17-09-2021, 11:58 PM
Niby też cisza mu nie wadziła, sam generalnie był dość małomówny większość czasu. Tym razem jednak nie tyl ebyła to cisza niewygodna ze względu na towarzystwo, a jedynie przez jego własne kryzysy wewnętrzne. To jego cisza była tu trudna, nie ich wspólna. Ale miało się może wyjaśnić skąd to spięcie, choć Hiro nie był raczej zbytnio wylewny.
Słuchał całej opowieści w milczeniu. Kojarzył kwestię zalania Alexa jakby z dna umysłu. Już był w trakcie odwrotu, lub ogarniania ścieżki ucieczki dopiero, acz świtało mu, że coś takiego się zadziało. Aczkolwiek im więcej słuchał, tym bardziej nie wiedział jak się do tego odnieść. Naturalnie, nie wspominając już o tym, jak wdzięczny był sam sobie, że nawiał. Przecież to by się skończyło miazgą. Chociaż, w sumie to chyba się skończyło, tylko nie dla niego.
W zasadzie słuchał bardziej z poczuciem, że przesrane, ale jakoś nie dziwiło go nic tak całkowicie, póki Alice nie przeszła do zmacania jej przez jakiegoś zjeba. Spojrzał na nią, wyraźnie samemu też się jeżąc i nabierając powietrza przez noc ze złością. Nie był najbardziej empatyczną osobą na świecie, ale jakoś z Alice potrafił się utożsamić w pewien sposób, choć może pokrętny i ostatecznie bardzo różny. Ale jednak reakcje mieli całkiem podobne, i szanowali swoje niechęci. I nienawidził, jak ktoś nie szanował jej niechęci.
Milczał chwilę, w sumie nie wiedząc aż jak to skomentować. Teraz i on był wściekły na Alexa! Wcześniej po prostu się go obawiał, ale teraz jednak był bardziej zły niż przestraszony.
- Mogłaś. - Powiedział w końcu chłodno, kiwając głową. - To absolutnie poniżej pasa.
I w sumie pewnie nawet by wtrącił się, zaprotestował całej sytuacji. Wiedział, że nie potrafiłby stać i się gapić jak Alice nagina ostro swoją przestrzeń komfortu. Nie był już teraz nawet pewien czy to dobrze, że nawiał. Może byłby w głębszej dupie co Alice, albo byłby w niej zamiast niej, ale chyba już i tak przyzwyczaił się do wpierdolów raz na jakiś czas. Jeden w tę czy we wtę...
- Przepraszam, że się zmyłem. - Powiedział pewnie, choć skrzywił się przy tym w poczuciu wyrzutu sumienia. Zerknął na nią, po czym odetchnął cicho. - Pewnie bym się z nim pożarł, ale chociaż jedno przyjęłoby kulkę na siebie, nie większość... Albo wszyscy, bo i tak pewnie mam przesrane.
Dopiero wtedy spojrzał na nią przepraszająco.
- Ale i tak to było słabe.
Słuchał całej opowieści w milczeniu. Kojarzył kwestię zalania Alexa jakby z dna umysłu. Już był w trakcie odwrotu, lub ogarniania ścieżki ucieczki dopiero, acz świtało mu, że coś takiego się zadziało. Aczkolwiek im więcej słuchał, tym bardziej nie wiedział jak się do tego odnieść. Naturalnie, nie wspominając już o tym, jak wdzięczny był sam sobie, że nawiał. Przecież to by się skończyło miazgą. Chociaż, w sumie to chyba się skończyło, tylko nie dla niego.
W zasadzie słuchał bardziej z poczuciem, że przesrane, ale jakoś nie dziwiło go nic tak całkowicie, póki Alice nie przeszła do zmacania jej przez jakiegoś zjeba. Spojrzał na nią, wyraźnie samemu też się jeżąc i nabierając powietrza przez noc ze złością. Nie był najbardziej empatyczną osobą na świecie, ale jakoś z Alice potrafił się utożsamić w pewien sposób, choć może pokrętny i ostatecznie bardzo różny. Ale jednak reakcje mieli całkiem podobne, i szanowali swoje niechęci. I nienawidził, jak ktoś nie szanował jej niechęci.
Milczał chwilę, w sumie nie wiedząc aż jak to skomentować. Teraz i on był wściekły na Alexa! Wcześniej po prostu się go obawiał, ale teraz jednak był bardziej zły niż przestraszony.
- Mogłaś. - Powiedział w końcu chłodno, kiwając głową. - To absolutnie poniżej pasa.
I w sumie pewnie nawet by wtrącił się, zaprotestował całej sytuacji. Wiedział, że nie potrafiłby stać i się gapić jak Alice nagina ostro swoją przestrzeń komfortu. Nie był już teraz nawet pewien czy to dobrze, że nawiał. Może byłby w głębszej dupie co Alice, albo byłby w niej zamiast niej, ale chyba już i tak przyzwyczaił się do wpierdolów raz na jakiś czas. Jeden w tę czy we wtę...
- Przepraszam, że się zmyłem. - Powiedział pewnie, choć skrzywił się przy tym w poczuciu wyrzutu sumienia. Zerknął na nią, po czym odetchnął cicho. - Pewnie bym się z nim pożarł, ale chociaż jedno przyjęłoby kulkę na siebie, nie większość... Albo wszyscy, bo i tak pewnie mam przesrane.
Dopiero wtedy spojrzał na nią przepraszająco.
- Ale i tak to było słabe.