21-09-2021, 02:20 PM
Pokiwała tylko głową w zrozumieniu, odwracając wzrok z nutką niezręczności, że taki pomysł w ogóle przyszedł jej do głowy. Cóż, teraz już wiedziała, że wpadanie na takie myśli nie jest zbyt dobrym planem, i może nie skończyć się ani dobrze, ani przyjemnie. I przy okazji – że przełamywanie siebie samej w tym wypadku będzie bez sensu.
Jej kącik ust tylko lekko drgnął, kiedy stwierdził, że nie ma sprawy.
Nadal w sumie nie wiedziała, co takiego się stało, że Romilly zaczął się nią przejmować… i chyba nie miała odwagi spytać. Może jakaś traumatyczna sytuacja rodzinna, może coś się stało… A może pewnego dnia po prostu obudził się z myślą, że jego obecne życie jest do dupy. Aspasia kilka razy się w ten sposób budziła, ale jakoś nigdy nie próbowała pójść za tym dalej i faktycznie coś zmienić.
Sama przy okazji czuła się do dupy.
Westchnęła głęboko, wpatrując się w taflę jeziora. Ponownie zapanowała między nimi cisza. I może przeszkadzała jej odrobinę niż poprzednio, ale i tak uderzył ją sam fakt, że pomimo wielu podobieństwo, pomimo kilku wspólnych chwil, nadal nie mieli o czym rozmawiać. Tematy nie pojawiały się same… a podrzucony przez Romilly’ego temat nieco zabolał ją w zęby, bo zabrzmiał totalnie jak rozmowa o pogodzie.
Chociaż może nie powinna tak restrykcyjnie na to patrzeć. Zauważyła, że Ślizgon dzisiaj był jakiś… odrobinę nieobecny. Ale może taki miał dzień? Może akurat wpadł w melancholijny nastrój. Ona tak czasami miała…
Pokiwała tylko głową na potwierdzenie, że faktycznie, było tu całkiem przyjemnie, ale nie zamierzała ciągnąć rozmowy i rozmawiać o… kropelkach w jeziorze albo ułożeniu trawy na brzegu.
Zamiast tego, do głowy przyszło jej coś innego.
— Jutro jest wycieczka do Hogsmeade. Wybierasz się? – spytała, ponownie zwracając ku niemu wzrok.
Jej kącik ust tylko lekko drgnął, kiedy stwierdził, że nie ma sprawy.
Nadal w sumie nie wiedziała, co takiego się stało, że Romilly zaczął się nią przejmować… i chyba nie miała odwagi spytać. Może jakaś traumatyczna sytuacja rodzinna, może coś się stało… A może pewnego dnia po prostu obudził się z myślą, że jego obecne życie jest do dupy. Aspasia kilka razy się w ten sposób budziła, ale jakoś nigdy nie próbowała pójść za tym dalej i faktycznie coś zmienić.
Sama przy okazji czuła się do dupy.
Westchnęła głęboko, wpatrując się w taflę jeziora. Ponownie zapanowała między nimi cisza. I może przeszkadzała jej odrobinę niż poprzednio, ale i tak uderzył ją sam fakt, że pomimo wielu podobieństwo, pomimo kilku wspólnych chwil, nadal nie mieli o czym rozmawiać. Tematy nie pojawiały się same… a podrzucony przez Romilly’ego temat nieco zabolał ją w zęby, bo zabrzmiał totalnie jak rozmowa o pogodzie.
Chociaż może nie powinna tak restrykcyjnie na to patrzeć. Zauważyła, że Ślizgon dzisiaj był jakiś… odrobinę nieobecny. Ale może taki miał dzień? Może akurat wpadł w melancholijny nastrój. Ona tak czasami miała…
Pokiwała tylko głową na potwierdzenie, że faktycznie, było tu całkiem przyjemnie, ale nie zamierzała ciągnąć rozmowy i rozmawiać o… kropelkach w jeziorze albo ułożeniu trawy na brzegu.
Zamiast tego, do głowy przyszło jej coś innego.
— Jutro jest wycieczka do Hogsmeade. Wybierasz się? – spytała, ponownie zwracając ku niemu wzrok.
Somewhere over the rainbow, bluebirds fly
Birds fly over the rainbow, why then oh why can't I?
poszukiwania
Birds fly over the rainbow, why then oh why can't I?