18-09-2021, 08:46 PM
Wcale nie wybierała się na imprezę. A w każdym razie nie zamierzała się wybrać, dopóki Heather nie zagrała karta najlepszej przyjaciółki i po prostu stwierdziła, że April idzie i koniec. Nie zakładała, żeby miała dobrze się bawić w tłumie uczniów lubiących imprezy, bo sama takim typem zdecydowanie nie była, ale właściwie bez marudzenia uznała, że potowarzyszy Hatheway. Znając ją, to pewnie i tak szybko znajdzie sobie towarzystwo kogoś, z kim spędzi resztę nocy, a wtedy Kingsley będzie miała okazję wymknąć się i wrócić do pokoju.
Niechęć do imprezy wcale nie oznaczała, że nie przyłoży się do wyglądania najlepiej, jak tylko mogła! Może w przeciwieństwie do Gryfonki nie jak na rozdanie oskarów, ale mimo wszystko mniej codziennie. Ostatecznie postawiła na sukienkę z kwiatowym motywem i szerokim kołnierzem odsłaniającym ramiona, z falbaną podkreślającą jej krój, przewiązywaną w pasie. Do tego dobrała zwykłe, czarne balerinki bez obcasa pasujące do czarnej torebki z magicznie powiększonym wnętrzem, żeby móc zmieścić w nią różdżkę i kilka niezbędnych kosmetyków. Najwięcej czasu i uwagi poświęciła fryzurze, splatając długie rude włosy w dwa kłosy opadające na ramiona. Celowo wybrała tak bardzo letni wygląd, żeby ostatecznie pożegnać wakacje i skupić się na nadchodzącym roku.
Po mistrzowsku udało jej się zignorować przytyki Vatesa, który zdawał się być niewzruszony jej brakiem zainteresowania i bez przerwy komentował niemal każdy krok. Również ten wykonany fizycznie na spotkanie z Heather i później do wybranej na imprezę sali.
Nie omieszkała po raz n-ty przypomnieć przyjaciółce, że niekoniecznie jest imprezowym typem i pewnie będzie ją tylko niepotrzebnie hamować, ale dzisiaj do Hatheway wyraźnie to nie docierało. Albo faktycznie postawiła sobie za punkt honoru rozwianie wyjątkowo głębokich lęków April z początku tego roku.
Weszła do sali, chowając się nieco w cieniu Gryfonki. Celowo! Było to o tyle łatwe, że blondynka zawsze zwracała na siebie większość uwagi i podświadomie dążyła do bycia najjaśniejszą gwiazdą na firmamencie społeczności szkolnej. Chwała jej za to, dzięki temu Kingsley przemykała w większości niezauważona i nie musiała zmagać się z nadmiarem kontaktów międzyludzkich, komentowanych od razu przez Vatesa.
- No dobrze, dobrze. Dam szansę imprezie. Ale jak znajdziesz kogoś dużo bardziej interesującego, to masz się na mnie nie oglądać, jasne? - Uśmiechnęła się właściwie z wdzięcznością, że miała ją przy sobie. Przez "kogoś bardziej interesującego" oczywiście miała na myśli Noah. Jakoś nie podejrzewała zobaczyć go na takim spędzie, bo nie był typem imprezowicza, na dodatek wyglądał dzisiaj na wyjątkowo zmęczonego, ale też zdążyła zauważyć, że tych dwoje ciągnie do siebie jakaś niewyobrażalna siła i potrafią znaleźć się obok siebie w mgnieniu oka.
Przyjęła podany kubeczek z odrobiną trwogi. Nie przepadała za smakiem alkoholu, dlatego też właściwie nigdy nie piła. Tym bardziej tych mocnych trunków. Ale nie zamierzała sprawić Heather przykrości i westchnąwszy na dodanie sobie odwagi, upiła mały łyk.
Cudem nie wypluła, bo nie spodziewała się takiego palenia w język i gardło. Za to zakaszlała kilkakrotnie, jak totalny żółtodziób, którym z resztą była.
