19-09-2021, 02:21 AM
Słysząc, jak parsknął, tylko uśmiechnęła się szerzej, o dziwo, nie odczytując z tego jakichś strasznie negatywnych emocji. W sensie, znała Alexa na tyle, żeby wiedzieć, kiedy nie żartował i kiedy naprawdę zwracał się czy parskał ironicznie. Teraz to brzmiało tak, jakby chciał się podrażnić. Dziwne, bo chyba nigdy tego nie robił. Nie pamiętała przynajmniej.
Zaśmiała się pod nosem na stwierdzenie, że trzeba założyć, iż w ogóle ma sumienie. Jako pierwsze do głowy przyszło jej, że jedynej laski, która na niego nigdy nie leciała, mogłoby mu być jednak trochę szkoda, ale za moment w jej głowie pojawił się mały error. Skąd się w ogóle wzięła ta myśl? Nie pamiętała nawet, żeby kiedykolwiek przyglądała się Alexowi i temu, w towarzystwie jakich dziewczyn go widywała. Było ich sporo, ale w sumie nigdy tego nie komentowała i jakoś generalnie miała to głęboko gdzieś.
— Każdy ma jakieś sumienie. Kwestia jest tego, gdzie leżą granice – rzuciła zamiast tego, w sumie nawet nie wiedząc, czy miało to sens. Miało? Chyba miało. Zdawało jej się, że miało. W końcu każdy miał sumienie… chyba że był psychopatą. Mimo wszystko, Alexa nie umiała zaliczyć do grona psychopatów. Nie pasował chyba nawet na socjopatę. Chociaż bliżej mu było do tego drugiego niż pierwszego.
Była poniekąd ciekawa, jak Alex podejdzie do tego tematu. Okej, gdyby była trochę mniej otumaniona – albo wcale – nie zapytałaby go o coś takiego. Nie zapytałaby go, nawet gdyby ona była zrobiona, a on cholernie trzeźwy, i gdyby nie siedzieli na pierdolonym dachu, paląc skręty i pijąc whisky.
Zamiast odpowiedzi, dostrzegła w jego oczach lekkie zdziwienie, a w uszach wybrzmiewała jej nadal cisza. Gdyby nie fakt, że patrzył bezpośrednio na nią, pomyślałaby, że kompletnie zignoruje to pytanie.
W zasadzie nie pomyliła się za bardzo, bo za moment Alex po prostu podał jej skręta – a ona go przyjęła. Zaciągnęła się dymem i nieco odchyliła, aby nie wydychać go prosto w twarz Dickmana. Może gdyby była wkurwiona, albo chciała wkurwić jego, tak by zrobiła – ale obecnie czuła nawet do niego nić sympatii, było miło, więc nie miała powodów, żeby go drażnić. Zresztą, nie miała na to ochoty.
Odpowiedź padła taka, której kompletnie się nie spodziewała. Zmarszczyła brwi i przeniosła z powrotem wzrok na Alexa. Słowa, które wypowiadał, brzmiały znajomo. Jak na kogoś, kto robił z siebie twardego skurwysyna, bardzo dobrze znał Alicję w Krainie Czarów, skoro rzucał cytatami na prawo i lewo.
Pamiętała, że ten cytat pochodził z ust Księżnej, gdy rozmawiała z Alicją i z każdego kolejnego zdania wyciągała kolejne morały, których ta pierwotnie nie mogła dojrzeć czy zrozumieć.
Skoro tak, co z tego mogła wyciągnąć ona?
Zaciągnęła się raz jeszcze i, zamknąwszy oczy, starała się sobie przypomnieć to, co jej dzisiaj powiedział – że był sam. A raczej nie sam, co samotny. Za to ona właśnie pytała go, czemu jest takim dupkiem. Skoro jest samotny i jednocześnie stara się odpychać od siebie ludzi to… jaki jest tutaj sens?
Wpuściła do płuc kolejną porcję dymu. Chyba była nadal za mało zjarana, żeby to zrozumieć.
