21-09-2021, 01:54 PM
~2~
W piątki leżę w wannie
Nie mam siły tańczyć ani chlać
W piątki leżę w wannie
Nie mam siły tańczyć ani chlać
Każdy ma swoje priorytety czy nawet jakieś wyjątkowe myśli. Chociaż Teodor cały dzień zajęć przesiedział tępo wpatrując się w notatki to z całą pewnością miał w swojej główce ów myśli. Jeszcze na Historii Magii udawał zaangażowanego, ale skupienie zamiast na wojnie troli uciekało mu się w kierunku profesora Salvatore. Miłostki i szczenięce zauroczenia, wielce zabawny temat. O ile Prus nie wyparłby się jakiś sprośnych myśli o wykładowcy, tak zwyczajnie zastanawiał się czy facet jest zajęty. Próbę odgadnięcia stanu cywilnego rozłożył na wszystkie co urokliwsze twarzyczki, a prowodyrem tego zachowania była poranna sowa z zaproszeniem na ślub znajomej, która skończyła Hogwart trzy lata temu. Dziewczyna ledwo dwa lata starsza od Teo, a już zmierzała do ślubnego kobierca. Jak? Szybko, jak Polakowi się zdawało.
Od śniadania to przeżywał, umierając wewnętrznie przy każdym niepewnym kroku. Gdyby mógł to na zajęcia przyszedłby w szlafroku, a tak dusił się w gryzącym swetrze od mundurku. Strój ten nawet lubił, tylko po tak wstrząsających wieściach nie można zwyczajnie wejść do sali, walczyć o odpowiedź na każde łatwiejsze pytanie, bo zamiast zakuwać w nocy wolał dziś spać. Po tym jak wrócił od Nico. Nieważne. Istotne, że pójdzie na pierwsze swoje wesele. Nie jako towarzysząca ze względnie dobrą prezencją do cudzej rodziny. Nie jako siostrzeniec ciotecznego kuzyna panny młodej na ślub w Zabrzu. Tylko jako on plus jeden do swojej znajomej.
Kiedy, kurwa, dopadła mnie starość?
Jedyna myśl na ostatnich zajęciach, gdzie wpatrywał się niemrawo w kociołek z jakąś cieczą. Nie wiedział nawet jaki eliksir ważyli. Może zajęcia były tylko teoretyczne? Teodor spędził je w innej gęstości, starał się jedynie, by nic nie wybuchło mu w twarz. Miał z tym niekoniecznie pozytywne doświadczenia. Należy przyznać mu też jedną rzecz: przez cały dzień jego nastrój wyewoluował z życie jest do dupy do gdzie moja siła i niezależność? Tutaj pojawia się wielki minus szkoły czarów: odcinała dzieciaki od HBO! A był piątek, on był smutny, powinien pocieszać się wyrobem lodopodobnym, oglądać Seks w Wielkim Mieście. Albo jak posiadacz penisa: zachlać mordę przy maratonie szklanej pułapki. Mugole umieli się pocieszać, bez zwątpienia. Tego nauczył się Teo dzięki życiu.
- Sky! - Krzyknął do swojej Pani Prefekt, gdy znalazł ją na korytarzu. Zapewne zmierzali w jednym kierunku, skoro byli już w lochach. Brunet nie zauważył jej dziś na zajęciach. Czemu się nie dziwił, skoro ledwo rejestrował bytność prowadzących. Uśmiechnął się, trochę smutno, ale wąs zaczął dziwnie śmiało emanować resztkami radości. - Nie chcesz zostać moim Panem Darcy? - Usłyszał jak to brzmi dopiero, gdy to usłyszał. Nie ma co ukrywać. Zatrzymał się przed dziewczyną, poprawiając uchwyt z podręcznikami. Albo torbę z podręcznikami, cokolwiek. - Chyba potrzebuję udać, że jestem na randce.