19-09-2021, 11:49 PM
Pokiwał głową, w zupełności zgadzając się z jej słowami. Nadal przekornie, żartując sobie. Nawet jeśli było w tym trochę prawdy!
- Dokładnie tak, a już i tak się rozbestwiłaś i muszę znosić twoje nieznośne ego. - Mógłby podobnie powiedzieć o swoim ego, chociaż i tak pewnie zarzekałby się, że jego własne jest dużo mniej rozrośnięte.
Może gdyby nie dość nadzwyczajne okoliczności ich spotkania, to faktycznie po tym niespodziewanym stosunku nie okazałby jej za wiele czułości. Jeszcze dzisiaj rano nie podejrzewał, że mógłby być wobec niej chociażby miły, a co dopiero czuły i troskliwy! Ale cały dzisiejszy dzień - począwszy od uratowania jej skóry przed kawałem Irytka - wybiegał bardzo daleko poza granice normy, jaka do tej pory między nimi istniała. I wypite ilości alkoholu, a wiadomym jest nie od dziś jak bardzo procenty potrafią przesuwać własne granice i przekształcać uczucia negatywne w pozytywne, dodały chyba odwagi do przyjęcia na klatę własnych chwilowych uczuć wobec Rose. Skąd miał wiedzieć, czy jutro nadal będzie czuł do niej taką samą sympatię i pociąg, jak w tej chwili? A co, jeśli zamykające się za nimi drzwi sali muzycznej przetną tę powstałą nić porozumienia?
A co gorsza, co to będzie, jak nagle Dexter zda sobie sprawę z tego, że to nie tylko alkohol, muzyka i sytuacja zagrażająca życiu pchnęły go w jej ramiona i pomiędzy jej nogi, tylko że ta "nienawiść" między nimi od zawsze mylona była z bliźniaczo podobną emocją? Co, jeśli przez cały ten czas skakali sobie do gardeł dlatego, że napięcie seksualne między nimi było po prostu nie do zniesienia i nie wiedzieli jak sobie z tym poradzić? Co, jeśli tak naprawdę to nie ona go przez te lata wkurwiała, tylko on sam siebie wkurwiał niezrozumiałymi uczuciami?
Na szczęście tego wszystkiego miał się dowiedzieć dopiero, jak upojenie alkoholem i ciałem oraz obecnością Blackwood miną.
- Me, scared? Nah... - Krótkim przeczącym kręceniem głową i zbywającym, zabawnym grymasem odpowiedział na jej zaczepkę. Jak tylko poruszyła się na jego kolanach, na moment uniósł odrobinę ręce, na tyle tylko, żeby dać jej przestrzeń do manewru, bo nie wiedział co chce zrobić, ale na tyle daleko żeby nie pozwolić jej odejść. Nie musiał jednak ciągnąć jej z powrotem, bo nie uciekała. Zmieniła pozycję, siadając znowu okrakiem, jak jeszcze jakiś czas temu on ją usadowił, kiedy nadal byli ubrani i chcieli coś sobie udowadniać.
Wolna ręka niemal natychmiast objęła ją na tyle, żeby dłoń mogła spocząć na nagim pośladku i zacisnąć się delikatnie. Odruchowo przesunął wzrokiem od jej twarzy w dół, do ramion, zupełnie odsłoniętych piersi, brzucha, rozsuniętych, obejmujących go ud...
Ugh, damn, she's so fucking hot.
Jej słowa w jakiś pokrętny sposób dodatkowo podkręciły atmosferę i chociaż wyładowali napięcie w spontanicznym seksie, to mimo wszystko Dexter czuł, że wcale nie potrzebowałby wiele, żeby być gotowym do drugiej rundy.
Pochylił się w jej stronę na tyle, że ich ciała całkiem od siebie przylgnęły. Obejmujące ją ramię podsunęło się wyżej, żeby podtrzymać stabilnie, kiedy pod naporem jego torsu i ramion musiała odchylić się trochę do tyłu. Z początku zbliżył się do jej ust, ale zanim porwał je w pocałunku, zmienił kierunek i mogła poczuć muskanie warg w okolicach ucha.
- Than you'll burn... - Nawiązał trochę do dawnych wierzeń i palenia czarownic na stosie, choć samego stosu w ogóle nie wspomniał, a ostatnie słowo wypowiedział takim tonem, że jasnym było o jakim ogniu myślał. - ... and I'll burn with you. For you. - Chwycił płatek jej ucha między wargi, żeby niemal natychmiast go puścić. Wtedy też ciche stuknięcie szkła o drewno wyjaśniło skąd do pochylenie. Po prostu sięgnął do pianina żeby odstawić na nie szklankę, a jak tylko to zrobił, wyprostował się tym samym nieco odsuwając, wprowadzając kilkucentymetrowy dystans między ich przed momentem przylegające do siebie ciała. Uwolniona od trzymania alkoholu dłoń spoczęła na jej udzie, przesuwając się z wolna coraz wyżej, do biodra, na talię, żebra, kciukiem zahaczył o delikatną skórę tuż pod piersią i przesunął po jej boku, zawracając nieoczekiwanie i kierując się znowu w dół, tym razem do pośladka.
