19-09-2021, 03:04 AM
Przekrzywiła lekko głowę, mierząc go wzrokiem z pogardą i... No dobrze, złością też. Wkurzał ją. Bardzo chciałaby zostać w tym wszystkim tą opanowaną, spokojną i poczekać, aż Mickey da sobie spokój ze stałym wkurwianiem jej, ale z nim się po prostu nie dało!
- Cavington, znoszę twoje odpały od lat, ale nigdy nie robiłam takiej histerii, że gdyby nie ty, to wszystko byłoby idealnie, okej? A ty jęczysz, że przeze mnie eliksir ci wybuchł... Jakieś minimum godności? Jak nauczysz się nie myśleć tylko o jednym, to może wyostrzy ci się spryt - mówiąc to, wyprostowała się i splotła ręce, patrząc na niego z wyraźną niechęcią.
A przecież powiedziała całą prawdę! I szczerze życzyłaby Ślizgonowi na przyszłość, aby zaczął używać mózgu. Najwyższy czas.
I tak się składa, że ktoś się dobierał i... Cóż, w gruncie rzeczy też trafił właśnie na drażliwy temat dla Harper. Chociaż nie chciała, żeby podłapał, że to ten idealny sposób na dowalenie jej. Dlatego też po chwili wewnętrznej walki ze sobą, postanowiła nie odpowiadać wcale. Nie da mu tej satysfakcji. Obserwowała jedynie, czy nie zepsuje im eliksiru na sam koniec - a przecież wtedy zostałoby tylko go rozszarpać...
Gdy okazało się, że wszystko gotowe, zajęła się przelewaniem eliksiru do fiolek na później, żeby mieć co oddać potem do oceny.
Następnie odetchnęła, ciesząc się, że mają to za sobą i... sprawnie obróciła się, by zostawić go samego z bałaganem. Niech sobie radzi, albo zostawi salę w tym stanie. Teraz Cavington znów nie musiał jej już obchodzić. I oby tak dalej do końca szkoły!
z/t
- Cavington, znoszę twoje odpały od lat, ale nigdy nie robiłam takiej histerii, że gdyby nie ty, to wszystko byłoby idealnie, okej? A ty jęczysz, że przeze mnie eliksir ci wybuchł... Jakieś minimum godności? Jak nauczysz się nie myśleć tylko o jednym, to może wyostrzy ci się spryt - mówiąc to, wyprostowała się i splotła ręce, patrząc na niego z wyraźną niechęcią.
A przecież powiedziała całą prawdę! I szczerze życzyłaby Ślizgonowi na przyszłość, aby zaczął używać mózgu. Najwyższy czas.
I tak się składa, że ktoś się dobierał i... Cóż, w gruncie rzeczy też trafił właśnie na drażliwy temat dla Harper. Chociaż nie chciała, żeby podłapał, że to ten idealny sposób na dowalenie jej. Dlatego też po chwili wewnętrznej walki ze sobą, postanowiła nie odpowiadać wcale. Nie da mu tej satysfakcji. Obserwowała jedynie, czy nie zepsuje im eliksiru na sam koniec - a przecież wtedy zostałoby tylko go rozszarpać...
Gdy okazało się, że wszystko gotowe, zajęła się przelewaniem eliksiru do fiolek na później, żeby mieć co oddać potem do oceny.
Następnie odetchnęła, ciesząc się, że mają to za sobą i... sprawnie obróciła się, by zostawić go samego z bałaganem. Niech sobie radzi, albo zostawi salę w tym stanie. Teraz Cavington znów nie musiał jej już obchodzić. I oby tak dalej do końca szkoły!
z/t