- Matko i córko, Heather, chcesz żebym się bawiła, czy dezynfekowała sobie żołądek? Prawie wypaliło mi dziurę w podniebieniu. - Nie mówiła tego w gniewie, raczej w zdumieniu jak można pić tak mocne rzeczy na potęgę!
Niechęć do imprezy wcale nie oznaczała, że nie przyłoży się do wyglądania najlepiej, jak tylko mogła! Może w przeciwieństwie do Gryfonki nie jak na rozdanie oskarów, ale mimo wszystko mniej codziennie. Ostatecznie postawiła na sukienkę z kwiatowym motywem i szerokim kołnierzem odsłaniającym ramiona, z falbaną podkreślającą jej krój, przewiązywaną w pasie. Do tego dobrała zwykłe, czarne balerinki bez obcasa pasujące do czarnej torebki z magicznie powiększonym wnętrzem, żeby móc zmieścić w nią różdżkę i kilka niezbędnych kosmetyków. Najwięcej czasu i uwagi poświęciła fryzurze, splatając długie rude włosy w dwa kłosy opadające na ramiona. Celowo wybrała tak bardzo letni wygląd, żeby ostatecznie pożegnać wakacje i skupić się na nadchodzącym roku.
Po mistrzowsku udało jej się zignorować przytyki Vatesa, który zdawał się być niewzruszony jej brakiem zainteresowania i bez przerwy komentował niemal każdy krok. Również ten wykonany fizycznie na spotkanie z Heather i później do wybranej na imprezę sali.
Nie omieszkała po raz n-ty przypomnieć przyjaciółce, że niekoniecznie jest imprezowym typem i pewnie będzie ją tylko niepotrzebnie hamować, ale dzisiaj do Hatheway wyraźnie to nie docierało. Albo faktycznie postawiła sobie za punkt honoru rozwianie wyjątkowo głębokich lęków April z początku tego roku.
Weszła do sali, chowając się nieco w cieniu Gryfonki. Celowo! Było to o tyle łatwe, że blondynka zawsze zwracała na siebie większość uwagi i podświadomie dążyła do bycia najjaśniejszą gwiazdą na firmamencie społeczności szkolnej. Chwała jej za to, dzięki temu Kingsley przemykała w większości niezauważona i nie musiała zmagać się z nadmiarem kontaktów międzyludzkich, komentowanych od razu przez Vatesa.
- No dobrze, dobrze. Dam szansę imprezie. Ale jak znajdziesz kogoś dużo bardziej interesującego, to masz się na mnie nie oglądać, jasne? - Uśmiechnęła się właściwie z wdzięcznością, że miała ją przy sobie. Przez "kogoś bardziej interesującego" oczywiście miała na myśli Noah. Jakoś nie podejrzewała zobaczyć go na takim spędzie, bo nie był typem imprezowicza, na dodatek wyglądał dzisiaj na wyjątkowo zmęczonego, ale też zdążyła zauważyć, że tych dwoje ciągnie do siebie jakaś niewyobrażalna siła i potrafią znaleźć się obok siebie w mgnieniu oka.
Przyjęła podany kubeczek z odrobiną trwogi. Nie przepadała za smakiem alkoholu, dlatego też właściwie nigdy nie piła. Tym bardziej tych mocnych trunków. Ale nie zamierzała sprawić Heather przykrości i westchnąwszy na dodanie sobie odwagi, upiła mały łyk.
Cudem nie wypluła, bo nie spodziewała się takiego palenia w język i gardło. Za to zakaszlała kilkakrotnie, jak totalny żółtodziób, którym z resztą była.
- Matko i córko, Heather, chcesz żebym się bawiła, czy dezynfekowała sobie żołądek? Prawie wypaliło mi dziurę w podniebieniu. - Nie mówiła tego w gniewie, raczej w zdumieniu jak można pić tak mocne rzeczy na potęgę!