19-09-2021, 04:02 AM
Spojrzał na niego pytająco, jednak na odpowiedź rozłożył rękę - bo drugą nadal go obejmował, więc tylko na chwilę uniósł dłoń - w niemym triumfie, który tylko on póki co widział.
- Czy to nie piękne dwa tygonie w takim razie? - rzucił z uznaniem, chociaż to faktycznie było mało. Ale było! Zawsze coś, nie wszyscy potrafili tak zwinnie unikać konfliktów jak on, zwyczajnie podsłuchując myśli i kierując się "odpowiedziami idealnymi" by wyjść z tego cało. Pomijając, że wielu nie skorzystałoby z takiej podpowiedzi, unosząc się dumą.
Ujął się za serce teatralnie na kolejny komentarz Nico. Nie wiedział co prawda co go tu bardziej cieszy - to, jak trzeźwo i realnie myślał o jego pierwszym "życzeniu", czy to jak wprost powiedział mu to co myślał, że to jego towarzystwo jest tu kluczowe. Nie chodziło nawet o treść, ale lubił jak ktoś mówił co myślał. Jak był szczery nawet w takich przekomarzaniach, co dawało poczucie, że miał w sobie odwagę by być sobą. Nie było to wcale oczywiste, ani niestety nawet nie było częste. Przykre strasznie, jak wielu ściemniało. Ba, nawet on, by ludzie go lubili, i wcale nie był z tego dumny.
Oczywiście, że wiedział, że Nico spodziewał się pocałunku. Że czekał na niego i nawet podniósł głowę by jakoś to ułatwić. Tak samo zdawał sobie sprawę z tego jak blisko są ich twarze i jak łatwe byłoby sięgnięcie po życzenie ich obojga. A jednak w tym wszystkim nie chciał dawać mu wszystkiego na tacy. Tacy ludzie jak Nico szybko się nudzili, potrzebowali wyzwań, celów do osiągnięcia. Sam poniekąd trochę taki był. Dlatego gdy mieli moment zawieszenia spojrzeń między sobą, po chwili Donovan jak gdyby nigdy nic odwrócił wzrok przed siebie, lekko głaszcząc go ręką po ramieniu.
- Ale podejrzewam, że poprzeczka jest wysoka, zatem mam nadzieję, że będę godzien. - Powiedział, wodząc z lekkim uśmieszkiem wzrokiem przed sobą. - No i oczywiście, jeśli i ty za mną nadążysz.
- Czy to nie piękne dwa tygonie w takim razie? - rzucił z uznaniem, chociaż to faktycznie było mało. Ale było! Zawsze coś, nie wszyscy potrafili tak zwinnie unikać konfliktów jak on, zwyczajnie podsłuchując myśli i kierując się "odpowiedziami idealnymi" by wyjść z tego cało. Pomijając, że wielu nie skorzystałoby z takiej podpowiedzi, unosząc się dumą.
Ujął się za serce teatralnie na kolejny komentarz Nico. Nie wiedział co prawda co go tu bardziej cieszy - to, jak trzeźwo i realnie myślał o jego pierwszym "życzeniu", czy to jak wprost powiedział mu to co myślał, że to jego towarzystwo jest tu kluczowe. Nie chodziło nawet o treść, ale lubił jak ktoś mówił co myślał. Jak był szczery nawet w takich przekomarzaniach, co dawało poczucie, że miał w sobie odwagę by być sobą. Nie było to wcale oczywiste, ani niestety nawet nie było częste. Przykre strasznie, jak wielu ściemniało. Ba, nawet on, by ludzie go lubili, i wcale nie był z tego dumny.
Oczywiście, że wiedział, że Nico spodziewał się pocałunku. Że czekał na niego i nawet podniósł głowę by jakoś to ułatwić. Tak samo zdawał sobie sprawę z tego jak blisko są ich twarze i jak łatwe byłoby sięgnięcie po życzenie ich obojga. A jednak w tym wszystkim nie chciał dawać mu wszystkiego na tacy. Tacy ludzie jak Nico szybko się nudzili, potrzebowali wyzwań, celów do osiągnięcia. Sam poniekąd trochę taki był. Dlatego gdy mieli moment zawieszenia spojrzeń między sobą, po chwili Donovan jak gdyby nigdy nic odwrócił wzrok przed siebie, lekko głaszcząc go ręką po ramieniu.
- Ale podejrzewam, że poprzeczka jest wysoka, zatem mam nadzieję, że będę godzien. - Powiedział, wodząc z lekkim uśmieszkiem wzrokiem przed sobą. - No i oczywiście, jeśli i ty za mną nadążysz.