18-09-2021, 06:43 PM
Z pewnością mógł to zawdzięczać alkoholowi już radośnie hasającemu w organizmie, ale jakoś nie chciał nawet myśleć o wychodzeniu z tej sali. Nie chciał wracać do rzeczywistości czekającej za drzwiami - do nienagannych manier, godnego reprezentowania rodu, ustawionego małżeństwa i udawania, że się z Mią dogadują bez problemu. Mimo że rozumiał potrzebę przedłużenia linii rodu, rozumiał obowiązek względem tradycji, to obłuda tego wszystkiego jak miał się zachowywać coraz bardziej go męczyła.
Teraz, tutaj, razem z Rose wszystko zdawało się takie... proste. I szczere. Dali się ponieść chwili (i alkoholowi), bo obydwoje tego chcieli i, oh boy, Dexterowi było mało.
- Don't expect to get some more in the nearest future. - Zaśmiał się krótko, w przekorny sposób mówiąc, żeby nie przyzwyczajała się do komplementów z jego strony. Och, mógłby jej dać ich więcej, ale po co tak wszystkie na raz? Lepiej dozować przyjemność. Albo faktycznie uciąć, żeby nie rozbestwiła się później za bardzo z nadmiaru miłych słów z jego strony. No bo kto to widział, tak z dnia na dzień nagle stałby się dla niej uprzejmy?
Jak już usadowił ją sobie wygodnie na kolanach, objął jednym ramieniem dłoń opierając na jej nagim biodrze. Samym kciukiem gładził rozgrzaną wciąż gorącem zbliżenia skórę, nie zwracając nawet zbytnio uwagi na ten gest. Ot, automatycznie wyszło. Z krótkim, wdzięcznym uśmiechem przyjął podaną szklankę z whisky i również uniósł ją lekko w odpowiedzi na ten niemy toast. Upił niewielki łyk, faktycznie delektując się specyficznym, jakby dymowym smakiem alkoholu. Widząc jak barbarzyńsko Rose podchodzi do picia tak zacnego trunku, uniósł jedynie brwi i z uśmiechem pokręcił lekko głową. Pomyśleć, że jeszcze wczoraj poczułby straszną irytację na tak jawne profanowanie bursztynowego napitka! I to nie dlatego, że został wypity szybko, ale dlatego, że zrobiła to Rose. Teraz bardziej go to bawiło i w sumie uznał to za całkiem urocze.
Nie odstawił swojej szklanki, oparł ją (wciąż trzymaną w dłoni) o udo Gryfonki, więc z pewnością poczuła drobny chłód szkła na skórze. Jak tylko oparła głowę o jego ramię, jakoś tak odruchowo pocałował ją w czoło i przymknął lekko oczy, delektując się dotykiem jej palców na własnej klatce piersiowej.
- Nawet przez myśl mi nigdy nie przeszło, że mogłoby do tego dojść. - Brzmiał na równie rozbawionego takim obrotem spraw, co ona. - Podejrzewałem, że prędzej odgryziesz mi twarz, a tu taka niespodzianka... - Przesunął powolutku denkiem szklanki w dół i górę jej uda, następnie upijając kolejny niewielki łyk.
Teraz, tutaj, razem z Rose wszystko zdawało się takie... proste. I szczere. Dali się ponieść chwili (i alkoholowi), bo obydwoje tego chcieli i, oh boy, Dexterowi było mało.
- Don't expect to get some more in the nearest future. - Zaśmiał się krótko, w przekorny sposób mówiąc, żeby nie przyzwyczajała się do komplementów z jego strony. Och, mógłby jej dać ich więcej, ale po co tak wszystkie na raz? Lepiej dozować przyjemność. Albo faktycznie uciąć, żeby nie rozbestwiła się później za bardzo z nadmiaru miłych słów z jego strony. No bo kto to widział, tak z dnia na dzień nagle stałby się dla niej uprzejmy?
Jak już usadowił ją sobie wygodnie na kolanach, objął jednym ramieniem dłoń opierając na jej nagim biodrze. Samym kciukiem gładził rozgrzaną wciąż gorącem zbliżenia skórę, nie zwracając nawet zbytnio uwagi na ten gest. Ot, automatycznie wyszło. Z krótkim, wdzięcznym uśmiechem przyjął podaną szklankę z whisky i również uniósł ją lekko w odpowiedzi na ten niemy toast. Upił niewielki łyk, faktycznie delektując się specyficznym, jakby dymowym smakiem alkoholu. Widząc jak barbarzyńsko Rose podchodzi do picia tak zacnego trunku, uniósł jedynie brwi i z uśmiechem pokręcił lekko głową. Pomyśleć, że jeszcze wczoraj poczułby straszną irytację na tak jawne profanowanie bursztynowego napitka! I to nie dlatego, że został wypity szybko, ale dlatego, że zrobiła to Rose. Teraz bardziej go to bawiło i w sumie uznał to za całkiem urocze.
Nie odstawił swojej szklanki, oparł ją (wciąż trzymaną w dłoni) o udo Gryfonki, więc z pewnością poczuła drobny chłód szkła na skórze. Jak tylko oparła głowę o jego ramię, jakoś tak odruchowo pocałował ją w czoło i przymknął lekko oczy, delektując się dotykiem jej palców na własnej klatce piersiowej.
- Nawet przez myśl mi nigdy nie przeszło, że mogłoby do tego dojść. - Brzmiał na równie rozbawionego takim obrotem spraw, co ona. - Podejrzewałem, że prędzej odgryziesz mi twarz, a tu taka niespodzianka... - Przesunął powolutku denkiem szklanki w dół i górę jej uda, następnie upijając kolejny niewielki łyk.