- Dokładnie tak, a już i tak się rozbestwiłaś i muszę znosić twoje nieznośne ego. - Mógłby podobnie powiedzieć o swoim ego, chociaż i tak pewnie zarzekałby się, że jego własne jest dużo mniej rozrośnięte.
Może gdyby nie dość nadzwyczajne okoliczności ich spotkania, to faktycznie po tym niespodziewanym stosunku nie okazałby jej za wiele czułości. Jeszcze dzisiaj rano nie podejrzewał, że mógłby być wobec niej chociażby miły, a co dopiero czuły i troskliwy! Ale cały dzisiejszy dzień - począwszy od uratowania jej skóry przed kawałem Irytka - wybiegał bardzo daleko poza granice normy, jaka do tej pory między nimi istniała. I wypite ilości alkoholu, a wiadomym jest nie od dziś jak bardzo procenty potrafią przesuwać własne granice i przekształcać uczucia negatywne w pozytywne, dodały chyba odwagi do przyjęcia na klatę własnych chwilowych uczuć wobec Rose. Skąd miał wiedzieć, czy jutro nadal będzie czuł do niej taką samą sympatię i pociąg, jak w tej chwili? A co, jeśli zamykające się za nimi drzwi sali muzycznej przetną tę powstałą nić porozumienia?
A co gorsza, co to będzie, jak nagle Dexter zda sobie sprawę z tego, że to nie tylko alkohol, muzyka i sytuacja zagrażająca życiu pchnęły go w jej ramiona i pomiędzy jej nogi, tylko że ta "nienawiść" między nimi od zawsze mylona była z bliźniaczo podobną emocją? Co, jeśli przez cały ten czas skakali sobie do gardeł dlatego, że napięcie seksualne między nimi było po prostu nie do zniesienia i nie wiedzieli jak sobie z tym poradzić? Co, jeśli tak naprawdę to nie ona go przez te lata wkurwiała, tylko on sam siebie wkurwiał niezrozumiałymi uczuciami?
Na szczęście tego wszystkiego miał się dowiedzieć dopiero, jak upojenie alkoholem i ciałem oraz obecnością Blackwood miną.
- Me, scared? Nah... - Krótkim przeczącym kręceniem głową i zbywającym, zabawnym grymasem odpowiedział na jej zaczepkę. Jak tylko poruszyła się na jego kolanach, na moment uniósł odrobinę ręce, na tyle tylko, żeby dać jej przestrzeń do manewru, bo nie wiedział co chce zrobić, ale na tyle daleko żeby nie pozwolić jej odejść. Nie musiał jednak ciągnąć jej z powrotem, bo nie uciekała. Zmieniła pozycję, siadając znowu okrakiem, jak jeszcze jakiś czas temu on ją usadowił, kiedy nadal byli ubrani i chcieli coś sobie udowadniać.
Wolna ręka niemal natychmiast objęła ją na tyle, żeby dłoń mogła spocząć na nagim pośladku i zacisnąć się delikatnie. Odruchowo przesunął wzrokiem od jej twarzy w dół, do ramion, zupełnie odsłoniętych piersi, brzucha, rozsuniętych, obejmujących go ud...
Ugh, damn, she's so fucking hot.
Jej słowa w jakiś pokrętny sposób dodatkowo podkręciły atmosferę i chociaż wyładowali napięcie w spontanicznym seksie, to mimo wszystko Dexter czuł, że wcale nie potrzebowałby wiele, żeby być gotowym do drugiej rundy.
Pochylił się w jej stronę na tyle, że ich ciała całkiem od siebie przylgnęły. Obejmujące ją ramię podsunęło się wyżej, żeby podtrzymać stabilnie, kiedy pod naporem jego torsu i ramion musiała odchylić się trochę do tyłu. Z początku zbliżył się do jej ust, ale zanim porwał je w pocałunku, zmienił kierunek i mogła poczuć muskanie warg w okolicach ucha.
- Than you'll burn... - Nawiązał trochę do dawnych wierzeń i palenia czarownic na stosie, choć samego stosu w ogóle nie wspomniał, a ostatnie słowo wypowiedział takim tonem, że jasnym było o jakim ogniu myślał. - ... and I'll burn with you. For you. - Chwycił płatek jej ucha między wargi, żeby niemal natychmiast go puścić. Wtedy też ciche stuknięcie szkła o drewno wyjaśniło skąd do pochylenie. Po prostu sięgnął do pianina żeby odstawić na nie szklankę, a jak tylko to zrobił, wyprostował się tym samym nieco odsuwając, wprowadzając kilkucentymetrowy dystans między ich przed momentem przylegające do siebie ciała. Uwolniona od trzymania alkoholu dłoń spoczęła na jej udzie, przesuwając się z wolna coraz wyżej, do biodra, na talię, żebra, kciukiem zahaczył o delikatną skórę tuż pod piersią i przesunął po jej boku, zawracając nieoczekiwanie i kierując się znowu w dół, tym razem do pośladka.