Zaśmiała się pod nosem na stwierdzenie, że trzeba założyć, iż w ogóle ma sumienie. Jako pierwsze do głowy przyszło jej, że jedynej laski, która na niego nigdy nie leciała, mogłoby mu być jednak trochę szkoda, ale za moment w jej głowie pojawił się mały error. Skąd się w ogóle wzięła ta myśl? Nie pamiętała nawet, żeby kiedykolwiek przyglądała się Alexowi i temu, w towarzystwie jakich dziewczyn go widywała. Było ich sporo, ale w sumie nigdy tego nie komentowała i jakoś generalnie miała to głęboko gdzieś.
— Każdy ma jakieś sumienie. Kwestia jest tego, gdzie leżą granice – rzuciła zamiast tego, w sumie nawet nie wiedząc, czy miało to sens. Miało? Chyba miało. Zdawało jej się, że miało. W końcu każdy miał sumienie… chyba że był psychopatą. Mimo wszystko, Alexa nie umiała zaliczyć do grona psychopatów. Nie pasował chyba nawet na socjopatę. Chociaż bliżej mu było do tego drugiego niż pierwszego.
Była poniekąd ciekawa, jak Alex podejdzie do tego tematu. Okej, gdyby była trochę mniej otumaniona – albo wcale – nie zapytałaby go o coś takiego. Nie zapytałaby go, nawet gdyby ona była zrobiona, a on cholernie trzeźwy, i gdyby nie siedzieli na pierdolonym dachu, paląc skręty i pijąc whisky.
Zamiast odpowiedzi, dostrzegła w jego oczach lekkie zdziwienie, a w uszach wybrzmiewała jej nadal cisza. Gdyby nie fakt, że patrzył bezpośrednio na nią, pomyślałaby, że kompletnie zignoruje to pytanie.
W zasadzie nie pomyliła się za bardzo, bo za moment Alex po prostu podał jej skręta – a ona go przyjęła. Zaciągnęła się dymem i nieco odchyliła, aby nie wydychać go prosto w twarz Dickmana. Może gdyby była wkurwiona, albo chciała wkurwić jego, tak by zrobiła – ale obecnie czuła nawet do niego nić sympatii, było miło, więc nie miała powodów, żeby go drażnić. Zresztą, nie miała na to ochoty.
Odpowiedź padła taka, której kompletnie się nie spodziewała. Zmarszczyła brwi i przeniosła z powrotem wzrok na Alexa. Słowa, które wypowiadał, brzmiały znajomo. Jak na kogoś, kto robił z siebie twardego skurwysyna, bardzo dobrze znał Alicję w Krainie Czarów, skoro rzucał cytatami na prawo i lewo.
Pamiętała, że ten cytat pochodził z ust Księżnej, gdy rozmawiała z Alicją i z każdego kolejnego zdania wyciągała kolejne morały, których ta pierwotnie nie mogła dojrzeć czy zrozumieć.
Skoro tak, co z tego mogła wyciągnąć ona?
Zaciągnęła się raz jeszcze i, zamknąwszy oczy, starała się sobie przypomnieć to, co jej dzisiaj powiedział – że był sam. A raczej nie sam, co samotny. Za to ona właśnie pytała go, czemu jest takim dupkiem. Skoro jest samotny i jednocześnie stara się odpychać od siebie ludzi to… jaki jest tutaj sens?
Wpuściła do płuc kolejną porcję dymu. Chyba była nadal za mało zjarana, żeby to zrozumieć.
Zło nigdy nie umiera. Przybiera tylko nowe formy.
Jeśli raz spotkało nas nieszczęście,
to nie znaczy, że jesteśmy odporne na powtórne zranienie.
Piorun może uderzyć dwa razy.
Jeśli raz spotkało nas nieszczęście,
to nie znaczy, że jesteśmy odporne na powtórne zranienie.
Piorun może uderzyć dwa razy.