19-09-2021, 03:47 AM
Pokręciła lekko głową, chociaż nadal z lekkim uśmiechem. Okej, jak chciał twierdzić, że sumienia nie miał – mógł tak myśleć, proszę bardzo. Mógł nawet kazać wszystkim wkoło tak myśleć, wymóc to na nich w jakikolwiek sposób, ale… jakoś nie chciało jej się wierzyć w to, żeby Alex faktycznie pozbawiony był jakichkolwiek skrupułów. W porządku, czasami był okropny, a Alice nienawidziła go z całego swojego serca za chore odpały, ale… z drugiej strony, wiedziała, że jest w nim jakaś iskierka tej dobrej strony.
— Przypomnij mi to następnym razem, gdy pozwolisz sobie obić mordę za mnie – stwierdziła spontanicznie, w sumie nawet nie wiedząc, dlaczego. Ale tak jej właśnie przyszło do głowy… że ktoś, kto stawał w jej obronie, bronił jej granic, nie mógł być zły do szpiku kości.
Znajomość z Alexem była… cholernie trudna. Po pierwsze – wymagał posłuszeństwa, a po drugie… czasami wpadał na durne pomysły, jak na przykład to z zadaniem wobec Mickeya, które skończyło się dla niej dość tragicznie. Z jednej strony była mu wdzięczna za chronienie jej, z drugiej nie znosiła go za wystawianie na ryzyko. To wszystko było tragicznie niejednoznaczne, ale ostatecznie z nim czuła się bezpieczniej niż, chociażby, samotnie.
A już na pewno czuła się bezpieczniej niż w domu.
Moment, w którym Alice milczała, próbując rozgryźć znaczenie jego słów, najwidoczniej nieco go zirytowała. Chociaż w zupełnie inny sposób niż się spodziewała. Nie usłyszała wyzwisk, drwin ani żadnego przejawu agresji, a w zamian tego dostała… odpowiedź. Prostą, klarowną odpowiedź, której nigdy w życiu nie spodziewała się usłyszeć.
Przez moment patrzyła na niego w szczerym zaskoczeniu, zanim dotarł do niej sens słów wypowiedzianych przez Alexa. Potem poczuła… złość? Żal? Rozgoryczenie? Nawet nie spodziewała się, że tyle emocji wywoła w niej ta jedna wypowiedź! Poczuła się praktycznie oszukana – że tyle lat spędzili razem, a teraz co? Kończył edukację, więc kończył też zabawę z nimi? Wyrzucał ich jak stare zabawki?
Miała chęć się roześmiać, i to bardzo gorzko, słysząc, jak twierdził, że gorzej niż na niego i tak nie trafią. Miał o sobie naprawdę wysokie mniemanie, jeśli sądził, że na świecie to on jest największym złem. O nie. Na świecie było o wiele więcej demonów, i to znacznie gorszych niż Alex. Wdzierających się powoli do umysłu, niszczących psychikę, zgniatających ludzi na miazgę. Alex był zaledwie małym ratlerkiem w porównaniu z nimi.
— Naprawdę myślisz, że jesteś złem wcielonym tego świata? – uniosła brew, przekrzywiając głowę, aby na niego spojrzeć. Zaciągnęła się po raz kolejny, po czym podała mu skręta. – Musisz mieć bardzo małe pojęcie o tym, co człowiek potrafi zrobić drugiemu człowiekowi, jeśli sądzisz, że parę wyzwisk i obita morda to najgorsze, co może nas spotkać.
Odwróciła wzrok, wyraźnie zdenerwowana. Cholera, chyba nadal za mało wyjarała, skoro coś takiego zaczynało ją nosić.
— Przypomnij mi to następnym razem, gdy pozwolisz sobie obić mordę za mnie – stwierdziła spontanicznie, w sumie nawet nie wiedząc, dlaczego. Ale tak jej właśnie przyszło do głowy… że ktoś, kto stawał w jej obronie, bronił jej granic, nie mógł być zły do szpiku kości.
Znajomość z Alexem była… cholernie trudna. Po pierwsze – wymagał posłuszeństwa, a po drugie… czasami wpadał na durne pomysły, jak na przykład to z zadaniem wobec Mickeya, które skończyło się dla niej dość tragicznie. Z jednej strony była mu wdzięczna za chronienie jej, z drugiej nie znosiła go za wystawianie na ryzyko. To wszystko było tragicznie niejednoznaczne, ale ostatecznie z nim czuła się bezpieczniej niż, chociażby, samotnie.
A już na pewno czuła się bezpieczniej niż w domu.
Moment, w którym Alice milczała, próbując rozgryźć znaczenie jego słów, najwidoczniej nieco go zirytowała. Chociaż w zupełnie inny sposób niż się spodziewała. Nie usłyszała wyzwisk, drwin ani żadnego przejawu agresji, a w zamian tego dostała… odpowiedź. Prostą, klarowną odpowiedź, której nigdy w życiu nie spodziewała się usłyszeć.
Przez moment patrzyła na niego w szczerym zaskoczeniu, zanim dotarł do niej sens słów wypowiedzianych przez Alexa. Potem poczuła… złość? Żal? Rozgoryczenie? Nawet nie spodziewała się, że tyle emocji wywoła w niej ta jedna wypowiedź! Poczuła się praktycznie oszukana – że tyle lat spędzili razem, a teraz co? Kończył edukację, więc kończył też zabawę z nimi? Wyrzucał ich jak stare zabawki?
Miała chęć się roześmiać, i to bardzo gorzko, słysząc, jak twierdził, że gorzej niż na niego i tak nie trafią. Miał o sobie naprawdę wysokie mniemanie, jeśli sądził, że na świecie to on jest największym złem. O nie. Na świecie było o wiele więcej demonów, i to znacznie gorszych niż Alex. Wdzierających się powoli do umysłu, niszczących psychikę, zgniatających ludzi na miazgę. Alex był zaledwie małym ratlerkiem w porównaniu z nimi.
— Naprawdę myślisz, że jesteś złem wcielonym tego świata? – uniosła brew, przekrzywiając głowę, aby na niego spojrzeć. Zaciągnęła się po raz kolejny, po czym podała mu skręta. – Musisz mieć bardzo małe pojęcie o tym, co człowiek potrafi zrobić drugiemu człowiekowi, jeśli sądzisz, że parę wyzwisk i obita morda to najgorsze, co może nas spotkać.
Odwróciła wzrok, wyraźnie zdenerwowana. Cholera, chyba nadal za mało wyjarała, skoro coś takiego zaczynało ją nosić.
Zło nigdy nie umiera. Przybiera tylko nowe formy.
Jeśli raz spotkało nas nieszczęście,
to nie znaczy, że jesteśmy odporne na powtórne zranienie.
Piorun może uderzyć dwa razy.
Jeśli raz spotkało nas nieszczęście,
to nie znaczy, że jesteśmy odporne na powtórne zranienie.
Piorun może uderzyć dwa razy.