19-09-2021, 01:03 AM
Było mu źle ze wszystkim w tym momencie. Z tym, że Alice została tak potraktowana, przez co o dziwo i on sam poczuł się zdradzony. Z tym, że w przeciwieństwie od reszty, on był pierdolonym tchórzem i nienawidził tego. Ale nie potrafił wykrzesać z siebie tej odwagi, może gdzieś w nim była, powinna być, prawda? Był w domu lwa. Musiał być jednak kimś więcej niż szczurem pokładowym, naprawdę starał się w to wierzyć. A jednak gdy przychodziły momenty próby...
Zerknął na Alice gdy ta zapewniała go, że w sumie to dobrze zrobił. Nie czuł się z tym ani grochu lepiej, ale jakoś tak... Fajnie, że przynajmniej ona nie była zła, że go nie nienawidziła. Starczyło, że sam siebie nienawidził.
- Czy, uh... - Zastanowił się chwilę, trochę przetwarzając słowa, pytanie, jakie chciał zadać. Zapatrzył się znowu na papierosa, ponuro i nieco wręcz mrocznie, gdy zdawał się jakoś wcale nie zyskiwać na humorze, nawet jeśli czuł się lepiej z akceptacją Alice. - Myślisz, że nasz gang ma kryzys, czy to początek końca...?
Inna sprawa, że dosłownie za każdym razem jak się kłócili czy powstawała jakakolwiek drama, zawsze był niemal pewny, że to koniec. Ciężko znosił wszelkie kłótnie i zawsze bał się, że każda kolejna będzie tą ostatnią. Kiedy byli pogodzeni, czuł się względnie bezpiecznie, a w każdym razie "pod ochroną". Za to kiedy powstawał "kwas", liczył każdy dzień, obawiając się, że im więcej czasus minie, tym gorzej. Jakby w ciągu tygodnia każdy miał zapomnieć o reszcie i nauczyć się funkcjonować samemu, podczas gdy Hiroshi tak nie potrafił i nie chciał musieć się przestawiać. Niestety też nie był dość charyzmatyczny i pewny siebie by próbować jakoś naprawiać kłótnie i nie mógł zrobić nic, tylko czekać.
Zerknął na Alice gdy ta zapewniała go, że w sumie to dobrze zrobił. Nie czuł się z tym ani grochu lepiej, ale jakoś tak... Fajnie, że przynajmniej ona nie była zła, że go nie nienawidziła. Starczyło, że sam siebie nienawidził.
- Czy, uh... - Zastanowił się chwilę, trochę przetwarzając słowa, pytanie, jakie chciał zadać. Zapatrzył się znowu na papierosa, ponuro i nieco wręcz mrocznie, gdy zdawał się jakoś wcale nie zyskiwać na humorze, nawet jeśli czuł się lepiej z akceptacją Alice. - Myślisz, że nasz gang ma kryzys, czy to początek końca...?
Inna sprawa, że dosłownie za każdym razem jak się kłócili czy powstawała jakakolwiek drama, zawsze był niemal pewny, że to koniec. Ciężko znosił wszelkie kłótnie i zawsze bał się, że każda kolejna będzie tą ostatnią. Kiedy byli pogodzeni, czuł się względnie bezpiecznie, a w każdym razie "pod ochroną". Za to kiedy powstawał "kwas", liczył każdy dzień, obawiając się, że im więcej czasus minie, tym gorzej. Jakby w ciągu tygodnia każdy miał zapomnieć o reszcie i nauczyć się funkcjonować samemu, podczas gdy Hiroshi tak nie potrafił i nie chciał musieć się przestawiać. Niestety też nie był dość charyzmatyczny i pewny siebie by próbować jakoś naprawiać kłótnie i nie mógł zrobić nic, tylko czekać.