy nim… w tych pierwszych chwilach.
Właśnie zrozumiała, że rozgadała się chyba za bardzo. Zerknęła kontrolnie na Alexa, jakby chciała wybadać, czy to było dla niego w porządku. W zasadzie, sama po sobie nie spodziewała się takiej wylewności, a tym bardziej w takim miejscu, nastroju i z takim klimatem…
Jednakże Tim był jedyną osobą, o którą naprawdę się troszczyła. O nim mogłaby mówić non stop.
Inna kwestia, że nie miała do kogo.
Zło nigdy nie umiera. Przybiera tylko nowe formy.
Jeśli raz spotkało nas nieszczęście,
to nie znaczy, że jesteśmy odporne na powtórne zranienie.
Piorun może uderzyć dwa razy.
Jeśli raz spotkało nas nieszczęście,
to nie znaczy, że jesteśmy odporne na powtórne zranienie.
Piorun może uderzyć dwa razy.