17-09-2021, 10:24 PM
Może sobie to wyobraziła, ale zdawało jej się, że Hiroshi jest spięty, jakby trochę zestresowany, chociaż kompletnie nie mogła połączyć kropek, dlaczego niby. Gdyby na jej miejscu był Alex, zrozumiałaby to bez większych problemów. Może nawet w przypadku Valeriana byłoby to zrozumiałe, ale ona? Hiroshi zawsze szanował jej przestrzeń, starał się jej nie naruszać, nie startować z łapami i na dobrą sprawę chyba nigdy nie zamachnęła się nawet, żeby mu zdrowo przyjebać. Więc tym bardziej nie za bardzo rozumiała, czym miałby się stresować.
Stwierdzając, że i tak do tego nie dojdzie, zaciągnęła się papierosem, pozostawiając jego słowa bez odpowiedzi. Ciężko jej było stwierdzić, co Alex sobie ujebał w tym durnym łbie, może faktycznie Hiroshiego też omija. Jeśli tak, to świetnie mu idzie odpychanie od siebie ludzi. No, ale przynajmniej ma laski do bzykania. To chyba większa wartość dla niego.
Pozwoliła, aby między nimi wybrzmiewała przez moment cisza. Nie czuła się nią wcale skrępowana – zdawała jej się nawet dość naturalna. Zaciągnęła się raz jeszcze papierosem, wydychając dym w stronę słońca, któremu do zachodu pozostało mniej czasu niż więcej.
Dopiero słysząc pytanie Kojimy, skrzywiła się nieznacznie. Z jednej strony nie chciała o tym rozmawiać… Ale z drugiej chciała to wszystko z siebie wywalić. A jako że Hiroshi zapewne nie miał pojęcia, co działo się tamtej feralnej nocy (nadal), ktoś w końcu musiał go oświecić.
— Poza tym, że przez głupie pomysły Valeriana wylałam poncz na koszulkę Alexa i kazał mi ją natychmiast wyprać? – uniosła brew i odwróciła się przodem do Hiroshiego, bokiem oparłszy się o balustradę. W gruncie rzeczy wcale nie była wkurwiona za pranie. Wzięła na siebie to, że zjebała i naprawiła błąd tak szybko, jak potrafiła. Tak robią odpowiedzialni ludzie. – Cóż, jak wróciłam, Alex upolował sobie wzrokiem jakąś dziunię, na którą się napalił. Kazał Valerianowi wycałować jej tyłek od niego. Uprzedzając Twoje pytanie, tak, zrobił to – raz jeszcze dym wypełnił płuca Alice, wypełniając pauzę w jej wypowiedzi. W zasadzie ta część show jej się nawet podobała, kretyn Blackwood dostał to, na co zasłużył. – Laska wylała wino, kazała Valerianowi spierdalać i pogrozić, że Alex sam będzie zlizywał to wino jak jeszcze raz odwali, czy coś. – Naprawdę, tematy wszelkich perwersji i fantazji nie tylko jej nie interesowały, ale przy okazji też i obrzydzały. – A potem wymyślił, żebym zbajerowała przydupasa tej jego cizi i zakosiła wino – wzruszyła odrobinę ramionami. – Szło nawet nieźle, poza tym, że mnie mdliło. Ale wstawiony gość wyskoczył do mnie z łapami. Dobra, może nie bezpośrednio do mnie, ale zaczął obmacywać moje włosy – prychnęła z oburzeniem, a wkurwienie z powrotem zaczęło osiągać swoje apogeum. Żeby nie strzelać laserami z oczu, odwróciła wzrok w stronę przestrzeni znajdującej się na samym parterze. – Dałam radę mu nie przyjebać. Zabrałam to jebane wino, dałam Alexowi i powiedziałam, że nigdy więcej nie wykorzysta mnie, bo mu się ruchać zachciało. Ukłoniłam się jak przed jej królewską mością i wyszłam.
Pokrótce. Pominęła ten element z późniejszym przeżywaniem, traumą oraz leżeniem w łóżku z poduszką przyciśniętą do piersi, gdy próbowała opanować nagły napad strachu i bezwładności. Kojima i tak by nie zrozumiał.
— Jak tak teraz myślę, to trochę tego żałuję – mruknęła, zaciągając się papierosem po raz kolejny. A gdy wypuściła dym, dodała: - Mogłam wsadzić mu to wino w dupę.
Stwierdzając, że i tak do tego nie dojdzie, zaciągnęła się papierosem, pozostawiając jego słowa bez odpowiedzi. Ciężko jej było stwierdzić, co Alex sobie ujebał w tym durnym łbie, może faktycznie Hiroshiego też omija. Jeśli tak, to świetnie mu idzie odpychanie od siebie ludzi. No, ale przynajmniej ma laski do bzykania. To chyba większa wartość dla niego.
Pozwoliła, aby między nimi wybrzmiewała przez moment cisza. Nie czuła się nią wcale skrępowana – zdawała jej się nawet dość naturalna. Zaciągnęła się raz jeszcze papierosem, wydychając dym w stronę słońca, któremu do zachodu pozostało mniej czasu niż więcej.
Dopiero słysząc pytanie Kojimy, skrzywiła się nieznacznie. Z jednej strony nie chciała o tym rozmawiać… Ale z drugiej chciała to wszystko z siebie wywalić. A jako że Hiroshi zapewne nie miał pojęcia, co działo się tamtej feralnej nocy (nadal), ktoś w końcu musiał go oświecić.
— Poza tym, że przez głupie pomysły Valeriana wylałam poncz na koszulkę Alexa i kazał mi ją natychmiast wyprać? – uniosła brew i odwróciła się przodem do Hiroshiego, bokiem oparłszy się o balustradę. W gruncie rzeczy wcale nie była wkurwiona za pranie. Wzięła na siebie to, że zjebała i naprawiła błąd tak szybko, jak potrafiła. Tak robią odpowiedzialni ludzie. – Cóż, jak wróciłam, Alex upolował sobie wzrokiem jakąś dziunię, na którą się napalił. Kazał Valerianowi wycałować jej tyłek od niego. Uprzedzając Twoje pytanie, tak, zrobił to – raz jeszcze dym wypełnił płuca Alice, wypełniając pauzę w jej wypowiedzi. W zasadzie ta część show jej się nawet podobała, kretyn Blackwood dostał to, na co zasłużył. – Laska wylała wino, kazała Valerianowi spierdalać i pogrozić, że Alex sam będzie zlizywał to wino jak jeszcze raz odwali, czy coś. – Naprawdę, tematy wszelkich perwersji i fantazji nie tylko jej nie interesowały, ale przy okazji też i obrzydzały. – A potem wymyślił, żebym zbajerowała przydupasa tej jego cizi i zakosiła wino – wzruszyła odrobinę ramionami. – Szło nawet nieźle, poza tym, że mnie mdliło. Ale wstawiony gość wyskoczył do mnie z łapami. Dobra, może nie bezpośrednio do mnie, ale zaczął obmacywać moje włosy – prychnęła z oburzeniem, a wkurwienie z powrotem zaczęło osiągać swoje apogeum. Żeby nie strzelać laserami z oczu, odwróciła wzrok w stronę przestrzeni znajdującej się na samym parterze. – Dałam radę mu nie przyjebać. Zabrałam to jebane wino, dałam Alexowi i powiedziałam, że nigdy więcej nie wykorzysta mnie, bo mu się ruchać zachciało. Ukłoniłam się jak przed jej królewską mością i wyszłam.
Pokrótce. Pominęła ten element z późniejszym przeżywaniem, traumą oraz leżeniem w łóżku z poduszką przyciśniętą do piersi, gdy próbowała opanować nagły napad strachu i bezwładności. Kojima i tak by nie zrozumiał.
— Jak tak teraz myślę, to trochę tego żałuję – mruknęła, zaciągając się papierosem po raz kolejny. A gdy wypuściła dym, dodała: - Mogłam wsadzić mu to wino w dupę.
Zło nigdy nie umiera. Przybiera tylko nowe formy.
Jeśli raz spotkało nas nieszczęście,
to nie znaczy, że jesteśmy odporne na powtórne zranienie.
Piorun może uderzyć dwa razy.
Jeśli raz spotkało nas nieszczęście,
to nie znaczy, że jesteśmy odporne na powtórne zranienie.
Piorun może uderzyć dwa razy.